tag:blogger.com,1999:blog-67671923982159835542024-03-19T11:26:32.629+01:00[The End] PerduChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-78701987053031062332015-11-29T11:16:00.000+01:002015-11-29T11:16:41.878+01:00Podsumowanie- Nie wierzę, że to już koniec - zawołałam, publikując ostatni odcinek. Powinnam się Wam przedstawić. Nazywam się Karolina, bardziej znacie mnie pod pseudonimem CharlieTH. Mam 18 lat i w tym roku piszę maturę. To ja stworzyłam Alison... i wprowadziłam Was w jej świat. - Cholera, kiedy to minęło?<div>
- Pewnie kiedy zamknęłaś mnie w szafie.</div>
<div>
Drgnęłam odwracając się w stronę Zayna. Chłopak ściągnął z siebie jedną z moich licznych bluzek, wrzucając ją do komody. Zmrużył oczy, zakładając ręce na piersi i tupiąc nogą - Nigdy mnie nie słuchałaś!</div>
<div>
- Co takiego? Hej, zeswatałeś Louisa i Alison, czego jeszcze chcesz? - przekrzywiłam głowę, odsuwając się od biurka i obracając na fotelu. Sylwetka Malika rozmyła, się, jednak po chwili chłopak zatrzymał mnie i przykucnął. - Dobrze, kiedy cię nie posłuchałam Zayn?</div>
<div>
- Miały być jeszcze trzy odcinki - jęknął - Miałem odkryć tajemnicę Alison...</div>
<div>
Wywróciłam oczami, wstając i spoglądając na szablon bloga. Jasny napis ''Epilog'' świadczył o tym co zrobiłam zaledwie kilka sekund temu. </div>
<div>
- Zawołasz chłopaków? Chcę wam podziękować... i chyba możemy trochę powspominać, co? - skinęłam głową w stronę wielkiego pudła pełnego kaset. Mulat wybiegł z pokoju, drąc się, podczas kiedy ja wyciągnęłam odtwarzacz DVD i kilka kaset. Chwilę później na moim łóżku siedziała piątka chłopaków i Alison. Uśmiechnęłam się do niej, a blondynka poklepała miejsce obok siebie. - To jak? Co oglądamy najpierw? </div>
<div>
- Ja mam pomysł! - Niall zerwał się, wyrywając mi z ręki jedną z kaset. Wsunął ją do odtwarzacza, a czarny ekran zamigotał. - To jest moment, kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
*****</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nieeee... muszę mieć innych aktorów, Tokio Hotel już było - mruknęłam odganiając od siebie Billa. Blondyn zmrużył oczy, upadając na kolana.</div>
<div>
- No dalej, Charlie. To jest idealny scenariusz, to jest idealne opowiadanie! - zawołał, oplatając moje nogi. Westchnęłam cicho, odczepiając mężczyznę od moich kolan. - Kaulitz masz 24 lata, nie zachowuj się jak dziecko! Wy dostaniecie inny scenariusz, ale ten nie. Jest podobny do waszego pierwszego filmu!</div>
<div>
- Ale nam to nie przeszkadza, no dalej Charlie! </div>
<div>
- WITAMY WSZYSTKICH ZGROMADZONYCH! - podskoczyłam, kiedy drzwi do pokoju otworzyły się a do środka wpadł Niall z szerokim uśmiechem na twarzy - Słyszeliśmy, że niejaka CharlieTH ma scenariusz do obsadzenia, o który się wszyscy zabijają. Więc... oto jesteśmy!</div>
<div>
Wychyliłam się zza framugi spoglądając na pozostałą część zespołu. One Direction? W końcu nie byłam ich fanką, ale... czemu nie?</div>
<div>
- Macie to! - krzyknęłam - Louis, Louis, gdzie jesteś? - zawołałam, starając się podejść do drzwi, jednak mocny uścisk Billa mi to uniemożliwiał - Kaulitz ty durniu, puść mnie w końcu! Tomlinson do cholery, widzę cię tutaj! - szatyn w końcu niepewnie podszedł do mnie, wkładając ręce do kieszeni - Masz główną rolę, ale znajdź mi dziewczynę, która będzie cię chciała.</div>
<div>
- Tak jest! - zasalutował, zbiegając po schodach na ulicę. Chwilę później mogłam usłyszeć jego wrzask: <i>'' KTO CHCE BYĆ MOJĄ DZIEWCZYNĄ?!'' </i></div>
<div>
<i>Naprawdę, pracuję z idiotami.</i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
*****</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zaśmialiśmy się, kiedy usłyszeliśmy krzyk Louisa. Wywróciłam oczami, kiedy szatyn podszedł do pudła i wymienił kasetę na inną. Coś czuję, że będzie zdecydowanie gorsza od poprzedniej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
*****</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Louis, powiedz mi czy pies może być człowiekiem? - fuknęłam wskazując na wcześniej wymienione zwierze. - Przykro mi... nie dostajesz tej roli. Zadzwonimy do ciebie - zwierzak spuścił łeb, wychodząc z pokoju. - Wasza trójka, zdecydowanie nie - machnęłam ręką na trzech chłopaków - Harry, słońce może w następnym filmie - uśmiechnęłam się do chłopaka. Stanęłam przed ostatnią osobą, krytycznie mierząc jej sylwetkę wzrokiem. - Dobra masz tą rolę. Zabieraj ją Tomlinson - zawołałam do szatyna i opadłam na kanapę. Spojrzałam na zegarek, szybko biegnąc na plan. - Niall zaczynamy! Musimy dzisiaj skończyć twoją scenę!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
*****</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Do dzisiaj nie wiem skąd wytrzasnąłeś tego psa...- zawołałam ocierając łzy wzruszenia. Nagle zadzwonił mój telefon, a ja z ociąganiem odebrałam. Wsłuchałam się w głos po drugiej stronie, uśmiechając się. - Macie kolejny angaż u Jesici. - powiedziałam, machając do chłopaków.</div>
<div>
Chłopcy wesoło krzyknęli wybiegając z pokoju. Pokręciłam głową, podświadomie współczując Jesice. Będzie musiała ich ogarnąć, a to takie łatwe nie jest.</div>
<div>
- No więc... - spojrzałam na Alison. Blondynka podeszła do mnie, mocno mnie przytulając. Zamrugałam oczami, odganiając łzy. Nie chciałam płakać. - Wpadniemy kiedyś i dokończymy oglądanie filmów - zaśmiała się. Skinęłam głową. - Dziękuję, że dałaś nam szansę...</div>
<div>
- Ja też. Bez was to by się nie udało. - ostatni raz przytuliłam dziewczynę. A kilka sekund później zostałam już sama.<i> Z opowiadaniem na blogspocie.</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*********</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>A WIĘC TO KONIEC.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Alison dobiegła końca, ale jeszcze nie kończę z FF o 1D. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><a href="http://real-liars.blogspot.com/" target="_blank">Contract</a> ( Niall )</i></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://youre-all-i-want.blogspot.com/" target="_blank">Secret</a> ( Liam + Jesica Evans )</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://charlie-th.tumblr.com/post/133148802035/story" target="_blank">Tumblr</a> ( Kilka FF o Larry'm )</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.wattpad.com/user/CharlieTH" target="_blank">Wattpad</a> ( Historie, które nie były publikowane na blogspocie )</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
W tych linkach na górze mnie znajdziecie. A ja zostawiam sobie otwartą drogę do Ali: może kiedyś powstanie 3 część.</div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję Wam za wszystko co robiliście, za komentarze i za czekanie na odcinki! Mam nadzieję, ze spotkamy się na innych blogach.</div>
<div style="text-align: center;">
Ciao!</div>
<div style="text-align: center;">
Ch.</div>
<div style="text-align: center;">
x</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-9324835557190738052015-11-28T20:21:00.002+01:002015-11-29T10:22:20.115+01:00Epilog<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=0G3_kG5FFfQ" target="_blank">Gone</a><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>ZANIM PRZECZYTASZ EPILOG ZAPOZNAJ SIĘ Z POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM! ODCINKI DODAWANE BYŁY W TEN SAM DZIEŃ I CZASIE!!!</b></div>
</div>
<br />
- Tatusiu, patrz tutaj!<br />
Odwróciłem głowę, słysząc nawoływania mojej córeczki. Zmarszczyłem brwi, zauważając dziewczynkę przy jednej z klatek, wpatrującą się w szczeniaka. Westchnąłem cicho, podchodząc do niej i kucając.<br />
- Jesteś pewna, że chcesz tego? - zapytałem, patrząc na malutkiego pieska, który wzbudził w Lili zainteresowanie. Dziewczynka pokiwała główką, a ja chwyciłem ją podnosząc i kierując się do jednego z pracowników. Po kilku minutach, nie można było odciągnąć małej od zwierzaka. Wpłaciłem odpowiednią sumę pieniędzy, podpisałem kilka dokumentów i odebrałem smycz, po czym cała nasz trójka opuściła schronisko. - Jak go nazwiesz?<br />
- Zula - powiedziała, obejmując szyję psa. Widząc szczęście na jej twarzy, nie odważyłem się powiedzieć, że imię bardziej pasowało do suczki, niż do psa. - Myślisz, że mamie by się spodobał?<br />
<a href="http://ri.pinger.pl/pgr414/05fadbbc002cf34b53c1a977/hania+2.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://ri.pinger.pl/pgr414/05fadbbc002cf34b53c1a977/hania+2.jpg" height="200" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Poczułem ukłucie w sercu, przypominając sobie Alison. Kiedy pięć lat temu uciekała przed policją, nie mieliśmy szans, aby normalnie porozmawiać. Odezwała się półtora roku później, a pierwszy raz zobaczyła Lili zaledwie kilka tygodni temu. Nie mówiła gdzie mieszka: jedyne co wiedziałem, to to, że była bezpieczna i policja nie może jej schwytać tam gdzie jest. Żałowała, że nie mogła być z nami, jednak wiedziała, że tak będzie lepiej. I bezpieczniej.<br />
Pięć lat temu miałem nadzieję, że zmieni zdanie. Że przyzna się do wszystkich zarzutów, istniała szansa, że uniknęłaby wysokiej kary. Jednak, kiedy ostatecznie zamknęła za sobą drzwi wypowiadając tylko <i>kocham cię Louis </i>wiedziałem, że było to nasze pożegnanie. Nigdy więcej mieliśmy się nie zobaczyć.<br />
- Na pewno - powiedziałem, obserwując dziecko w lusterku. Była identyczna jak Alison. - Wujkowie dzisiaj przyjdą. - dodałem przypominając sobie wiadomość od Nialla. Mieliśmy się w końcu spotkać jak za starych czasów, kiedy jeszcze pracowaliśmy razem.<br />
One Direction rozpadło się, kiedy Zayn zdecydował się opuścić zespół. Wytrzymaliśmy kilka miesięcy, a potem... nie mieliśmy sił, by wrócić. Ja skupiłem się na wychowaniu Lili i rozwinięciu własnej wytwórni. W końcu nazwisko Tomlinson coś znaczy.<br />
- Tatusiu... wiesz, że cię kocham?<br />
Uśmiechnąłem się, kiwając głową. Mimo, że Ali nie było obok mnie, byłem szczęśliwy. W końcu... wychowywałem <i>naszą</i> córkę.<br />
- Ja ciebie też, słoneczko.<br />
<div style="text-align: center;">
******</div>
<div style="text-align: center;">
A więc dotrwaliśmy do końca historii o Alison. </div>
<div style="text-align: center;">
Pamiętacie ankietę ''szczęśliwe zakończenie''? Podjęliście decyzję o uciecze Alison. Alternatywą było zatrzymanie przez policję.</div>
<div style="text-align: center;">
Jutro opublikuję podsumowanie. </div>
<div style="text-align: center;">
I znajdziecie mnie na innych blogach, więc.... jeszcze się nie żegnam.</div>
<div style="text-align: center;">
x</div>
<div style="text-align: center;">
Ch.</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-81727684419837140892015-11-28T19:55:00.000+01:002015-11-28T19:55:02.787+01:00Chapter XVII<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=eh-zRKZnV2M" target="_blank">Secret Love Song</a></div>
<br />
Dzień, który zakończył wszystko, nie zaczynał się specjalnie źle. Nawet nie podejrzewałabym, że za kilka godzin wszystko zakończy się gorzej niż myślałam. Z samego rana zerwałam się z łóżka, składając wcześniej delikatny pocałunek na policzku Louisa. Od czasu kiedy ponownie zdecydowałam się dać nam szansę minęło kilka spokojnych tygodni. Ku zdziwieniu Ricka, policja na pewien czas odpuściła, skupiając się na wyłapaniu dealerów, przez co mogłam odetchnąć z ulgą. Chciałam nacieszyć się Lou, a im dłużej przebywaliśmy razem tym bardziej się do niego przywiązałam. To był mój błąd.<br />
<a href="http://24.media.tumblr.com/82e96fc891cd56749065a20a58d3a77a/tumblr_mtlbfz748f1sjpxzoo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="98" src="http://24.media.tumblr.com/82e96fc891cd56749065a20a58d3a77a/tumblr_mtlbfz748f1sjpxzoo1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Na uczelni spędziłam tylko trzy godziny, zaniepokojona telefonem Ricka. Nie zwracałam uwagi na ważny egzamin, który mnie czekał - musiałam jak najszybciej dowiedzieć się co się działo. Podświadomie, podejrzewałam o co mogło chodzić, jednak ciągle trzymałam się nadziei, że mogłam w końcu żyć spokojnie. Z Louisem u boku.<br />
- Rick, co się dzieje? - zawołałam, wpadając do mieszkania chłopaka. Ominęłam kilka leżących pudeł, rozglądając się za szatynem. Po chwili znalazłam go, siedzącego w salonie i pakującego kilka przedmiotów. - Rick!<br />
- Jadą po ciebie Alison! - warknął zrzucając z kanapy zapakowaną do połowy walizkę. - Nie mamy wiele czasu, mamy może dwie godziny. Musimy przewieść samochody, do jednego z magazynów Chana, później się nimi zajmiemy. Zack stara się opóźnić przyjazd policji najdłużej jak się da, ale nie może dać nam więcej niż dodatkową godzinę. Przykro nam Ali - powiedział stając przede mną i kładąc rękę na moim ramieniu - Wiem, że nie chciałaś tego tak kończyć, jednak musisz zniknąć. Louis zrozumie...<br />
Drgnęłam, opadając na fotel i chowając twarz. To nie tak miało wyglądać. Mieliśmy mieć co najmniej kilka dni, mieliśmy być przygotowani na wszystko. A ja nie miałam tak zostawiać Louisa.<br />
- Jak to możliwe? - zapytałam cicho.<br />
- Ktoś im doniósł. Wiedzą... kim jesteś naprawdę Alison.<br />
Westchnęłam cicho, zamykając oczy, układając w głowie plan. Miałam zdecydowanie zbyt dużo rzeczy do zrobienia, jednak obawiałam się, że nie zdążę załatwić połowy z nich. Musiałam zrealizować najważniejszy punkt. I nic innego nie mogło się dla mnie w tej chwili liczyć.<br />
- Nie czekajcie na mnie. Spotkamy się na miejscu, muszę... muszę coś załatwić. - rzuciłam, wstając i wybiegając z pokoju. Chwyciłam pęk kluczy do jednego z aut chłopaka, wbiegając do garażu. Słyszałam jak Rick krzyczy za mną, jednak nie miałam czasu, aby się zatrzymać. Liczyła się każda minuta. - Dzień dobry, mówi Alison Evans. - rzuciłam do telefonu, kiedy wyjechałam na główną ulicę, wyprzedzając kilka aut. - Przepraszam, że przeszkadzam... jednak zaszły pewne zmiany i muszę prosić panią o pomoc. - zamilkłam słysząc głos po drugiej stronie - Tak dokładnie. Proszę spakować wszystkie rzeczy. Będę za kilka minut.<br />
<a href="http://dladziecinaszydelkuidrutach.blog.onet.pl/files/2014/03/Daria-03.2014-005.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://dladziecinaszydelkuidrutach.blog.onet.pl/files/2014/03/Daria-03.2014-005.jpg" style="-webkit-user-select: none;" width="150" /></a> Rzuciłam telefon na siedzenie obok, przyśpieszając. Gdzieś z tyłu słyszałam dźwięk syren, jednak nie miałam pewności czy jadą za mną. Mimo to zwiększyłam prędkość i zjechałam na pobliskim zakręcie. Nie mogłam pozwolić aby gliny złapały mnie akurat teraz. Musiałam... musiałam upewnić się, że Lili była bezpieczna. W odpowiednich rękach.<br />
Po kilku minutach zatrzymałam się z piskiem przed jednym z domów. Wbiegłam na ganek, wpadając do mieszkania, nie zawracając sobie głowy pukaniem czy dzwonieniem do drzwi. Szybko rozejrzałam się po wnętrzu, wpadając na schody.<br />
- Pani Smith? - krzyknęłam otwierając jedne z drzwi. Wymieniona kobieta, odwróciła się w moją stronę z malutką dziewczynką na rękach. - Dzięki Bogu, mam mało czasu. Czy rzeczy są już spakowane?<br />
- Tak, mój mąż zaraz zaniesie je do twojego samochodu, Alison. Czy... czy to już pewne? - zapytała spoglądając na śpiące dziecko. Skinęłam głową, niepewnie biorąc dziewczynkę na ręce. W innych okolicznościach rozpłakałabym się, jednak teraz liczyło się tylko je bezpieczeństwo. - Gdzie się podziejecie? Ciebie ściga policja, a ona jest taka malutka... - załamała ręce.<br />
- Proszę się nie martwić. Może pani odwiedzać Lili, kiedy tylko pani chce. Ona zostaje w Londynie. Ja niestety nie. - rzuciłam, schodząc po schodach i obserwując jak pan Smith pakuje rzeczy małej do samochodu. - Zostanie z ojcem.<br />
- Ojcem...? Przecież mówiłaś, że... Oh... - rzuciła, gdy zrozumiała kogo miałam na myśli. Ostatni raz rozejrzałam się po mieszkaniu, widząc znajome miejsca ze zdjęć. To tutaj Lili spędziła swój pierwszy rok życia... u obcych ludzi, zamiast u swojej matki. - Uważaj na siebie dziecko.<br />
- Obiecuję. Dziękuję, że zgodziła się pani mi pomóc... Spohia ma szczęście mając takich rodziców - rzuciłam przytulając mamę dziewczyny Liama. - Nawet nie wiem jak mam się pani odwdzięczyć.<br />
- Daj spokój! - machnęła ręką. - do dzisiaj nie wiem, jakim cudem Soph, albo Liam się nie zorientowali. Wprawdzie nie bywali tutaj tak często... - pokiwała głową.<br />
Ostatni raz spojrzałam na kobietę, wychodząc z domu. Uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny, delikatnie wkładając Lili do fotelika. Cieszyłam się, że dziewczynka póki co nie płakała. Jej zdenerwowanie nie było mi teraz potrzebne. - To jak gotowa na poznanie wujków i taty? - zapytałam siadając na miejscu kierowcy. Uruchomiłam silnik, ruszając. Zanotowałam w głowie, aby przesłać rodzicom Sophii odpowiednią ilość pieniędzy za opiekę nad Lili. W końcu nie musieli brać dziewczynki pod opiekę.<br />
Wyjechałam na główną ulicę, wymijając jadące samochody. Liczne klaksony zabrzmiały za mną, jednak nie zwróciłam na nie uwagi. Zmieniłam bieg, przyśpieszając. Chwile później zaklęłam siarczyście, gwałtownie skręcając. Wygląda na to, że ''dwie godziny'' Zacka skończyły się szybciej niż podejrzewał.<br />
Skręciłam na sąsiedni pas, starając się zgubić jadący za mną konwój, jednak ciągle siedzieli mi na ogonie. Przyśpieszyłam, zjeżdżając wcześniej, mając nadzieję, że uda mi się ich zgubić w krętych uliczkach. Kilka minut później, zaparkowałam pod domem Louisa, zamykając bramę wjazdową. Miałam tylko kilka minut. Może i udało mi się zgubić radiowozy, jednak policjanci nie byli tacy głupi.<br />
Odpięłam Lili z fotelika, szybko wbiegając po schodach i wpadając w willi. Rozejrzałam się po holu, kierując się do salonu, gdzie... znajdowali się wszyscy. Niall spojrzał na mnie, szybko podnosząc się z fotela i podbiegając. Zatrzymał się kilka kroków przede mną, dopiero zauważając dziecko na mich rękach.<br />
- Alison, co... co to ma znaczyć? - wskazał dłonią na telewizor, gdzie wyświetlano moje zdjęcie z wielkim napisem: Poszukiwana przez policję. Westchnęłam cicho.<br />
- Szukają mnie. Mam mało czasu, muszę jak najszybciej zniknąć, a nie mogę tego zrobić bez upewnienia się, że Lili będzie bezpieczna. - rzuciłam wymijając blondyna. Reszta patrzyła na dziewczynkę z niemym pytaniem w oczach. - Słuchajcie. To jest Lili, moja... moja córeczka.<br />
Cisza, jaka zaległa w salonie, nie była reakcją jaką się spodziewałam. Niepewnie spojrzałam na Louisa, oczekując jego reakcji. Gdyby był wściekły nie miałabym do niego pretensji. W końcu ukryłam przed nim fakt, że mam dziecko.<br />
<a href="http://i.skyrock.net/3442/92053442/pics/3235680377_1_7_CYpqYl9r.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="83" src="http://i.skyrock.net/3442/92053442/pics/3235680377_1_7_CYpqYl9r.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Chłopak spojrzał na mnie z bólem w oczach, podnosząc się i powoli podchodząc do mnie. Swój wzrok wbił w sylwetkę dziewczynki, która ssała w najlepsze swój kciuk. Odetchnęłam z ulgą, kiedy nie zauważyłam u niego żadnych odznak złości.<br />
- Jak...? - wyszeptał.<br />
- Kiedy... kiedy znaleźliście mnie pod szkołą... po tym zdarzeniu - wyjąkałam. - Wyjechaliście, a ja dowiedziałam się, że jestem w ciąży z tym bydlakiem. Na początku chciałam zrobić aborcję, ale kiedy pierwszy raz usłyszałam bicie jej serca... nie mogłam tego zrobić - wyjąkałam czując, jak po moich policzkach spływają łzy - Wtedy odezwali się rodzice Soph, oferując mi swoją pomoc. To oni zajmowali się Lili przez ten rok. Ale teraz... nie mogłam jej tam z nimi zostawić.<br />
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - zapytał, przenosząc swój wzrok na mnie. - Myślałem, że mi ufasz...<br />
- Ufam. Nie byłam gotowa, aby powiedzieć wam o niej. - zerknęłam na telewizor, widząc jadący konwój radiowozów. Byli kilka ulic od domu Lou. Musiałam już wyjść. - Louis. Posłuchaj mnie. Jeżeli stąd nie wyjdę, policja mnie złapie, a ja trafię do więzienia. Nie możecie mi już pomóc, muszę wyjechać. Nie powiem, gdzie jadę, przez to policja nie będzie mogła się was uczepić. Skontaktuję się z wami, kiedy wszystko ucichnie. Nie wierzcie w nic co powiedzą media. Louis, proszę cię, abyś zajął się Lili. Przepraszam, że mówię to dopiero teraz, ale w akcie... akcie urodzenia jest twoje nazwisko. Lili prawnie jest twoją córką - wyrzuciłam wszystko na jednym wydechu. Uważnie obserwowałam twarz szatyna, czekając na jego reakcję. Miał prawo nie wziąć Lili.<br />
Chłopak przeciągnął mnie do siebie, mocno ściskając. Zaciągnęłam się znajomym zapachem jego perfum i starałam się opanować napływające łzy. Ostatni raz spojrzałam na Lili, całując jej czoło i podając ją Lou. Zagryzłam wargę, obserwując ich, czując jak łamie mi się serce. Tak bardzo nie chciałam ich zostawiać...<br />
- Ali... - odwróciłam się przytulając Nialla. - To nie może się tak skończyć...<br />
- Będzie dobrze - powiedziałam. Drgnęłam, kiedy z oddali usłyszałam syreny. - Już tu są. Musze iść.<br />
Tomlinson słysząc to, przysunął mnie do siebie i ostatni raz pocałował. Niechętnie oderwałam się od niego, podchodząc do Liama i Sophii wyciągając swój portfel i jedną z kart kredytowych. - Podziękuj proszę swoim rodzicom Soph. Nie zdążyłam im się odwdzięczyć. Pin zna Louis, całą suma należy do nich - rzuciłam kładąc plastik na stoliku. - Trzymajcie się. - powiedziałam ostatni raz spoglądając na wszystkich zgromadzonych. Uśmiechnęłam się, podbiegając do tylnego wyjścia.<br />
- Alison! - zatrzymałam się, słysząc krzyk Lou. Odwróciłam się, obserwując chłopaka. Przez ciszę mogłam usłyszeć jak przed domem parkuje kilka samochodów. - Nie odchodź. Zostań z nami....<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*****</div>
<div style="text-align: center;">
Okej. Akcja przyśpieszona przez co jest to ostatni odcinek. Za chwilę opublikuję epilog.</div>
<div style="text-align: center;">
Zauważyłam, że historia Was już męczy, więc postanowiłam wrzucić kilka rzeczy do jednego odcinka. Niestety Ali już się kończy.</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-5365380161949820702015-11-08T17:57:00.001+01:002015-11-08T17:57:21.795+01:00Chapter XVI<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=RwD4eJGxPc4" target="_blank">Move</a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
********</div>
~Alison~<br />
<br />
- Co takiego?<br />
Chłopak przymknął oczy, wciągając głośno powietrze. Jego silne ramiona wciąż oplatały moje ciało, chroniąc mnie tym samym od ześlizgnięcia się na podłogę.<br />
- Kocham cię Alison. - wolno powtórzył, cały czas mając zamknięte oczy - Przez ten rok... myślałem tylko o tobie, chciałem do ciebie zadzwonić, porozmawiać, upewnić się czy wszystko z tobą w porządku. Chciałem...abyś miała poczucie, że jestem przy tobie, mimo, że tak naprawdę dzieliły nas tysiące kilometrów.<br />
<a href="https://45.media.tumblr.com/16cf18515b6c8e71d71b4c48081acc97/tumblr_nubdbdMrj51r5wpvmo2_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://45.media.tumblr.com/16cf18515b6c8e71d71b4c48081acc97/tumblr_nubdbdMrj51r5wpvmo2_250.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="163" /></a> Alkohol, który piłam na imprezie momentalnie wyparował ustępując miejsca złości. Wyrwałam się z uścisku szatyna, odpychając go i stając na środku pokoju. Nerwowo przejechałam dłonią po włosach, kalkulując w myślach to co chciałam mu powiedzieć.<br />
- Oh, czyżby? W takim razie, gdzie byłeś, kiedy najbardziej cię potrzebowałam?- krzyknęłam wbijając wskazujący palec w pierś chłopaka. - Gdzie byłeś, kiedy twoi fani mnie wyzywali od dziwek i suk? Gdzie byłeś, kiedy dziennikarze wieszali i to dosłownie psy na mnie i mieszali mnie z błotem? - Z każdym wypowiedzianym słowem moja wściekłość rosła. Wszystkie uczucia jakie gromadziły we mnie, przez przeszło rok, skumulowały się chcąc w końcu się wydostać na zewnątrz. To co powiedział Louis, stanowiło punkt zapalny. - Wolałeś spędzać czas ze swoją dziewczyną, która - tylko tak przypominam - zdradzała cię od pewnego czasu! Więc nie pieprz mi tu teraz, że mnie kochasz, kiedy wiem, że jest inaczej!<br />
Odepchnęłam się od zszokowanego chłopaka, kierując się w stronę wyjścia z pokoju. Nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie minuty dłużej. Trzęsącymi się dłońmi, chwyciłam metalową klamkę, ciągnąć ją do siebie. Krzyknęłam, kiedy ktoś gwałtownie odwrócił mnie i przyparł plecami do drzwi. Nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą, kiedy ze strachem w oczach spojrzałam w mętne tęczówki Louisa. Obłęd i determinacja wymalowana na jego twarzy nie pozwoliła mi się ruszyć z miejsca.<br />
- Nie wiesz wszystkiego. - wysapał, rozpaczliwie gładząc mój policzek. Automatycznie przymknęłam oczy, rozkoszując się jego dotykiem. - Dlaczego nie dajesz sobie nic wytłumaczyć? Dlaczego zgrywasz taką zołzę, Ali?- westchnęłam cicho, opierając głowę o drewnianą powłokę za mną. Zaciągnęłam się perfumami Louisa, z ulgą stwierdzając, że pod tym względem chłopak się nie zmienił. Smukłe palce szatyna, niepewnie starły z mojego policzka spływającą łzę. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać. - Ali, proszę cię... daj mi ostatnią szansę, a ja obiecuję, że tym razem cię nie zawiodę. Nie pozwolę, aby więcej ktoś cię poniżał. - wszystkie emocje chłopaka jakie w tamtej chwili mu towarzyszyły, można było zobaczyć w jego oczach. Szkliste niebieskie tęczówki, przepełnione były bólem i strachem.<br />
<a href="https://40.media.tumblr.com/3b521a275df16f19233634ae75a7d54f/tumblr_nxgox23Dby1rsfc5fo1_540.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://40.media.tumblr.com/3b521a275df16f19233634ae75a7d54f/tumblr_nxgox23Dby1rsfc5fo1_540.jpg" style="-webkit-user-select: none;" width="134" /></a> Niepewnie wtuliłam się w jego klatkę piersiową, chowając w niej twarz. Nie chciałam, aby zobaczył moje łzy; zbyt wiele razy widział je rok temu... kiedy budziłam się w nocy z krzykiem. Mruknęłam cicho, czując jak mnie podnosi i kieruje nas z powrotem w stronę łóżka, po czym kładzie na zimnej pościeli.<br />
- Śpij... to nie jest odpowiednia chwila na tego typu rozmowy...- wyszeptał, gładząc moje czoło i składając krótki pocałunek.<br />
- Znowu to robisz. Znowu uciekasz. - powiedziałam widząc jak idzie w kierunku wyjścia. Zatrzymał się, odwracając się i mierząc mnie zrezygnowanym spojrzeniem. Zawahał się na krótką chwilę, ale zaraz ze zdecydowaniem otworzył drzwi.<br />
- Nie uciekam. Przynajmniej nie teraz.<br />
Chwilę później o obecności chłopaka świadczył tylko zapach jego perfum wciąż unoszący się w powietrzu.<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
~*~ <a href="https://www.youtube.com/watch?v=r_8ydghbGSg" target="_blank">Skyscraper</a></div>
<br />
Poranek nie należał do najlepszych, a ból jaki wywoływał każdy, nawet najmniejszy szelest był do nie opisania. Wbrew pozorom, pamiętałam wszystko co działo się poprzedniego wieczoru, jak i również moją i Louisa rozmowę. Niepewnie rozglądałam się dookoła, czy chłopak gdzieś tutaj nie był. Mimo, że uczniem Oxfordu nie był, bez problemu mógł wejść na teren uczelni i do akademiku. Znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, że nie był to koniec naszej rozmowy. Przynajmniej nie dla niego.<br />
Z ulgą wyszłam się świeże powietrze, rozkoszując się nikłymi promieniami słońca, które ostatnio zagościło na niebie Londynu. Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech. Mimo ogromnego kaca, mogłam radośnie stwierdzić, że czułam się nawet dobrze. Nie miałam pojęcia tylko co miało na to wpływ.<br />
Powoli wyszłam z bram uniwersytetu, wbijając wzrok w ziemię. Mimo, że dziennikarze dostali wyraźny zakaz wstępu na teren uczeni, nadal koczowali pod murami; w dość ograniczonej ilości. Włożyłam dłonie w kieszenie kurtki, kierując się w stronę centrum, skąd mogłam dostać się do domu Nialla, gdzie ostatnio nocowałam. Chciałam zabrać stamtąd swoje rzeczy i skupić się na życiu studenckim - w końcu za kilka dni, będę musiała stąd wyjechać.<br />
Leniwie uniosłam głowę, wpadając na kogoś. Natychmiast poczułam znajomych zapach perfum, a rumieniec oblał moją twarz. Byłam zażenowana tym do czego wczoraj doszło między mną, a chłopakiem, a raczej do czego - na szczęście - nie doszło.<br />
<a href="https://38.media.tumblr.com/98fabd0d402884ef66b0d72bc68b887b/tumblr_niw0jbswkD1s5k1vso1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="104" src="https://38.media.tumblr.com/98fabd0d402884ef66b0d72bc68b887b/tumblr_niw0jbswkD1s5k1vso1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Alison.<br />
Zamrugałam oczami wpatrując się w stojącego przede mną Tomlinsona. Odetchnęłam głęboko, nerwowo poprawiając swoją torebkę i przygryzając wargę. Nie odezwałam się.<br />
- Chodź. Mam niespodziankę. - rzucił, uśmiechając się i ciągnąc mnie do swojego samochodu. Niepewnie usiadłam na przednim siedzeniu, uważnie obserwując wsiadającego Lou, Zerknął na mnie, oceniając moje ubrania, a jego uśmiech - o ile to możliwe - powiększył się. - No już, nie analizuj tego wszystkiego. Chcę tylko abyś dobrze się dziś bawiła. Obiecuję, że nic innego. - uniósł do góry dwa palce, jakby składał przysięgę. Zaśmiałam się cicho, kiwając głową i patrząc na drogę. Po jakimś czasie zjechaliśmy na zapełniony parking. Zmarszczyłam brwi widząc małe dzieci radośnie biegnące w głąb lasku i szczęśliwych rodziców, którzy z dezaprobatą patrzyli na swoje pociechy. Przyłożyłam dłoń do miejsca, gdzie znajdowało się serce, czując delikatne ukłucie na ten widok. - Idziesz?<br />
Spojrzałam na czekającego Louisa, niepewnie wychodząc z auta, zostawiając torebkę na fotelu. Chłopak zamknął auto, a potem chwycił moją dłoń i pociągnął na ścieżkę, prowadzącą do... jakiegoś miejsca.<br />
Niepewnie wyłoniłam się zza linii drzew, spoglądając na kolorowy szyld, znajdujący się naprzeciw mnie. Otworzyłam szeroko oczy, widząc znajdujący się na nim napis. <i>Wesołe miasteczko</i> i to nie byle jakie. To było dokładnie to samo wesołe miasteczko jak rok temu... w Irlandii.<br />
- P...p-pamiętałeś...?- wyjąkałam czując jak moje serce wykonuje radosne salto. Chłopak ścisnął mocniej tylko moją dłoń, idąc w stronę bramki. Skinął głową mężczyźnie sprzedającemu bilety, a ten bez słowa sprzeciwu nas wpuścił. Rozejrzałam się dookoła, uważnie lustrując wzrokiem wszystkie karuzele i zjeżdżalnie. Znowu czułam się dzieckiem.<br />
<a href="http://img4.garnek.pl/a.garnek.pl/009/305/9305196_800.0.jpg/wesole-miasteczko-w-lesznie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://img4.garnek.pl/a.garnek.pl/009/305/9305196_800.0.jpg/wesole-miasteczko-w-lesznie.jpg" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - To gdzie najpierw?- zapytał szatyn uważnie obserwując moją reakcję. Uśmiechnęłam się radośnie i - nie puszczając jego ręki - skierowałam się do pierwszej karuzeli.<br />
Czas na wspólnej zabawie upłynął nam niespodziewanie szybko. Nim się obejrzałam zrobiło się ciemno, a do zamknięcia zostało tylko kilka minut. Louis obejmował mnie w pasie, kiedy ze śmiechem przeglądaliśmy zdjęcia, które zrobiliśmy w budce. Z wdzięcznością, przytuliłam się do chłopaka, kiedy szliśmy główną ścieżką do wyjścia. To był naprawdę udany dzień.<br />
- Zanim wyjdziemy... chcę wstąpić w jeszcze jedno miejsce - powiedział całując moje czoło. Skinęłam głową, pozwalając kierować chłopakowi. Po chwili stanęliśmy przed budką pełną pluszaków i różnych gier zręcznościowych. Z zaciekawieniem wpatrywałam się jak szatyn płacił i celował w sześć równo poukładanych wież z butelek. Z zaskoczeniem odkryłam, że po każdych zbitych butelkach, pojawiał się napis. Jak zaczarowana obserwowałam pojawiające się kolejno słowa, składając je w jedno, jedyne zdanie: <i>Alison, proszę o jeszcze jedną szansę.</i><br />
Wciągnęłam głośno powietrze, patrząc to na napis to na zdenerwowanego Louisa. Nie byłam pewna czy mogłabym mu ponownie zaufać, w końcu nie miałam pojęcia co wydarzyło się rok temu z Eleanor. Zagryzłam wargę, rozważając wszystkie plusy i minusy z przerażeniem stwierdzając, że tych drugich jest zdecydowanie więcej.<br />
<i>Ah, pieprzyć to.</i><br />
- Dobrze - powiedziałam wpatrując się w oczy chłopaka - Dam ci jeszcze jedną szansę.<br />
Tomlinson roześmiał się, mocno przyciągając mnie do siebie i składając długi pocałunek. Zarzuciłam dłonie na jego szyję, uśmiechając się. <i>W końcu czuję się jak w domu.</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: center;">
******</div>
<div style="text-align: center;">
Jezu Loueh, dziecko ty moje :')</div>
<div style="text-align: center;">
I jak? Alison w końcu jest z Louisem :D</div>
<div style="text-align: center;">
Zapowiadam: w przyszły weekend jadę do Karkowa, pozwiedzać kilka uczelni, więc odcinki pojawią się wcześniej ( środa ) wracam w niedzielę i potem idę do pracy :''''')</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Więc bardzo proszę o 15 komentarzy pod spodem - to dla Was żaden problem, inaczej poczekam, aż dobijecie do limitu jak było z tym odcinkiem.</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
Odcinek nie sprawdzony - zrobię to jutro ;)</div>
<div style="text-align: center;">
Przypominam o pozostałych blogach: <a href="http://real-liars.blogspot.com/" target="_blank">Contract</a> i <a href="http://youre-all-i-want.blogspot.com/" target="_blank">Secret</a>. Ah... muszę się pochwalić nową okładką, po prostu jest taka piękna, że nie mogę xd</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0pSG6326Va-g0aZkPAloVbsE0qA19KJqmx0W_loKblc0cxDuai7STTS0zQZYVDSTjd_E4wdLZqKvPjZNWLmH4ICAq81TrZ2SMj5F2LlrGM2DCDsrm-_tet4LT4GIQ9rxLf1nxZmjztqM/s1600/14146ffd8fe4d751.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0pSG6326Va-g0aZkPAloVbsE0qA19KJqmx0W_loKblc0cxDuai7STTS0zQZYVDSTjd_E4wdLZqKvPjZNWLmH4ICAq81TrZ2SMj5F2LlrGM2DCDsrm-_tet4LT4GIQ9rxLf1nxZmjztqM/s320/14146ffd8fe4d751.jpg" width="205" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-6442882089639865072015-10-25T20:12:00.002+01:002015-10-26T14:05:47.133+01:00Chapter XV<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=f0EQlIzPowM" target="_blank">In the End</a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
******* </div>
<br />
~Alison ~<br />
<br />
- Co to jest?<br />
Niechętnie otworzyłam oczy, spoglądając na chłopaka który jeszcze kilka chwil temu bawił się moimi włosami. Spuściłam wzrok na ramię, szukając rzeczy, która wytrąciła szatyna z równowagi, czując jak krew momentalnie odpływa z mojej twarzy. <i>Cholera, cholera, cholera...!</i><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAXZvNlQcIe9xj5vK2xjPiRVcK32r0zrLT9j_UesBflo7Foc93CTiyr-HHIlAEU_BwHzdyYWSTAuOkEaNHmmfWylBEEx4spBpZsvkkdEkOQK21FYwfqySNjFrU8_ftrhql9n7-uTJId10/s1600/tumblr_mlfx8hTfj91qd8j1uo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="101" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAXZvNlQcIe9xj5vK2xjPiRVcK32r0zrLT9j_UesBflo7Foc93CTiyr-HHIlAEU_BwHzdyYWSTAuOkEaNHmmfWylBEEx4spBpZsvkkdEkOQK21FYwfqySNjFrU8_ftrhql9n7-uTJId10/s200/tumblr_mlfx8hTfj91qd8j1uo1_500.gif" width="200" /></a> - To...nic takiego - mruknęłam, odsuwając się. Louis zmrużył oczy, chwytając mnie za rękę i przysuwając z powrotem do siebie. Odgarnął włosy, wpatrując się w niewielkiego siniaka, znajdującego się na mojej szyi. - Louis...!<br />
- Kto ci to zrobił? - zapytał po chwili ciszy. Z jego oczu zniknęły radosne iskierki, a on sam zmarkotniał. Pokręciłam głową, wyrywając się z uścisku chłopaka i podchodząc do okna. Nie miałam zamiaru tłumaczyć się z tego co robiłam. Rozumiem, gdyby zapytał o to Niall, a Louis jest dla mnie nikim. Kiedyś, być może, był dla mnie ważny, ale teraz... to się już nie liczy. - Alison, skąd masz tą cholerną malinkę na ciele?!<br />
Drgnęłam, nieprzygotowana na jego wybuch. Westchnęłam cicho, odwracając się twarzą do szatyna, zaglądając w jego niebieskie oczy.<br />
- Michael ją zrobił, kilka dni temu.<br />
Czy widziałam kiedyś osobę, która na moich oczach, traciła chęć do życia? Raz. I tą osobą był Louis. Dosłownie czułam, jak jego ciało wypełnił oszałamiający ból, wypowiedzianymi słowami. Widziałam jak kolory odpływały z jego twarzy, a na ich miejsce wpływa fala żalu i smutku. To był najgorszy widok na świecie.<br />
Chłopak jęknął żałośnie kryjąc twarz w dłoniach. Niepewnie wpatrywałam się w jego pochyloną sylwetkę, nie rozumiejąc co właściwie się dzieje. Nagły smutek chłopaka wyprowadził mnie z równowagi; nie wiedziałam dlaczego tak bardzo się tym wszystkim przejął.<br />
<a href="http://s3.favim.com/orig/150321/ashley-benson-gif-hanna-marin-pll-Favim.com-2582852.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="ashley benson, gif, hanna marin, pll, pretty little liars" border="0" height="112" itemprop="contentUrl" src="http://s3.favim.com/orig/150321/ashley-benson-gif-hanna-marin-pll-Favim.com-2582852.gif" width="200" /></a> Kilka sekund później, Tomlinson poderwał się na równe nogi i bez słowa pożegnania wybiegł z pokoju, potrącając w progu Mię. Zaskoczona cofnęła się o kilka kroków, spoglądając na mnie z niemym pytaniem w oczach. Machnęłam ręką w geście rezygnacji, siadając na łóżku, decydując się na przerobienie notatek na jutrzejszy egzamin.<br />
Zachowanie Louisa, nie dawało mi jednak spokoju. Nie byłam głupia - wiedziałam, że poczuł się urażony informacją o Michaelu, jednak nie miał podstaw aby zachowywać się w ten sposób. Nie byliśmy w związku, a co za tym idzie, mogliśmy robić co chcemy, bez obawy o konsekwencje ze strony drugiego.<br />
<div id="irc_mimg">
</div>
<span class="wrap"></span> Oparłam głowę na złączonych dłoniach, tępo wpatrując się w szatynkę, w myśli odliczając od dziesięciu. Mia, mogła mi pomóc, w końcu studiowała psychologię a w tej chwili umysł Tomlinsona mogła ogarnąć tylko ona. <i>O ironio....</i><br />
- Przespałam się z Michaelem. - wypaliłam.<br />
Dziewczyna znieruchomiała, powoli unosząc wzrok i spoglądając na moją poważną twarz. Opadła na łóżko, nie spuszczając ze mnie wzroku, powoli analizując to co powiedziałam. Uniosła brwi w zaskoczeniu, ponaglając mnie gestem.<br />
- Całowałam się z Louisem - jęknęłam żałośnie, zasłaniając poduszką twarz.<br />
- Zauważył malinkę... - stwierdziła, karcąco spoglądając na powoli znikający ślad. Skinęłam głową, mając nadzieję, że zauważyła ruch mimo białego materiału. - Nie dziwię się, że stąd wybiegł. To był jak policzek.<br />
<i>Tak, cholera.</i><br />
Odsunęłam puch od twarzy, spoglądając na Mię. Dziewczyna westchnęła ciężko, prostując się i zakładając nogę na nogę. Oho, będzie wykład.<br />
- Mówiłaś, że rok temu powiedział ci, że cię kocha. Potem wyjechał i wrócił do swojej byłej - zaczęła wyliczać zginając powoli palce - Nie odzywał się, nie pisał, potem NAGLE pojawił się tutaj, wlepiając w ciebie oczy i prawie dostając erekcji na twój widok - skrzywiłam się nieznacznie słysząc jej porównanie. Tonkin nie zrażona tym, ciągnęła dalej - Troszczy się o ciebie, lata za tobą jak idiota, daje sobą pomiatać. Nic ci to nie mówi?<br />
Pokręciłam głową, uderzając głową w ścianę za mną. Byłam w czarnej dupie.<br />
- On cię nadal kocha, Alison! - zachłysnęłam się śliną, plując nią we wszystkie strony. - Nie mów, że tego nie zauważyłaś! - dziewczyna warknęła w moją stronę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfPpFyT2ZN1_5F2bF_whxu9NNg_G4YfilpWVaeGMuXVxtrHrKKkSs_cQ2zXjPVRmW6HYtC_FlFQr0AFoU_IH-74ezu_OVXyZLFI4HF4Jjio-Wo-4laFt8DANp8Qf4HuxIkAAl4OmQgWL4/s1600/50c32d2000238ff7538e1ca9.gif" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="111" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfPpFyT2ZN1_5F2bF_whxu9NNg_G4YfilpWVaeGMuXVxtrHrKKkSs_cQ2zXjPVRmW6HYtC_FlFQr0AFoU_IH-74ezu_OVXyZLFI4HF4Jjio-Wo-4laFt8DANp8Qf4HuxIkAAl4OmQgWL4/s200/50c32d2000238ff7538e1ca9.gif" width="200" /></a> To niemożliwe, aby Louis był we mnie zakochany. Wrócił do Eleanor! Zabawił się mną, bawił się moimi uczuciami. To, że teraz ze mną przebywał było tylko jego obowiązkiem. Zresztą, gdyby faktycznie coś do mnie czuł, to czy teraz by uciekł? Uciekłby po naszym pocałunku?<br />
- Czuł się upokorzony. - dodała po chwili, odpowiadając na moje niezadane pytanie. - On cię kocha Alison, Całowaliście się, przez co miał nadzieję, na to, że znowu będziecie razem. Nagle dowiaduje się, że inny chłopak cię <i>dotykał,</i> że oddałaś się innemu. Louis nie jest głupi: wiedział, że ta malinka jest skutkiem czegoś większego. Miał tylko nadzieję... że zaprzeczysz. A ty potwierdziłaś jego obawy.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Kolejne dni, zlewały się ze sobą tworząc jeden wielki bałagan w mojej głowie. Od czasu incydentu w moim pokoju, Louis nie odezwał się ani nie pokazał. Powoli słowa Mii zaczynały do mnie docierać, jednak nadal trudno było mi w nie uwierzyć. Miałam wiele pytań, na które odpowiedzi mógł udzielić mi tylko Tomlinson, jednak ten postanowił mnie ignorować.<br />
Koniec tygodnia zbliżał się wielkimi krokami, a z tym wiązała się kolejna impreza w bractwie. Tym razem miałam zamiar iść na nią razem z Mią - miałam nadzieję, że dziewczyna uchroni mnie przed głupstwami jakie wpadną nam do głowy.<br />
Równo o dziewiątej wieczorem, obydwie wyszłyśmy z akademika, kierując się w stronę bractwa. Już kilka metrów dalej można było usłyszeć głośno grającą muzykę. Uśmiechnęłam się, wchodząc po schodach i nurkując w tłumie spoconych ciał.<br />
Pierwsza osoba, która rzuciła mi się w oczy, był Ashton, tańczący na stole do piosenki Nicki Minaj. Chłopak pozbył się górnej części garderoby, ukazując swoje tatuaże i umięśnioną klatkę piersiową. Ludzie (głównie dziewczyny) wydali z siebie radosny krzyk, kiedy blondyn powoli ściągał spodnie. Zaśmiałam się obserwując dziki taniec jaki przy tym wykonywał. Bez wątpienia był pijany.<br />
Ominęłam zbiorowisko, kątem oka widząc jak Mia rozmawia ze swoją koleżanką z wydziału. Odetchnęłam z ulgą, wchodząc do kuchni i chwytając jedną z ostatnich butelek piwa. Zdecydowanie byłam zbyt trzeźwa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNmn57CaEkR8o_Pb_owmqAB8mBZNiBZanWU9rEofQijks5M3otXl9xeDezqQfpigODvTPSHWsWAtzF760vYgJAsnuhTtaomREbqjSA9mAQ8FYk3TNN18T9zaxu-h1iXdXq1prOSURMLB2w/s1600/tumblr_n844hllLTB1tfwotao1_500.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="111" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNmn57CaEkR8o_Pb_owmqAB8mBZNiBZanWU9rEofQijks5M3otXl9xeDezqQfpigODvTPSHWsWAtzF760vYgJAsnuhTtaomREbqjSA9mAQ8FYk3TNN18T9zaxu-h1iXdXq1prOSURMLB2w/s200/tumblr_n844hllLTB1tfwotao1_500.gif" width="200" /></a></div>
Jakiś czas później, kiedy przetańczyłam kilka kolejnych piosenek, poczułam jak ktoś chwyta mnie za biodra i przyciąga do swojego ciała. Jęknęłam czując na plecach rosnąca erekcję chłopaka. Obróciłam się, lekko unosząc głowę do góry, od razu uśmiechając się na widok znajomej twarzy.<br />
- Czujesz jak na mnie działasz? - szepnął do mojego ucha, lekko je przygryzając. Jęknęłam w odpowiedzi, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. - Może coś z tym zrobimy?- Zmrużyłam oczy, chwytając rękę Clifforda, ciągnąc go w stronę korytarza. Nie zwracałam uwagi na mijanych przez nas ludzi, jedyne co się dla mnie liczyło to pomieszczenie na samym jego końcu. W końcu nacisnęłam metalową klamkę, i wepchnęłam do środka chłopaka.<br />
Sekundę po zamknięciu drzwi, zostałam do nich przyciśnięta, zaś chłopak wpił się w moje usta. Zarzuciłam ręce na jego szyję, przyciągając go bliżej siebie. Jęknęłam cicho, kiedy dłonie blondyna znalazły się na moich pośladkach ściskając je. Podskoczyłam, owijając nogi wokół pasa, wiercąc się, chcąc jeszcze bardziej go pobudzić.<br />
Zsunęłam się, powoli zjeżdżając ręką do rozporka spodni, rozsuwając go i ściągając spodnie razem z bokserkami ze szczupłych ud. Powoli uklękłam i wpatrując się w rozszerzone źrenice blondyna, chwyciłam jego penisa. Nie musiałam długo czekać na reakcję, już po chwili z jego gardła wydobył się przeciągły jęk. Uśmiechnęłam się, składając delikatny pocałunek na samym czubku i szybko wkładając go do ust. Zassałam policzki, czując jak chłopak chwyta moje włosy, ciągnąc za nie. Jęknęłam cicho, wysuwając pulsującego penisa ze swoich ust, przejeżdżając dłonią wzdłuż całej długości. Uniosłam głowę, krzyżując spojrzenie z szarymi tęczówkami, ostatni raz biorąc biorąc go do ust i zlizując kilka słonych kropelek, aż w końcu poczułam jak chłopak spuszcza się do mojego gardła. Oblizałam usta, podnosząc się z kolan i składając krótki pocałunek na spuchniętych od pocałunków wargach.<br />
- Byłaś taka dobra, kochanie...- jęknął, przygryzając moje usta. Uśmiechnęłam się, wychodząc z łazienki i poprawiając roztrzepane włosy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Chwyciłam czerwony kubeczek, leżący nieopodal wejścia, wpatrując się w tańczący tłum, ignorując osoby znajdujące się obok mnie. Jęknęłam zrezygnowana kiedy ktoś wyszarpnął z mojej ręki plastik i w dość szybkim tempie wyprowadził z budynku. Szarpałam się, jednak dość szybko zrezygnowałam z tego czując narastające mdłości. Mój porywacz w końcu zauważył stan w którym się znajdowałam, gdyż, przerzucił mnie przez ramię. Zaciągnęłam się perfumami, zastanawiając się skąd wydają mi się tak bardzo znajome.<br />
<a href="http://s4.favim.com/orig/150323/1d-directioners-famous-gif-Favim.com-2588674.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="1d, directioners, famous, gif, louis, louis tomlinson, one direction" border="0" height="112" itemprop="contentUrl" src="http://s4.favim.com/orig/150323/1d-directioners-famous-gif-Favim.com-2588674.gif" width="200" /></a><i>Louis...</i><span style="color: #cccccc; font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 18.4px;"></span>
<span class="wrap"></span><br />
<div id="irc_mimg">
</div>
<span style="color: #cccccc; font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 18.4px;"></span> Ocknęłam się, kiedy chłopak delikatnie położył mnie na łóżku. Chwyciłam go za koszulkę, łącząc nasze usta i przerzucając nas, abym mogła usiąść na jego biodrach. Szatyn warknął cicho, kiedy zaczęłam się całować jego szyję. Przymknęłam oczy, zjeżdżając ręką na krocze Lou, powoli rozpinając rozporek. Tomlinson znieruchomiał, jednak nim zdążyłam odpiąć guzik, znowu zostałam przyciśnięta do pościeli.<br />
- Alison, oszalałaś. - powiedział, trzymając moje nadgarstki w mocnym uścisku - Przestań! - krzyknął, kiedy ponownie zaczęłam całować jego szyję.<br />
- Nie podobam ci się? - zapytałam, czując jak kąciki moich ust zaczynają szczypać - Mike nie narzekał, kiedy mu obciągałam... - zaszlochałam.<br />
Szatyn westchnął cicho, ścierając łzy z mojego policzka.<br />
- Nie mogę tego zrobić Ali - powiedział, gładząc mój policzek. Był zdenerwowany.<br />
- Dlaczego?!<br />
- Ponieważ cię kocham do cholery!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
********</div>
<div style="text-align: center;">
<i>I jak? Nie poprawione, gify i muzykę dodam jutro.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zabijecie mnie, doskonale o tym wiem xd</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">15 komentarzy - next</span></i></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-64272727912409654282015-10-18T21:10:00.001+02:002015-10-18T21:10:50.846+02:00Chapter XIV<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=CjYkZg516IA" target="_blank">Ready to run</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
ZAPRASZAM NA <a href="http://real-liars.blogspot.com/" target="_blank">CONTRACT</a></div>
<br />
~Alison~<br />
<br />
Trzasnęłam drzwiami siadając na łóżku i z głośnym jękiem opadając na pościel. Torebka, która jeszcze kilka chwil temu wisiała na krześle, przeciążyła przedmiot spadając z głośnym hukiem na podłogę. Zmarszczyłam brwi spoglądając na czarny materiał, ostatecznie wzruszając ramionami. Chwilę później po pomieszczeniu rozniosło się głośne pukanie do drzwi. Warknęłam cicho, wstając i szurając stopami, otworzyłam je, gromiąc spojrzeniem postać stojącą za nimi.<br />
<a href="https://filmvibes.files.wordpress.com/2013/07/ent_ashleybensen.jpg?w=500&h=333" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://filmvibes.files.wordpress.com/2013/07/ent_ashleybensen.jpg?w=500&h=333" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a>- Louis. Czego chcesz?- mruknęłam zrezygnowana, ponownie opadając na łóżko. Byłam zbyt zmęczona, aby kłócić się z szatynem. Wiedziałam, że Niall nie do końca mi ufał. Wiedział o wszystkich wygranych wyścigach i nagrodach jakie za nie dostawałam - miał prawo sądzić, że lada chwila wsiądę do samochodu i pojadę po kolejną wygraną.<br />
- Niall mnie przysłał - rzucił, kładąc wielkie kartonowe pudełko z pizzą na biurku. Zmrużyłam oczy, uważnie skanując jego sylwetkę. Coś mi nie pasowało. - A jak zjemy, idziemy na basen.<br />
Prychnęłam głośno, kiwając z powątpiewaniem głową. Nie było nawet mowy o tym, abym gdziekolwiek z nim wyszła lub co gorsza: poszła na basen. Wyciągałam rękę, sięgając po jeden kawałek i zanurzając w nim zęby, niemal od razu krzywiąc się z obrzydzeniem.<br />
- Owoce morza...- jęknęłam, ściągając z pizzy ośmiornicę i oddając ją szatynowi. Chłopak przekrzywił głowę, szczerząc się. Rozejrzałam się po pokoju, a kiedy nie zauważyłam nic szczególnego co mogło rozśmieszyć chłopaka, ponownie na niego spojrzałam. - Co?<br />
- Owoce morza... pamiętasz? Kręgle... rok temu...- szepnął.<br />
Zamyśliłam się, żując powoli kawałek pizzy, próbując przypomnieć sobie o czym mówił Louis. <i>Kręgle... rok temu? Co robiliśmy rok temu?</i><br />
<br />
<i>''- Państwa pizza- naszą rozmowę przerwała kelnerka, która przyniosła naszą pizzę. Zerknęłam na kobietę, która pożerała Louisa wzrokiem. Uniosłam jedną brew do góry zagryzając wargę, aby nie wybuchnąć śmiechem.</i><br />
<a href="http://www.pizzeriaviola.pl/wp-content/gallery/stopka/viola-pizza-w-pudelku.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="170" src="http://www.pizzeriaviola.pl/wp-content/gallery/stopka/viola-pizza-w-pudelku.JPG" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a><i>- Dziękujemy- odezwałam się. Kobieta przeniosła na mnie swój wzrok i zwęziła oczy. Mruknęła ciche ''smacznego'' i odeszła.</i><br />
<i>- Co to było?- zaśmiał się Lou biorąc do ręki jeden kawałek. Wzruszyłam ramionami, robiąc niewinną minę. Spojrzałam na pizzę, niepewnie biorąc do ręki jeden kawałek.</i><br />
<i>- Nie ma tutaj ośmiornicy?- zapytałam niepewnie odgryzając kawałek.</i><br />
<i>-Spokojna głowa... na będzie tutaj żadnego ośmionogiego stwora..- zawołał śmiejąc się. Wywróciłam oczami żując ciasto, słuchając opowiadań Lou o przygotowaniach do trasy. Nawet nie miałam pojęcia o nawale pracy przed trasą.</i><br />
<i> Zerknęłam na kolejny kawałek pizzy zauważając bladoróżową nogę z czarnymi przyssawkami. skrzywiłam się zdejmując ją i odkładając na talerz. Szatyn spojrzał na mnie zaciekawiony.</i><br />
<i>- Małże - okej, ale ośmiornica... już nie- powiedziałam. Louis wywrócił oczami mrucząc pod nosem...''</i><br />
<i><br /></i>
- Ja... pa-pamiętam- zajęczałam szybko mrugając oczami. Nie mogłam zapomnieć tamtego dnia - wtedy właśnie uświadomiłam sobie jak bardzo mi na nim zależy. Cały czas pamiętam jak się przy nim czułam, jak walczyłam ze swoja zazdrością o Eleanor.- Oszukałeś mnie wtedy.- zaśmiałam się.<br />
- Nieprawda!- zawołał, patrząc na mnie z wyrzutem. - Nie zwróciłaś uwagi na pizze, dopóki na nią nie spojrzałaś. W między czasie zdążyłaś zjeść dwa kawałki! Zupełnie tak samo jak na kręglach, nie skupiałaś się za bardzo.<br />
- Bo mnie rozpraszałeś!- broniłam się. Jak mógł <i>tego</i> nie pamiętać?<br />
<br />
<i>''-Lou...- zaczęłam- nie wiem czy wiesz, ale ja nigdy nie byłam na kręglach. Nie umiem w to grać...- zerknęłam na sąsiednie tory, gdzie obcy ludzie rzucali ogromnymi kulami i zbijali stojące na samym końcu kręgle.</i><br />
<i>- Nie ma problemu, nauczę cię- uśmiechnął się do mnie, biorąc do ręki czerwoną kulę.- Najważniejszy jest zamach. Musisz tylko porządnie się zamachnąć i...- powiedział wyrzucając rękę do tyłu i szybko wypuszczając kulę na tor- upuścić ją, a potem obserwować.</i><br />
<i> Uważnie śledziłam wzrokiem tor kuli. Łagodnie szła środkiem toru, zbijając tym samym wszystkie kręgle jakie miała na swojej drodze. </i><br />
<a href="http://images.sugarscape.com/userfiles/image/DECEMBER2011/MONGO/1D7.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="133" src="http://images.sugarscape.com/userfiles/image/DECEMBER2011/MONGO/1D7.jpg" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a><i>- Twoja kolej- zawołał podając mi kolejną kulę. Wzięłam ją niepewnie do rąk podchodząc do początku naszego toru. Zagryzłam wargę analizując kolejne ruchy. Nagle poczułam ciepłe, silne dłonie na moich biodrach. Zadrżałam zdając sobie sprawę, że był to Louis. Jego dłonie przez kilka sekund gładziły skórę na moich brzuchu, przesuwając się w górę, aż do ramion. Delikatnie chwycił mnie za prawą rękę przekładając do niej kulę i wkładając moje palce w dziurki, abym mogła ją utrzymać.- A teraz... delikatnie odchyl dłoń do tyłu...- mruknął do mojego ucha, nakierowując moją rękę. Czułam jak moje policzki pieką mnie żywym ogniem. Co ten kretyn ze mną wyprawia?- I... teraz upuść- powiedział, kiedy moja ręka ponownie znalazła się nad torem. Wyswobodziłam palce z kuli, obserwując jak uderza w kręgle, zbijając wszystkie poza jedną. - Brawo! Jak na początek idzie ci doskonale!- zaśmiał się kładąc swoją głowę na moim ramieniu. </i><br />
<i> Uśmiechnęłam się pod nosem zerkając na niego. W tej chwili wyglądał jak małe radosne dziecko, które dostało swoją upragnioną zabawkę. Rzadko go takim widziałam, a powinien częściej się uśmiechać... tak podzielam zdanie miliona fanek, które uważają, że uśmiech Lou jest najpiękniejszy na świecie. </i><br />
<i>- Przebijesz mnie?- zmrużyłam oczy obserwując szatyna. Przekrzywił głowę zaciekawiony.</i><br />
<i>- Rzucasz mi wzywanie?- zapytał poruszając znacząco brwiami. Zaśmiałam się, kiwając głową i podając mu do ręki kulę. Chwilę później pokręciłam głową z niedowierzaniem, widząc śmiejącego się Tomlinosna.- wszystkie zbite... pokonasz mnie?- ukłonił się.</i><br />
<i> </i><i> Wzięłam do ręki kulę i tak jak przed chwilą zrobił to Tommo, puściłam ją na tor. Chwilę później dorównałam wynikiem przyjacielowi. Graliśmy na zmianę przez dwie godziny, aż w końcu Lou oddał ostatni rzut i... wygrał.</i><br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m4nfufBCoe1qlhfe3.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m4nfufBCoe1qlhfe3.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a><i>- Tak! Wygrałem!- krzyknął podbiegając do mnie i chwytając w pasie.- WYGRAŁEM!!!- wykrzyczał okręcając się ze mną do koła. Zaśmiałam się, mocno chwytając go za szyję i oplatając swoimi nogami jego biodra.</i><br />
<i>- Puść mnie wariacie- zawołałam przez śmiech. Chłopak pokręcił głową uśmiechając się do mnie łobuzersko. O nie.- Ej Lou... proszę cię wypuść mnie- spojrzałam w jego oczy, mając nadzieję, że to podziała. Szatyn pokręcił przecząco głową.- Dobra... co chcesz w zamian?</i><br />
<i>- No jak to co? Całusa dla zwycięzcy!- uśmiechnął się, stukając palcem wskazującym w środek policzka. Prychnęłam cicho pod nosem przybliżając się do niego i spełniając jego prośbę.''</i><br />
<i><br /></i>
- Założę się, że nadal nie potrafisz grać w kręgle - zmarszczyłam brwi, rzucając w niego poduszką. Szatyn długo nie był mi dłużny: chwycił poduszkę Mii odwdzięczając się tym samym. Szybko oboje wciągnęliśmy się w zabawę, próbując pokonać drugiego. W końcu, zaplątałam się o kołdrę, upadając na chłopaka i łącząc nasze usta w pocałunku.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*******</div>
<div style="text-align: center;">
Ale sentymentalnie się zrobiło :')</div>
<div style="text-align: center;">
I co... zaskoczeni, hm? Uwaga, sytuacja z Michelem będzie niedługo wyjaśniona xd</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b>15 komentarzy następny odcinek? Dacie radę?</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
CHAMSKA REKLAMA :D</div>
<div style="text-align: center;">
ZAPRASZAM NA <a href="http://real-liars.blogspot.com/" target="_blank">CONTRACT</a></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-20846161547266011572015-10-11T17:46:00.002+02:002015-10-11T19:31:39.397+02:00Chapter XIII<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=BZsXcc_tC-o" target="_blank">Sad Song</a><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">ZAPRASZAM NA ''CONTRACT'' <a href="http://real-liars.blogspot.com/2015/10/chapter-nine.html" target="_blank">KLIK</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
******</div>
<br />
~Alison~<br />
<br />
Zwinnym ruchem zmieniłam bieg, nerwowo zaciskając palce na kierownicy. Wcisnęłam gaz, czując, jak pęd auta powoli się zwiększa, wbijając mnie tym samym w siedzenie. Uwielbiałam to uczucie: czułam się wtedy...wolna. Mrugnęłam światłami, ostrzegając pojazd przede mną, natychmiast go wyprzedzając sąsiednim pasem.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/d79409992c7cd5ea90d9858e23a729f3/tumblr_inline_mh0vs5AtHg1qiedzj.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/d79409992c7cd5ea90d9858e23a729f3/tumblr_inline_mh0vs5AtHg1qiedzj.gif" height="100" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Wystarczyło kilka sekund, aby na kierownicy pojawiła się kolejna dłoń zakrywając moją. Westchnęłam cicho, czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się w górę mojego ciała. Mimowolnie uśmiechnęłam się, zerkając w bok na sylwetkę chłopaka.<br />
- Zwolnij Alison.<br />
Prychnęłam, posłusznie ściągając nogę z gazu tym samym zwalniając. Droga przede mną, była całkowicie pusta, a fakt, że musiałam zmniejszyć prędkość, tylko mnie irytował. Nie odezwałam się jednak, doskonale wiedząc, że szatyn już jest zdenerwowany, a to, że w obecnej chwili siedział obok mnie było czystym zrządzeniem losu.<br />
Odchyliłam głowę, przełykając ślinę, i zmieniając pas ruchu. Cisza, która wypełniła wnętrze samochodu, nieco zbiła mnie z tropu. Owszem - ani ja ani Louis nie mieliśmy zbytnio tematów do rozmowy, jednak miałam chociaż nadzieję, że szatyn będzie się starał wyjaśnić sytuację między nami. Przecież... wciąż mu zależało...<br />
- Wiesz, że to dla twojego dobra, prawda? - drgnęłam, kiedy niespodziewanie się odezwał. Wyprostowałam plecy, powoli kiwając głową, tępo wpatrując się w przednią szybę - Alison, chcemy cię chronić. A jeżeli zagraża ci niebezpieczeństwo przez sam udział w wyścigach...<br />
<a href="http://31.media.tumblr.com/50903edf47a116e08e88f3599e240374/tumblr_inline_mlkuctN4pv1rhp0md.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/50903edf47a116e08e88f3599e240374/tumblr_inline_mlkuctN4pv1rhp0md.gif" height="200" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Westchnęłam, tym samym przerywając chłopakowi. Nieznacznie zwiększyłam prędkość, mijając tabliczkę z napisem <i>''Londyn''</i>. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w akademiku, bez morałów odprawianych przez Tomlinsona.<br />
- A gdybym kazała ci przestać występować na scenie, zrobiłbyś to?- mruknęłam, skręcając gwałtownie w wąską uliczkę. - Gdyby ktoś powiedział, że możesz zginąć na następnym koncercie - wyszedłbyś i zaśpiewałbyś?<br />
Louis spojrzał na mnie zagubiony, nie wiedząc co powiedzieć. Prawda była taka, że dla mnie wyścigi były tak samo ważne jak dla niego śpiewanie na scenie. Zbyt długo znałam Lou i doskonale wiedziałam jaka będzie jego odpowiedź. Tak jak alkoholik, nigdy nie zrezygnuje z alkoholu - tak on nie zrezygnuje z występów przed publicznością. To działa jak narkotyk, na początku jest miło, a potem staje się to uzależnieniem. Z dnia na dzień chcesz więcej, czekasz z niecierpliwością, a kiedy w końcu nadchodzi czas, aby spełnić kolejny raz swoje oczekiwania - upijasz się szczęściem i zaczynasz na nowo. Tak działa spełnianie własnych marzeń: dążeniem do nich każdego dnia.<br />
- Nie. Nie zrezygnowałbym.<br />
Skinęłam głową, skręcając na parking i zatrzymując auto. Klucze ciążyły mi na dłoni, jednak po chwili znalazły się na kolanach chłopaka, który szybko schował je do kieszeni. Wiedział jak ciężkie to dla mnie było. Dobrowolnie oddanie samochodu nigdy nie należało do przyjemnych.<br />
Trzasnęłam drzwiami, obchodząc auto i szczelnie okrywając się kurtką. Jesień w tym roku była przeraźliwie zimna; czasami żałowałam, że nie wybrałam studiów w Kalifornii, tam przynajmniej było cały czas ciepło.<br />
- Nie miej nam tego za złe - usłyszałam, kiedy zbliżałam się do akademika. - Chcemy twojego dobra.<br />
<i>Na to już za późno, Louis.</i><br />
<i><br /></i>
~*~<br />
<br />
Głośną muzykę, mogłam usłyszeć już kilka metrów od bractwa, a pijani ludzie powoli wylewali się z domu na ulicę, śpiewając głośno radosne piosenki. Wywróciłam oczami, przedzierając się przez tłum, wzrokiem szukając Michaela i jego kumpli. Już po chwili zauważyłam chłopaka siedzącego w kącie z piwem w ręku i białym woreczkiem w drugiej ręce.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/fc3258ceb3d7b5076ec78ba6c854f69b/tumblr_n7fpx6SbSa1tc8txmo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://33.media.tumblr.com/fc3258ceb3d7b5076ec78ba6c854f69b/tumblr_n7fpx6SbSa1tc8txmo1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a>- Alison! - krzyknął chłopak, machając do mnie i wylewając pół butelki piwa. Zmarszczył brwi, odkładając przedmiot, podbiegając do mnie - Jak dobrze, że już jesteś! Masz ochotę na impreeezę?- przeciągnął machając woreczkiem. Skinęłam głową, nie zwracając uwagi na karcące spojrzenie Calum'a. To był mój główny powód przyjścia tutaj - musiałam odreagować. - A gdzie twoja przyjaciółka... Mi...Mi...Mia?<br />
- Jutro ma egzaminy - wzruszyłam ramionami, biorąc od Ashton'a butelkę alkoholu. Smak goryczy przyprawił mnie o wymioty, jednak przełknęłam napój, czekając aż zacznie działać. Rozejrzałam się po pokoju widząc pełno znajomych twarzy, jednych mniej drugich bardziej schlanych. Angielskie imprezy były owiane legendą; to co działo się na kampusie, zostawało na kampusie.<br />
Impreza rozkręcała się na dobre, kiedy tłum zaczął przenosić się do jednego z pokoju na piętrze. Niezdarnie podniosłam się z kolan Mike'a kierując się razem z nim na piętro. Wypity alkohol z domieszką narkotyków, robił swoje - mogłam w pełni powiedzieć, że jestem w stu procentach wyluzowana.<br />
- Shoty na ciele!<br />
W oczach Clifforda zauważyłam podekscytowanie, kiedy przepchnęliśmy się na sam początek grupy. Na ziemi, leżały dwie dziewczyny bez koszulek, z limonką w ustach, a dwóch chłopaków znaczyło ścieżkę na ich brzuchu solą. Czerwonowłosy spojrzał na mnie z błyskiem, niemo pytając mnie o zgodę. Zaśmiałam się, zrzucając siebie bluzkę i kładąc się obok nieznanych mi dziewczyn. Chwilę później drgnęłam, kiedy zimny napój został nalany na mój pępek. Przygryzłam limonkę, rzucając wyzywające spojrzenie Mike'owi, a chłopak uśmiechnął się, zwisając nade mną i całując mój nos.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/faf7c2fc1d0e42e73b3d8e3c7da10e18/tumblr_n2ulonxboj1qmeyjpo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="100" src="https://33.media.tumblr.com/faf7c2fc1d0e42e73b3d8e3c7da10e18/tumblr_n2ulonxboj1qmeyjpo1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a>- Kto pierwszy, wygrywa!- krzyknęła jakaś dziewczyna. - Gotowi, start!<br />
Chłopak pochylił się, zlizując sól z mojego brzucha, łaskocząc mnie językiem. Zaśmiałam się, kiedy wyssał alkohol z mojego pępka i na samym końcu złączył nasze usta, gryząc limonkę. Zamruczałam zadowolona, kiedy mocniej do mnie przywarł, a tłum wokół nas zaczął wiwatować.<br />
- Wygraliśmy... - szepnął, pomagając mi się podnieść. Mrugnęłam oczami, kładąc głowę na jego ramieniu, czując jak lada chwila odlecę. - Chodźmy stąd księżniczko...- zaśmiał się.<br />
Powoli wyszliśmy z pomieszczenia, kierując się do pokoju chłopaka, który starannie został zamknięty na klucz. Oparłam się plecami o pierś chłopaka, czując jego rosnącą erekcję na dole moich pleców. Zmrużyłam oczy, wiercąc się, przez co chłopak zamarł, gwałtownie wciągając powietrze. Chwyciłam rękę Mike'a wciągając go do pokoju i głośno trzaskając drzwiami. Nikt nie miał prawa nam teraz przeszkodzić.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*******</div>
<div style="text-align: center;">
Jestem, żyję, nigdzie się nie ruszam.</div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam, że nie było tydzień temu odcinka, jednak 3 klasa LO nie jest tak fajna... -.- Musiałam siedzieć i się uczyć na ten tydzień. </div>
<div style="text-align: center;">
Jak mijaWam dzień? I jak w szkole? Ktoś jeszcze pisze ze mną maturę? Powiem tylko, że wybrałam cztery przedmioty rozszerzone... chyba mnie popieprzyło.</div>
<div style="text-align: center;">
W środę mam wewnętrzny na prawko :) Marnie to czuję, jeszcze nie zdałam ani jednego testu....</div>
<div style="text-align: center;">
A tak apropo... Louis czy Michael?<br />
<br />
<span style="font-size: large;">ZAPRASZAM NA ''CONTRACT'' <a href="http://real-liars.blogspot.com/2015/10/chapter-nine.html" target="_blank">KLIK</a></span><br />
<br />
<span style="color: red; font-size: large;"><b>10 komentarzy - next!</b></span></div>
<br />ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-50030791648240359052015-09-27T15:42:00.003+02:002015-09-27T15:42:45.576+02:00Chapter XII<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=_DtmMPTuxxY" target="_blank">Infinity</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
**********</div>
<br />
Alison P.O.V.<br />
<br />
Kilka dni po kłótni z Louisem, mogłam nareszcie wyjść ze szpitala. Od tamtego czasu chłopak nie raczył się pokazać nawet na minutę. Czy byłam zła? Nie, zawiedziona... już prędzej. Rozumiałam, że martwił się, ba! Bał się, że coś mi się stanie, jednak decyzja jaką podjął razem z Niallem, przekraczała ich granice. Nie mogli mi zabronić brania udziału w wyścigach - w końcu to ja o tym decydowałam.<br />
<a href="http://24.media.tumblr.com/tumblr_m9w00sN5yX1qfd5ico2_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="163" src="http://24.media.tumblr.com/tumblr_m9w00sN5yX1qfd5ico2_250.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Przeczesałam ręką włosy, wstając z łóżka i pakując ostatnie rzeczy do czarnej torby, którą dostarczył mi Zayn. Zasunęłam zamek, podnosząc wzrok i wbijając spojrzenie w postać Liama. Chłopak odwrócił się od okna, i bez słowa chwycił rączki torby, unosząc ją.<br />
Kilka minut później staliśmy przy wyjściu z budynku, czekając na ochroniarzy, dzięki czemu mogliśmy bezpiecznie przejść przez dziedziniec. Informacja o moim wypadku bardzo szybko rozeszła się wśród mediów, a ja sama stałam się głównym celem tysięcy dziennikarzy, którzy wręcz zabijali się o jedno zdjęcie. Mimo, że upłynął już rok od kiedy ludzie na całym świecie dowiedzieli się o mnie - w dalszym ciągu nie byłam do tego przyzwyczajona.<br />
- Możemy iść. - podniosłam głowę, zerkając na obcego mężczyznę idąc powoli za Liamem. Payne szedł pierwszy, skupiając na sobie większą uwagę mediów za co w duchu mu dziękowałam. Nie byłam gotowa na bezpośrednią konfrontację z ludźmi. W końcu bezpiecznie dotarliśmy do czarnego auta, a ja zostałam wepchnięta do środka. - Ruszamy!<br />
Auto z piskiem opon ruszyło z parkingu, zostawiając za sobą migoczące aparaty. Odetchnęłam z ulgą, wygodniej opierając się na siedzeniu. Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, ale na pewno nie była to droga do mojego akademika.<br />
Dźwięk przychodzącej wiadomości, wybudził mnie z lekkiego snu. Niezadowolona wyciągnęłam z kieszeni telefon, przecierając zaspane oczy. Mrugnęłam, odganiając mgłę i skupiając się na komórce.<br />
''<i>Wszystko z nią okej. Dziewczynka jest bardzo spokojna, jeszcze nie mówi, dopiero nauczyła się siadać.''</i><br />
Ścisnęłam gwałtowniej telefon, kiedy na ekranie pojawiła się twarzyczka małej. Zamknęłam oczy, czując że lada chwila mogą polecieć z nich łzy. To była ostatnia rzecz jaką chciałam w tej chwili.<br />
<a href="http://33.media.tumblr.com/9940fbecb01ee2d671f77e152a616d0a/tumblr_nq757aCwZj1txn4tso8_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://33.media.tumblr.com/9940fbecb01ee2d671f77e152a616d0a/tumblr_nq757aCwZj1txn4tso8_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Świadomość, że nic jej nie jest zdjęła niewidzialny ciężar z mojego serca. Mogłam wreszcie odetchnąć z ulgą i spokojnie iść spać. Nareszcie.<br />
- Alison? - drgnęłam przestraszona. Całkowicie zapomniałam, że obok mnie jest Liam, który dokładnie widzi to co robię. <i>Cholera </i>- Wszystko okej?<br />
- Tak, tak, nie martw się. - rzuciłam blokując telefon i ponownie go chowając. - Gdzie jedziemy? - zapytałam chcąc jak najszybciej zmienić temat.<br />
- Do Nialla. Chce z tobą porozmawiać.<br />
Skinęłam głową, odwracając się twarzą do okna. Miałam cichą nadzieję, że szatyn nie będzie ciągnął tej rozmowy. <i>To nie był odpowiedni czas.</i><br />
Koła samochodu zatrzymały się przed imponująco wielkim domem. Rozejrzałam się dookoła, uważnie lustrując wzrokiem przestrzeń wokół willi. Zwyczajny ogród z chodnikiem... i fontanną. Z niedowierzaniem pokręciłam głową cicho się śmiejąc. Niall i fontanna w ogrodzie... to tak bardzo do niego nie pasowało.<br />
Liam bez pukania wszedł do domu, zostawiając drzwi otwarte. Wsunęłam się do środka kierując się za podniesionymi głosami. Podejrzewałam, że całe towarzystwo przebywało w salonie.<br />
-<i> ...komentarza. Nie wiemy jakie obrażenia odniosła sama Alison - nikt nie poinformował nas o jej stanie zdrowia. Wiemy jednak, że dziewczyna opuściła dzisiaj szpital razem z Liamem Payne. - </i>na ekranie telewizora pokazano nasze wyjście z budynku. Zmrużyłam oczy, widząc ile ludzi tam było. Kiedy szłam środkiem, nie zdawałam sobie z tego sprawy. - <i>Śledczy nie złapali winnego wypadku dziewczyny. Będziemy państwa informować o tej sprawie na bieżąco.</i><br />
Cisza jaka zaległa po oświadczeniu, nieco wytrąciła mnie z równowagi. Oderwałam wzrok od telewizora patrząc na chłopaków. Nie trudno było zauważyć, że byli zdenerwowani.<br />
- Ali! - Niall poderwał się z fotela podbiegając do mnie i zamykając w mocnym uścisku. Jęknęłam cicho, czując jak jego ramiona zaczynają mnie powoli miażdżyć. <i>Czy on przypakował ostatnio? - </i>Jak się czujesz? Wszystko gra?<br />
<a href="http://33.media.tumblr.com/a2d554853c66adac153f135db2f82360/tumblr_nh0a8pZTmu1s93iyqo2_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://33.media.tumblr.com/a2d554853c66adac153f135db2f82360/tumblr_nh0a8pZTmu1s93iyqo2_250.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="163" /></a> Skinęłam głową odwracając się twarzą do salonu. Mój wzrok skrzyżował się z Lou, który jak najszybciej wyszedł z pokoju. Zaraz za nim podążył Zayn, wkładając ręce do spodni i coś z nich wyciągając. Przygryzłam wargę, czując jak oblewa mnie poczucie winy. Tomlinson nadal był zły z powodu naszej kłótni.<br />
- Musimy pogadać - głos blondyna był stanowczy. Westchnęłam zrezygnowana siadając na najbliższym krześle, doskonale wiedząc jak temat zaraz zostanie poruszony. Przgryzłam wnętrze policzka, w myślach odliczając do dziesięciu. - Kończysz z wyścigami. Bez dyskusji.<br />
Znudzona wywróciłam oczami, czując jak na usta wpływa mi bezczelny uśmieszek. Wracamy do tego samego co było rok temu: w Irlandii Niall też próbował wpłynąć na moją decyzję.<br />
- Jasne... - prychnęłam, odrzucając włosy na plecy. Powinnam je ściąć - To samo mówił Louis więc powtórzę to co jemu: nie mam zamiaru.<br />
Harry przeklął głośno, podnosząc się z kanapy i wybiegając z salonu. Nikt za bardzo nie zwrócił na niego uwagi, dlatego, kiedy po domu rozniósł się głośny trzask drzwi - drgnęłam. Horan uniósł brew, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zmarszczyłam brwi, nerwowo pocierając ręce. oś mi tutaj nie grało...<br />
- Dobrze. - rzucił wstając. spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Nie sadziłam, że tak łatwo się podda. - Ale... zaraz zadzwonię na policję - mówiąc to, wskazał na trzymany telefon z wybranym już numerem.- I powiem kim naprawdę jesteś. Słyszałem, że policja szuka cię na każdym kontynencie...Więc jak?<br />
<i> Kutas.</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: center;">
<i>*******</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Witam wszystkich :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Odcinek nudny, nic się w nim nie dzieje - jednak od kolejnego będzie już inaczej :D</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To co? Pomysły kim jest tajemnicza dziewczynka?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zostało tylko 8 odcinków... :(</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Niesprawdzony!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #990000; font-size: x-large;">5 komentarzy - next! </span></i></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-32785071805508914242015-09-20T17:09:00.001+02:002015-09-20T17:09:16.094+02:00Chapter XI<div dir="ltr">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=cOQDsmEqVt8" target="_blank">Wings</a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
****</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>~Louis~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Nie obchodzi mnie to, Alison. Masz to skończyć!- rzuciłem trzaskając drzwiami i wychodząc na szpitalny korytarz. Chwilę później moja pięść zderzyła się ze ścianą znajdującą się naprzeciwko, a z moich ust uleciało kilka przekleństw. Oparłem czoło o zimną powierzchnię, mając nadzieje, że uda mi się w pewien sposób ochłonąć.<br />
Alison odzyskała przytomność dwa dni temu, a ja od tamtego czasu starałem się przemówić jej do rozsądku. Kredowobiała twarz Nialla, kiedy zobaczył ciało Al na noszach, śni mi się co noc. Ja sam byłem przerażony tym co stało się zaledwie kilka dni temu, a co dopiero Horan. Obiecał rodzicom, że będzie miał pod opieką dziewczynę, a póki co znajdujemy się w szpitalu.<br />
<a href="https://24.media.tumblr.com/dc682ff00d64e3d86149156cec5f97f5/tumblr_n5pjthfpcD1t6ksnpo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="119" src="https://24.media.tumblr.com/dc682ff00d64e3d86149156cec5f97f5/tumblr_n5pjthfpcD1t6ksnpo1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Ścisnąłem nasadę nosa wydychając tlen i kierując się w stronę wyjścia. Czułem, że musiałem opuścić placówkę, aby niczego nie rozwalić. Alison potrafi być irytująca - nawet, kiedy leży przykuta i unieruchomiona. Minimalnie skinąłem głową pielęgniarce w dyżurce, przyspieszając kroku. Powoli liczyłem wdechy, chcąc się na czymś skupić.<br />
Kiedy drzwi windy rozsunęły się z cichym - irytującym - dźwiękiem, wybiegłem z nich, schylając głowę jak najbardziej. Flesze aparatów i odgłosy krzyków uniemożliwiały mi swobodne przejście, mimo to nadal parłem w zaparte. Po poniżająco długim czasie - i kilkaset zrobionych zdjęciach - siedziałem w swoim samochodzie, starając się nie rozjechać żadnego z dziennikarzyny. Dopiero na głównej drodze odetchnąłem z ulgą.<br />
Media dowiedziały się o wypadku Alison - a jakże. Na szczęście, lub nie, znali tylko część historii. Fragment opowiadający o wyścigach został solidnie zatuszowany. Przez kogo? Podejrzewam Ricka. Cel został osiągnięty, a Ali w żaden sposób nie miała być związana z rzeczywistą sprawą. Nie miałem pojęcia jak to osiągnęli - w sumie wolałem tego nawet nie wiedzieć.<br />
Nie spuszczając wzroku z drogi, odblokowałem telefon, wybierając numer, który zdecydowanie zbyt często pojawiał się w moich kontaktach, ostatnimi czasy. Zawahałem się przez chwilę, w końcu przykładając urządzenie do ucha.<br />
- Tak? - drgnąłem. Nie spodziewałem się, że odbierze tak szybko.- Za ile?<br />
- Pięć minut...- mruknąłem nie dziwiąc się pytaniem przyjaciela. Znał mnie tyle lat i doskonale wiedział co potrzebuje w danej chwili.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/95e972ab4160f3a2f097366a2c189563/tumblr_inline_ntfd87XpXa1sgyvxj_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="104" src="https://33.media.tumblr.com/95e972ab4160f3a2f097366a2c189563/tumblr_inline_ntfd87XpXa1sgyvxj_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Dobra. Czekam - zawołał rozłączając się.<br />
To co robiłem nie było dobre. Gdyby management dowiedział się <i>o tym</i>, byłbym skończony, jednak wizja wyrzucenia z zespołu nie była na tyle realna abym zmienił swoje zdanie. Potrzebowałem odskoczni. Czegoś, dzięki czemu mogłem na nowo myśleć, uspokoić się. A jeżeli nie było innego sposobu... to nie była moja wina.<br />
Skręciłem kierownicą, wjeżdżając na podjazd domu Malika. Nie musiałem się wysilać - chłopak jakby wyczuł, że już jestem i otworzył bramę. Albo zobaczył przez kamerkę. Zignorowałem uczucie winy, które odezwało się z chwilą, kiedy wysiadłem z auta. Nie mogłem cały czas myśleć o Alison - nie ważne było to co ona chce. W tej chwili liczyłem się tylko JA.<br />
-Tommo! - wywróciłem oczami, podchodząc do kumpla i przybijając z nim piątkę. - Dobrze, że jesteś, już wszystko przygotowane.<br />
Wszedłem do środka, zrzucając buty przy progu i od razu kierując się w stronę salonu. Kącki moich ust uniosły się kiedy zauważyłem przygotowane już skręty, leżące na stole. Zabawę czas zacząć.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- I jak z nią?<br />
Przechyliłem głowę, wpatrując się w biały sufit, próbując zebrać myśli. Dopiero po dłuższej chwili byłem wstanie coś powiedzieć.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/92f26261090888d877437bd582fd870e/tumblr_no58maXozb1uu99buo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="100" src="https://33.media.tumblr.com/92f26261090888d877437bd582fd870e/tumblr_no58maXozb1uu99buo1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - A jak ma być? Leży w szpitalu i myśli, że wszyscy robią jej na złość.- zaśmiałem się, zaciągając się kolejnym skrętem. Zayn pokiwał głową, przykładając do ust szklaneczkę z alkoholem i upijając sporą część - Nie wytłumaczysz jej, że chcesz dla niej dobrze. Nie widzi żadnego jebanego zagrożenia, a przecież niedawno prawie się przekręciła! - wykrzyknąłem zdenerwowany. Chciałem dać do zrozumienia Alison, że to co robi jest złe, jednak nic nie mogło do niej dotrzeć. Nawet nie przejęła się swoim wypadkiem!<br />
- Jest jeszcze szczeniakiem...- mruknął opierając się o fotel - Nie wie co się stanie, kiedy się rozjedzie. Ma w dupie to, że ktoś się o nią martwi. Taka prawda.<br />
W milczeniu pokiwałem głową zaciągając się. Narkotyk już dawno przejął nade mną kontrolę, a głowa robiła się coraz ''lżejsza''. Nie liczyło się dla mnie nic oprócz uczucia spokoju, które – chcąc, nie chcąc - osiągnąłem zupełnie inaczej, niż mogłem to zrobić jeszcze rok temu.<br />
- Stary... powiedz mi jedno - pochyliłem się opierając łokcie o kolana. Mętnym wzrokiem spojrzałem na ledwo siedzącego przyjaciela - Dlaczego tak bardzo mi na niej zależy? Przecież dała mi jasno do zrozumienia, że ma mnie w dupie. Czemu tak mnie do niej ciągnie? - nie musiałem się tłumaczyć. Zayn doskonale wiedział o kogo mi chodziło.<br />
Powoli wypuścił dym ze skręta i gasząc go na własnej skórze. Następnie podniósł się, wyciągając ze spodni biały woreczek i rzucając go na sam środek stolika. Czułem rosnące podekscytowanie, nie mogłem oderwać oczu od proszku. Ręka Mulata, wysypała jego zawartość, aby po kilku sekundach oddzielić dziesięć równych, podłużnych kresek. Bez słowa zsunąłem się z fotela, kucając obok sylwetki, pochylającego się chłopaka. Długo nie musiałem czekać - kiedy tylko się odsunął, chwyciłem zwinięty w rulon banknot, wciągając biały proszek.<br />
<a href="http://25.media.tumblr.com/09290ace38e830339fb534312889fd87/tumblr_mnmetyYq7o1s8c46do1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="101" src="http://25.media.tumblr.com/09290ace38e830339fb534312889fd87/tumblr_mnmetyYq7o1s8c46do1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Przymknąłem z ekscytacji oczy, a kiedy ponownie je uchyliłem zobaczyłem roześmianego Zayna. Jego źrenice były nienaturalnie rozszerzone. Podświadomie wiedziałem, że wyglądam tak samo: jak naćpany.<br />
Malik przybliżył się do mnie, wieszając na moim ramieniu. Nieprzygotowany na taki ciężar, obaj upadliśmy na podłogę, śmiejąc się. Oparłem głowę na piersi przyjaciela, wzdychając głęboko. Czułem się... wolny. Nareszcie wolny.<br />
- Kochasz ją. - mruknął do mojego ucha. Zamrugałem zdezorientowany, nie rozumiejąc o co mu chodziło. <i>Kogo ja kochałem?</i> - Kochasz Alison, głupku. Nadal ją kochasz.<br />
<i>Alison...</i><br />
<br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: center;">
*******</div>
<div style="text-align: center;">
Tabum tsss! Zayn nareszcie jest w opowiadaniu, kto zanim tęsknił? :') </div>
<div style="text-align: center;">
Odcinek XI dodany jest na nowo i w lepszym stanie :D </div>
<div style="text-align: center;">
Jak mija wam rok szkolny? Bo ja nie mam gdzie ręce włożyć - tyle roboty. </div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam na dwa pozostałe blogi: wczoraj dodane zostały nowe odcinki!</div>
<div style="text-align: center;">
Smaczego!</div>
<div style="text-align: center;">
+ MAM NARESZCIE LAPTOP! KONIEC Z PISANIEM NA TABLECIE!</div>
<div style="text-align: center;">
Nawet nie macie pojęcia jak szybko się pisze na laptopie... Na tablecie miałabym dopiero połowę :P</div>
</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-21680424305781502862015-09-19T12:40:00.003+02:002015-09-19T12:40:47.019+02:00Na nowoOdcinek XI będzie napisany na nowo.ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-50431465265629987542015-08-25T15:42:00.000+02:002015-08-25T15:47:01.544+02:00Chaotyczne wyjaśnienie.Napisałam wczoraj na twitterze, że dzisiaj wyjśnie Wam powód mojej długiej nieobecności. Nie chcę Waszej litości, współczucia, tylko zrozumienia.<br />
Jak pewnie zauważyliście, ostatnie odcinki nie były najwyższej wagi, krótkie i beznadziejne. Dlaczego? Ostatnimi czasy nie czułam się dobrze, dodatkowo jak wiecie miałam egzamin poprawkowy z matematyki. Trochę się zmieniło w moim życiu. Na gorsze.<br />
Matematyki nie zdałam, zabrakło mi 0.5pkt. o ironio. Przez ostatnie tygodnie skupiałam się jedynie na szkole, z marnym skutkiem jak widać. Niestety po drodze wpadły mi problemy, z których do tej pory nie wyszłam.<br />
Wiem, że mam depresję, kilka razy również się ciełam, aby poczuć się lepiej. Do tej pory prowadzenie bloga było moją ucieczką od problemów, jednak kilka tygodni temu zauważyłam, że to mi już nie pomaga. Musiałam się odetnąć od wszystkiego, uspokoić się. W tej chwili na nowo mogę stwierdzić, że blog w pewien sposób mi pomaga.<br />
Taaaaaa jak bardzo załośnie to brzmi? Mniejsza. Chcę powiedzieć że od weekendu odcinki na nowo się pojawią. Postaram się aby moje problemy osobiste nie mieszały się już z prowadzeniem bloga.<br />
Przepraszam.ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-52159055371124366882015-08-01T22:08:00.004+02:002015-08-01T22:09:54.846+02:00Chapter X<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=0KSOMA3QBU0" target="_blank">Dark Horse</a></div>
<div style="text-align: center;">
******</div>
<br />
~Niall~<br />
<br />
Tłum skąpo ubranych dziewczyn zwiększał się z minuty na minutę, tworząc powoli coraz większe zbiorowisko. Zerknąłem na skrzywionego Louisa, cicho śmiejąc się z jego miny, kiedy otarła się o niego nieznajoma brunetka z niemało odsłoniętym ciałem. Nigdy nie rozumiałem, jak dziewczyny mogły ubierać się tak skąpo - w głębi ducha dziękowałem Bogu, za to, że Alison ubierała się w miarę przyzwoicie. Rozejrzałem się dookoła, chcąc wyłapać w tłumie moją siostrę i ostatni raz z nią porozmawiać. Nie liczyłem się wprawdzie z tym, że blondynka mnie posłucha i wycofa się z wyścigu - chciałem się tylko upewnić, że wie na co się pisze. Nasza poranna rozmowa nie odbyła się do końca tak jak tego oczekiwałem. Zamiast spokojnej rozmowy, skończyło się na krzykach i trzaśnięciu drzwiami.<br />
<a href="http://blogimg.goo.ne.jp/user_image/43/00/448371cda5a668fa439a82e6c5f0633c.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://blogimg.goo.ne.jp/user_image/43/00/448371cda5a668fa439a82e6c5f0633c.jpg" height="132" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Przeczesałem zrezygnowany włosy, opadając na maskę auta przyjaciela. Louis jako jedyny miał auto, dzięki któremu mogliśmy wtopić się w tłum. Lamborghini Aventador Cabrio idealnie wpasował się i nie zwracał na nas zbytniej uwagi. Nie chcieliśmy, aby ktokolwiek dowiedział się o naszym pobycie tutaj. Wprawdzie dzisiejsze wyścigi były <i>nielegalne.</i><br />
Tłum przerzedził się, a przez środek powoli jechało czarne Bugatti. Westchnąłem obserwując go do momentu, kiedy ustawił się na linii startu, obok trzech innych samochodów. W jednym z nich znajdowała się Alison, i mimo mojej szczerej niechęci do wyścigów, nerwowo zacisnąłem kciuki. Chciałem, aby wygrała. Chyba.<br />
- Niall... - odwróciłem się do chłopaka stojącego za mną. Przekrzywiłem głowę widząc jego znajomą twarz, starając przypomnieć sobie moment, kiedy go spotkałem. Po chwili rozpoznałem jednego z przyjaciół Alison, Ricka o ile się nie myliłem. Zmarszczyłem brwi, widząc jego zaskoczoną minę. - Co wy tu robicie?- zapytał znacząco patrząc na naszą dwójkę. Nie trudno było się domyślić, że żaden z nas nie chciał być w tym miejscu. Oprócz sportowego auta, niczym nie wyróżnialiśmy się z tłumu.<br />
- Chciałem pogadać z Alison, ale... nie zdążyłem.- rzuciłem, kątem oka obserwując rozpoczęcie wyścigu. - Czy ona...<br />
- Czarne Bugatti. - przerwał wywracając oczami - Oficjalnie ubóstwia tą markę.- zaśmiał się. Kiwnął głową w stronę wyjścia z tłumu, a po chwili stanęliśmy na - jak sądziłem - stanowisku pomocniczym Alison, gdzie bez problemu mogli ją obserwować. Skrzywiłem się widząc ją na jednym z ekranów laptopa. Skupiona na swoim zadaniu, raz po raz rzucała przekleństwami, kiedy coś nie szło po jej myśli. Rick schylił się, klikając jeden z przycisków na klawiaturze, aż na ekranie zobaczyliśmy trasę wyścigu zaznaczoną na zielono. 10 kilometrów - Ja pierdole, czemu tylko 10?<br />
<a href="http://31.media.tumblr.com/888704263c33e7f4887b4bc8d0c166b5/tumblr_mkw7vcSwKM1rurxvqo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/888704263c33e7f4887b4bc8d0c166b5/tumblr_mkw7vcSwKM1rurxvqo1_250.gif" height="200" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Najwyraźniej wyznaczona trasa była krótsza niż przewidywano na początku. Czy była to zaleta czy wada... nie miałem pojęcia. Spojrzałem na ekran komputera, jednak kiedy nic z tego nie zrozumiałem, opadłem na najbliższe krzesło, niemo każąc Louisowi zrobić to samo.<br />
Od rozmowy z Alison nie odezwał się słowem. Milczał, od czasu do czasu krzywiąc się nieznacznie i zaciskając pięści. Zżerały go wyrzuty sumienia i widziałem po nim, że podświadomie przyznał Alison rację. Zawalił, jednak czułem w kościach, że to nie była jego wina. Nigdy nie miałem dobrych stosunków z Tomlisnonem, dlatego nie oczekiwałem, że nagle zacznie się zwierzać ze wszystkich swoich problemów. Tak naprawdę, jeżeli siłą nie wyciągnięto z niego o co chodzi - nie mówił nikomu i zadręczał się, aż problem się nie rozwiązał.<br />
Nigdy nie sądziłem, że uczucie tej dwójki było czymś mocnym. Bardziej liczyłem na to, że szybko im to minie, a ja nie będę musiał obserwować rozwijającego związku mojego przyjaciela ze swoją własną siostrą. Jednak po dzisiejszej, porannej kłótni zauważyłem, że mimo upływu czasu oboje nadal darzyli się tym samym uczuciem co wcześniej.<br />
Oparłem głowę na ręce tępo wpatrując się w pustą przestrzeń przede mną. Nie zwracałem uwagi na biegających obok mnie ludzi; chciałem tylko usłyszeć, że Alison jest już na mecie - cała i zdrowa, a ja mogłem ją nareszcie objąć.<br />
- Hej, Rick...- mruknąłem nagle przypominając sobie o jednej rzeczy, którą chciałem zrobić już dawno temu. Chłopak oderwał się od monitora spoglądając na mnie i uciszając ręką jednego ze swoich kolegów.. - Nigdy wam nie podziękowałem... - chrząknąłem, spuszczając wzrok - Za to, że pomogliście Alison, kiedy... mnie nie było.- dokończyłem cicho.<br />
Szatyn pokiwał głową, lekko się uśmiechając. Nie musiał pytać o co dokładnie mi chodziło. Gdyby nie on i jego przyjaciele, Alison nadal byłaby gnębiona w szkole. Chociaż trudno było mi to przyznać, nie zachowywałem się w tamtym czasie jak na prawdziwego, a przede wszystkim starszego brata przystało. Zawiodłem na całej linii.<br />
- Nie ma sprawy.- machnął ręką, chwilę zastanawiając się nad czymś - Nie chciała cię martwić. Wiele razy mówiłem jej, aby zadzwoniła do ciebie i powiedziała co się dzieje, ale wykręcała się, że masz własne życie.<br />
Pokiwałem głową, głęboko oddychając. Czułem jakby z mojego serca spadł niewyobrażalny ciężar. To dziwne, że człowiek bierze na siebie winę za coś, czego nie zrobił.<br />
<a href="http://33.media.tumblr.com/34957914673a62d2b7373a7a827be44c/tumblr_mh3mgwczHm1r1mnd9o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/34957914673a62d2b7373a7a827be44c/tumblr_mh3mgwczHm1r1mnd9o1_500.gif" height="200" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Nagłe poruszenie przy stanowisku, skupiło moją uwagę. Uważnie wpatrywałem się w przyjaciela Ali, który nieudolnie próbował coś wpisać na klawiaturze. Zielony ekran zamigotał, a po chwili zgasł, pozostawiając za sobą tylko czarną pustkę. <i>Co się dzieje?</i><br />
- Zack, coś jest nie tak! Nie mogę hamować, auto przyspiesza, a kierownica się zablokowała! - spanikowany krzyk Alison rozniósł się echem po mojej głowie. Gwałtownie podniosłem się na nogi, chcąc coś zrobić, jednak obawiałem się, że tylko pogorszyłbym sprawę. Wymieniony chłopak coś wołał do mikrofonu, zaś Rick tępo wpatrywał się jedyny działający jeszcze komputer. Niepewnie spojrzałem tam gdzie on, widząc tylko pustą drogę i przerwaną barierkę ochronną. Nic nie rozumiejąc spojrzałem na Zacka, czekając na jego wyjaśnienia.<br />
- Straciliśmy kontakt z Alison - powiedział, a ja poczułem jakby ktoś właśnie zrzucił na mnie górę kamieni.<br />
<i>ALISON!!!</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>*****</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dzisiaj krótko. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ogłaszam wszem i wobec: jesteśmy w połowie Alison. Zostało jeszcze 10 odcinków i epilog.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Akcja z pomocą charytatywną jest nieaktualna. Skoro macie sprawiać problemy i zarzucać mi kłamstwa i oszustwa - dziękuję bardzo. To tyle.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">15 = next!</span></i></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-65604792052932668442015-07-20T23:40:00.000+02:002015-07-21T16:38:38.530+02:00Chapter IX<div style="text-align: center;">
<b>Dedykacja dla dwóch osób, dzięki którym powstał ten odcinek :D Jesica Evans i @ruggeroprincess </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: right;">
<b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=g_uoH6hJilc" target="_blank">Years & Years</a></b></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*******</div>
<br />
Mój oddech zamienił się w parę, kiedy zdenerwowana czekałam na poboczu drogi na Ricka. Nerwowo rozglądałam się wokół siebie, chcąc w odpowiednim momencie zareagować, gdyby ktoś mnie rozpoznał. Wolałam uniknąć jakichkolwiek błędów, za które i tak przyjdzie mi wkrótce zapłacić. Doskonale wiedziałam, że to tylko kwestia kilku tygodni, zanim policja namierzy mnie na nowo, a ja będę zmuszona do ponownej ucieczki. Bałam się tylko jednego: że uczucie, które na nowo rozbudził we mnie Louis zrujnuje cały nasz plan.<br />
<a href="http://media.giphy.com/media/aur0dG3YeIYq4/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.giphy.com/media/aur0dG3YeIYq4/giphy.gif" height="110" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Drgnęłam, kiedy z oddali usłyszałam zbliżający się ryk silnika. Powoli odwróciłam głowę w tamtą stronę, mrużąc oczy, chcąc jak najszybciej rozróżnić markę auta i kierowcę. Gdyby był to Rick, byłam uratowana, gorzej, gdyby nadjeżdżał jakiś policjant. W końcu dzisiaj nie ukrywałam się za maską <i>''Alison Evans, siostry Nialla Horana z One Direction''</i>. Auto wyskoczyło zza zakrętu, zatrzymując się z piskiem opon obok mnie. Szybko wsiadłam na miejsce pasażera, rozpuszczając związane w warkocza włosy. Odetchnęłam głęboko z ulgą, a po chwili skupiłam się na drodze przed nami. Za kilkanaście minut miał rozpocząć się najważniejszy dotychczas wyścig, na którym musiałam być obecna.<br />
- Jesteś gotowa? - skinęłam głową w odpowiedzi, nie spoglądając na przyjaciela. Oboje wiedzieliśmy, że nie byłam w humorze na rywalizację, co skutecznie obniżało nasze szanse na wygraną. W dniu wyścigu nic nie miało prawa zniszczyć mi humoru, jednak wizyta mojego brata i byłego chłopaka ( czy mogę go tak nazywać? Nawet nie byliśmy parą ) skutecznie zrujnowała wszystkie moje starania. Westchnęłam cicho, opierając głowę o nagłówek i zamykając oczy. <i>Nie pozwolę na to, aby mój brat zrujnował moje szanse na wygraną...</i><br />
Ocknęłam się, kiedy wokół samochodu zaczęli kręcić się ciekawscy ludzie, chcąc za wszelką cenę zobaczyć kto siedzi w środku. Im więcej ludzi było na drodze, tym bliżej znajdowaliśmy się miejsca wyścigu. Rick powoli wymijał ludzi, klnąc od czasu do czasu, gdy jakiś bezczelny dzieciak wyskakiwał przed maskę. Nawet gdyby chciał, nie mógł nikogo potrącić - równało się z dyskwalifikacją. W końcu chłopak wjechał do jednego z przyszykowanych garaży, a jego brama automatycznie się za nami zamknęła, skutecznie odgradzając nas od publiczności. Dopiero wtedy zdecydowałam się opuścić pojazd i pokazać wszystkim zgromadzonym w środku swoją twarz.<br />
Niektórzy ze zdziwienia nieruchomieli, szeroko otwierając usta, a inni - którzy dobrze mnie znali - uśmiechnęli się, wracając do swojej pracy. Wywróciłam oczami, trzaskając drzwiami, podchodząc do jednego z mężczyzn i pytając go o rywalów. Wolałam się wcześniej dowiedzieć w co się pakuję<br />
Ścigać się miałam z trójką najlepszych kierowców, jakich w ostatnim czasie miała Anglia. Ja, miałam być jedyną kobietą spośród startujących, przez co większość patrzyła na mnie powątpiewająco. Kobieta nie mogła przecież wygrać wyścigu, szczególnie tak ważnego. Dałabym sobie rękę uciąć, że większa część publiczności sądziła, iż wkupiłam się w łaski organizatorów. Szkoda, że będą musieli się rozczarować. Nie miałam zamiaru dzisiaj przegrać. Pierwsze miejsce było moje. Definitywnie.<br />
Trójka przeciwników miało auta prosto z salonu, niewyjeżdżone i niesprawdzone. Uśmiechnęłam się delikatnie na tą wieść. To dawało mi pole do popisu, niestety tylko wtedy, kiedy będę jechała sprawdzonym autem. Takim, które znałam pod każdym kątem i wiedziałam do czego mógł być zdolny. Podziękowałam cicho swojemu informatorowi, szybko odchodząc, chcąc znaleźć Ricka albo Zacka. Oboje obiecali, że będą mnie dzisiaj dopingować i podtrzymywać na duchu.<br />
Zerknęłam na zegarek, powieszony na ścianie, który wskazywał, że do startu zostało jeszcze pół godziny. Poczułam delikatne ssanie w żołądku z zdenerwowania. Zacisnęłam mocno dłonie, mrużąc oczy i szukając znajomej czupryny przyjaciela. Po chwili stanęłam obok Zacka, lekko szturchając go w ramię.<br />
<a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c9/Bugatti_Veyron_16.4_%E2%80%93_Frontansicht_(1),_5._April_2012,_D%C3%BCsseldorf.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="127" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c9/Bugatti_Veyron_16.4_%E2%80%93_Frontansicht_(1),_5._April_2012,_D%C3%BCsseldorf.jpg" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Czym będę jechać? - zapytałam, nerwowo przygryzając wargę. Założyłam dłonie na piersi, nie chcąc aby dwójka chłopaków zobaczyła jak bardzo się trzęsą. Wolałam uniknąć zbędnych pytań i rozwodzeń dlaczego jestem w takim stanie. - No więc? - uniosłam brew lekko przekrzywiając głowę.<br />
Zack leniwie się uśmiechnął podchodząc do - jak sądziłam - auta schowanego pod plandeką. Szarpnął za materiał, a moim oczom ukazał się samochód, który znałam od podszewki. Bugatti Veyron Super Sport.<br />
Wesoło klasnęłam w dłonie, czując jak całe napięcie nareszcie ze mnie uchodzi. W podskokach zbliżyłam się auta, z czułością gładząc maskę samochodu. Tęskniłam za Bugatti od czasu, kiedy rozbiłam poprzednie. Uwielbiałam tę markę samochodu, miałam do niej bezgraniczne zaufanie.<br />
- Mówiłam, że się jej spodoba? - zaśmiał się Rick, klepiąc mnie po ramieniu - Nacieszysz się później, teraz musimy zrobić przegląd i sprawdzić, czy wszystko działa. Zostało nam dwadzieścia minut, sprężać się ludzie! - krzyknął nerwowo machając rękoma. Odetchnęłam z ulgą, siadając w kącie i relaksując się.<br />
Dwadzieścia minut minęło za szybko. Już po chwili ciągnięto mnie w stronę auta, a brama ponownie została podniesiona. Powoli wytoczyłam się z garażu, wśród głośnych krzyków i buczeń Zmrużyłam oczy, dociskając pedał gazu, przez co auto zaryczało wściekle. Publiczność odskoczyła przestraszona, a ja z zadowolonym uśmieszkiem podjechałam pod wyznaczoną linię, odpowiednio się ustawiając. Zerknęłam w lusterko, poprawiając włosy i zakładając okulary. Na dzisiejszy wyścig zrezygnowano z tradycyjnych środków przekazu: wbudowany GPS zastąpiono okularami, które w odpowiednim momencie miały pokazywać nam trasę przejazdu, jednocześnie nie przeszkadzając podczas jazdy. Nie do końca ufałam temu sposobowi - nieraz słyszało się o nagłych wypadkach, kiedy to okulary ograniczały widoczność. Jednak organizatorzy postanowili zaryzykować - w końcu to nie oni stracą życie.<br />
- Dobra, wszystko jest na swoim miejscu. Nic nie jest uszkodzone, nie masz co się martwić, Mała - z głośnika przyczepionego do okularów odezwał się głos Zack'a. - Mamy podgląd na trasę, za kilka sekund ty również. Nie jest źle, dasz sobie radę.- Skinęłam głową, rozglądając się po publiczności. Wszyscy głośno skandowali, a dziewczyny dodatkowo wesoło machały rękoma. Żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwo wiązało się z tymi wyścigami. Dla nich liczyła się dobra zabawa i odrobina ekscytacji - Nie patrz na nich. - skarcił mnie. - A teraz mnie posłuchaj. Nie wolno nam było was informować o jednej rzeczy, dopóki nie będziecie na linii startu. W pewnym momencie - nie za bardzo wiemy, w którym - okulary uruchomią system alarmowy, który odbierze policja. Będą was ścigać, a waszym zadaniem jest uniknięcie złapania.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m9burdTi1A1r7dslf.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m9burdTi1A1r7dslf.gif" height="84" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Żartujesz sobie?- krzyknęłam uderzając dłonią w kierownicę. Chwilę potem obok mnie rozległ się głos klaksonu. Automatycznie zwróciłam się w tamtą stronę widząc jak jeden z zawodników wściekle uderza dłonią w samochód. Wygląda na to, że też został przed chwilą o wszystkim poinformowany.<br />
- To nie koniec. - zacisnęłam dłonie, nerwowo wpatrując się przed siebie. Może być jeszcze gorzej?- W autach macie ukryte nadajniki, dzięki któremu policja was namierzy. Podczas jazdy, musicie się ich pozbyć. Pocieszające jest to, że są gdzieś na zewnątrz auta, jednak nie wiadomo gdzie. Sami musicie je znaleźć i zniszczyć.<br />
Siarczyście przeklęłam opadając niżej na siedzeniu. Spodziewałam się wszystkiego: nagłej zmiany trasy, wyścigu z pociągiem, ale nie spotkania z policją! Nie mogłam pozwolić, aby mnie złapali, nie teraz, nie dzisiaj.<br />
Na środek ulicy wyszła jedna ze skąpo ubranych dziewczyn. Czasami żałowałam, że organizatorzy nie biorą pod uwagę kobiecej części kierowców. Nie miałam najmniejszej ochoty oglądać walorów dziewczyn, które z wyścigu na wyścig odsłaniały coraz więcej. Chwyciłam mocniej kierownicę, delikatnie dociskając gaz, czekając, aż dziewczyna da nam sygnał do startu. Po kilku sekundach, wściekle różowy stanik opadł na ziemię, a my mogliśmy w końcu wystartować.<br />
Wcisnęłam sprzęgło, zmieniając biegi i wyprzedzając Dodge Challenger'a w ten sposób obejmując prowadzenie. Nie przejmowałam się tym, że wyścig dopiero się zaczął. Już na samym początku chciałam zapewnić sobie odpowiednią pozycję, nie walcząc o nią na sam koniec. Nieznacznie oddaliłam się od reszty kierowców, poprawiając zsuwające się okulary. Chwilę potem szkiełko zamigotało, a ja w końcu mogłam mieć podgląd na trasę. Dziesięć kilometrów. To było zdecydowanie za mało.<br />
- Tylko dziesięć?- mruknęłam, gwałtownie skręcając. Tyłem auta szarpnęło na prawą stronę przez co straciłam na moment panowanie. Wcisnęłam hamulec, minimalizując prędkość, aż w końcu mogłam bezpiecznie jechać dalej. Mimo to, kolejny raz zniosło mnie na prawo. - Zack, co się dzieje do cholery? Mówiłeś, że auto jest sprawne! Znosi mnie na jedną stronę!- warknęłam. Słyszałam jak przyjaciel coś krzyczy, a po chwili w głośniku słyszałam same szumy. Przeklęłam głośno, zrzucając okulary na kolana, szybko kręcąc głową. Nic nie mogło mnie rozproszyć. Nie teraz.<br />
- Alison! Coś musi być przyczepione do tyłu, coś co obciąża auto, dlatego ciągle cię znosi - usłyszałam. Zacisnęłam zęby, przejeżdżając przez skrzyżowanie, ignorując dźwięki klaksonów i w ostatniej chwili wymijając auta. Niechętnie ubrałam okulary sycząc, kiedy zauważyłam, że jeden z startujących znajduje się kilka metrów za mną.<br />
- Daj mi podgląd na auto. - rzuciłam zajeżdżając drogę kierowcy za mną. <i>O nie kolego, tak łatwo nie odbierzesz mi wygranej</i>. Mrugnęłam, kiedy szkiełko okularów zamigotało, dając mi wyraźny podgląd na samochód. Na samym tyle, na prawym boku, migotał czerwony punkcik, którym musiał być nadajnik. Ktoś kto go przyczepiał, nie wziął pod uwagę masy auta, przez co teraz samochód co chwilę znosiło. <i>Co za idiota to zrobił?! </i><br />
Sapnęłam, zmuszając auto do wyrównania jazdy. W obecnej chwili miałam ochotę zabić każdego, kto pojawi się w zasięgu mojego wzroku. Byłam wściekła. Cała złość, która gromadziła się we mnie od rana, spowodowana przez głupią wizytę Niall'a i Louisa, uderzyła we mnie z zawrotną siłą. Wcisnęłam pedał gazu, ignorując głośne krzyki sprzeciwu chłopaków. Przed oczami miałam twarz zdenerwowanego Niall'a z rana, a dokładnie jego pełne zawodu oczy. Warknęłam, uderzając tyłem auta o ścianę obok mnie. Musiałam pozbyć się nadajnika, zanim zaalarmuje policje.<br />
<br />
''<i>- Zwariowałaś?! Ryzykujesz swoje cholerne życie, Alison! Zrozum, że nie jesteś nieśmiertelna, jeden głupi błąd i leżysz w piachu!- blondyn krzyknął wymachując rękoma. Wzruszyłam ramionami, podchodząc o okna i spoglądając na parking. Bez problemu mogłam zauważyć zgarbioną sylwetkę Louisa. Szybko odwróciłam wzrok od chłopaka, ignorując uczucie żalu i wstydu. Postąpiłam słusznie, odrzucając Louisa, prawda? - Nie widzisz jak wszyscy się o ciebie troszczą Alison? Widziałaś Louisa? On cię kocha, a ty go ranisz. Nie o to tutaj chodzi, Alison. Nie możesz ranić wszystkich dookoła, patrząc tylko na siebie ''</i><br />
<i><br /></i>
Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy, powstrzymując żałosny jęk. To nie była odpowiednia chwila na wspominanie odwiedzin z poranka. Musiałam skupić się na wyścigu. Spojrzałam na szkiełka, upewniając się, że nadajnik nadal jest przyczepiony do auta. Zacisnęłam zęby skręcając, ponownie zderzając się ze ścianą. Gdzieś z tyłu słyszałam syreny policyjne, a to oznaczało tylko jedno. Nadajnik został aktywowany.<br />
<a href="http://images.forwallpaper.com/files/thumbs/preview/38/388690__1971-dodge-challenger-convertible_p.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://images.forwallpaper.com/files/thumbs/preview/38/388690__1971-dodge-challenger-convertible_p.jpg" height="133" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Spojrzałam we wsteczne lusterko, aby zobaczyć błysk świateł. W następnej chwili Dodge objął prowadzenie, szybko skręcając w kolejną uliczkę. Zacisnęłam dłonie mocniej na kierownicy, wchodząc w zakręt, ponownie uderzając bokiem w ścianę. Musiałam pozbyć się tego cholernego nadajnika.<br />
<br />
<i>''- Jeżeli tam pójdziesz, przekreślisz wszystko na co pracowałem Alison! - zatrzymałam się w miejscu, niepewnie się odwracając. Niall stał z założonymi rękoma, gniewnie wpatrując się w moją sylwetkę. - Przekreślisz One Direction. Zniszczysz nas. Myślisz, że cię nie złapią? - zaśmiał się szyderczo - Myślisz, że rodzice pozwolą swoim dzieciom słuchać zespołu, którego jeden z członków ma w rodzinie przestępce?- zbliżył się powoli, nachylając się, aby zrównać się ze mną wzrostem - Kiedy tam pojedziesz Alison, dopilnuję, aby zamknęli cię w więzieniu. ''</i><br />
<i><br /></i>
Gwałtowne szarpnięcie przywróciło mnie do rzeczywistości. Warknęłam rozglądając się i z satysfakcją stwierdzając, że nadajnik został zniszczony. Zaśmiałam się, przyśpieszając chcąc jak najszybciej ponownie objąć prowadzenie. Wcisnęłam pedał gazu, doganiając auto przede mną, jednak, kiedy chciałam skręcić kierownicą, moje dłonie zjechały po śliskiej nawierzchni. Zdezorientowana ponowiłam próbę, jednak i tym razem kierownica nie skręciła. Wcisnęłam hamulec, chcąc uniknąć zderzenia, jednak zamiast hamowania, auto przyśpieszało.<br />
- Zack, coś jest nie tak! Nie mogę hamować, auto przyspiesza, a kierownica się zablokowała! - krzyknęłam spanikowana. Ponownie wcisnęłam hamulec, jednak znowu nie uzyskałam efektu którego oczekiwałam. Próbowałam ruszyć kierownicą, jednak na marne. Spanikowana nie słuchałam poleceń Zack'a, starającego się opanować sytuację. Uniosłam wzrok, czując jak moje serce gwałtownie zamiera. Przed nami był zakręt. A zaraz za nim... przepaść.<br />
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Dodge przede mną gwałtownie skręcił, zatrzymując się. Bezskutecznie wcisnęłam hamulec, obserwując jak zbliżam się do żółtego auta. W ostatnim momencie kierowca ruszył, a ja zauważyłam uszkodzoną barierkę ochronną. Krzyknęłam przerażona, a następne co poczułam to przerażający ból.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
********</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Skończyłam!</div>
<div style="text-align: center;">
Nienawidzę Alison. Definitywnie to stwierdzam. </div>
<div style="text-align: center;">
Odcinek nie powstałby gdyby nie pomoc @ruggeroprincess i Jesici Evans :) Bardzo Wam dziękuję!</div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam za dzień opóźnienia, jednak wczoraj zaskoczyła nas burza i wyłączono nam prąd :'''''')</div>
<div style="text-align: center;">
Odcinek nie jest taki zły jak myślałam, więc.... smacznego :D</div>
<div style="text-align: center;">
P.S. Piosenkę dodam jak ją znajdę, nie mogę przypomnieć sobie tytułu. Może ktoś będzie wiedział?</div>
<div style="text-align: center;">
W teledysku był chłopak, który sterowany był innymi ludźmi ( ubierali go, popychali ) Na samym końcu on chciał się od nich uwolnić i w końcu ich odepchnął, a oni zniknęli ( przedtem próbowali odciągnąć od instrumentów jego zespół grający ) Śpiewał to chłopak i jedyne słowa, które pamiętam to ''No Control'' w refrenie :'''') Dziękuję za pomoc!<br />
<br />
P.S.2. Przypominam również o dwóch pozostałych blogach! Linki znajdziecie po lewej stronie na górze.<br />
P.S.3 - dziękuję wszystkim osobom, które pomogły mi z tytułem piosenki :D Dokładnie o nią mi chodziło.<br />
<br />
EDID 21.07.<br />
Słuchajcie mam pewien pomysł. Skoro statystyki bloga skaczą w górę z każdym odcinkiem, pomyślałam, że można to wykorzystać. Włączyłabym funkcję płatnych reklam na blogu, Waszym zadaniem byłoby na nie tylko wchodzić. W ten sposób ''zarobione pieniądze'' moglibyśmy przeznaczyć na wybraną WSPÓLNIE akcję charytatywną. Co wy na to?<br />
Nie mam pojęcia ile się zarabia na takich reklamach - na pewno nie są to duże pieniądze, a raczej kilka groszy. Jesteście zainteresowani taką akcją?<br />
<span style="font-size: x-large;"><b>15 komentarzy - next!</b></span></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-74032047388281736832015-07-13T23:11:00.002+02:002015-07-13T23:22:41.280+02:00Chapter VIII<div style="text-align: right;">
<a href="https://m.youtube.com/watch?v=u3dkVk3F57c" target="_blank">Never Close Our Eyes</a></div>
<div style="text-align: center;">
******</div>
~Louis~<br />
<br />
Nerwowo zacisnąłem zęby, kiedy Niall ponownie wjechał w ostry zakręt, nie ściągając nogi z gazu. Serce tłukło mi się niemiłosiernie mocno, przez co bałem się, że lada chwila wyskoczy mi z piersi. Prawdą jest, że to blondyn z dwójki... trójki Horanów jest najrozsądniejszy za kierwonicą, ale to co w danej chwili wyprawiał ze swoim samochodem, przebiło nawet wyczyny Alison.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://data3.whicdn.com/images/63037505/large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://data3.whicdn.com/images/63037505/large.gif" height="100" width="200" /></a></div>
Z każdym kolejnym kilometrem mój strach się powiększał. Nie bałem się rosnącej prędkości, wymuszonej przez niecierpliwego Nialla czy nagłego wypadku, nie. Balem się stanąć twarzą w twarz z Alison, z dziewczyną, którą kocham całym sercem. Czy ucieknie, kiedy mnie zobaczy? A może zacznie krzyczeć? Ewentualnie spoliczkuje? W głębi duszy miałem nadzieję, że dziewczyna mocno mnie przytuli, jednak znając - a raczej dotkliwie pamiętając - jej wybuchowy temperament, nie mogłem liczyć na nic więcej niż pogardliwe spojrzenie. Nawet to, było szczytem moich marzeń. Chciałem tylko aby na mnie spojrzała.<br />
Irlandczyk wypuścił z ust salwę przekleństw, gwałtownie szarpiac kierownicą i skręcając w kolejną uliczkę. Znałem Londyn - jednak nie potrafiłem zlokalizować, gdzie w danym momencie byliśmy. Niall nie mówił, gdzie jedziemy; wpakował mnie siłą do samochodu i ruszył z piskiem opon, nie zwracając uwagi na zdezorientowanego ochroniarza, koczującego obok bramy. Nie wiedziałem czy wypity wcześniej alkohol nadal płynął w moich żyłach, czy był to skutek spalonego zioła, wiedziałem zaś, że jeżeli przyjaciel nie zwolni, jego piękna deska rozdzielcza przykryta będzie moimi wymiocinami.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/4fc8a2fef9d056a551ea4c121b0f5fcb/tumblr_inline_nmajlz505E1sffvt2.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="93" src="https://38.media.tumblr.com/4fc8a2fef9d056a551ea4c121b0f5fcb/tumblr_inline_nmajlz505E1sffvt2.gif" width="200" /></a></div>
- Jezus, Tomlinson jesteś zielony. - rzucił, kiedy łaskawie na mnie spojrzał. Jęknąłem w odpowiedzi, a Horan marszczac brwi zjechał na pobocze, szeroko otwierając okna. Leniwie wyczołgałem się z samochodu, głęboko oddychając, rozglądając się dookoła. Centrum Londynu. Nie jest to idealne miejsce na puszczenie pawia. - Stary, ogarnij się. Lada chwila będziemy na miejscu.<br />
Sapnąłem zrezygnowany, starając się w międzyczasie odpędzić okropne zawroty głowy. W jednej chwili podjąłem decyzję, że nigdy więcej nie wezmę do ust świńst podawanych mi przez Zayna. Wolę zachodzić w głowę jak pozbyć się Alison z moich myśli, niż walczyć z nudnościami.<br />
Ignorując słowa Nialla, ponownie zająłem miejsce pasażera, czując się o wiele lepiej. Miałem już pewność, że spotkanie z Alison przeprowadzę na trzeźwo.<br />
Tak jak wcześniej mówił chłopak, po kilku minutach zatrzmalismy się przed budynkiem Oxfordu. Niepewnie stanąłem na własnych nogach, marszczac brwi. Owszem, Alison studiuje, ale dostała się aż na sam Oxford? Wygląda na to, że nie znałem do końca potencjału swojej dziewczyny...<br />
Szybkim krokiem, kierowalisy się w stronę jednego z wejść, starając się za wszelką cenę nie rzucać się w oczy. Nie było to łatwe, wręcz niemożliwe do wykonania. Kilka sekund po przekroczeniu bramy, usłyszeliśmy głośny pisk, a tabum biegnących fanek kierował się w naszą stronę. Na nasze szczęście, wbieglismy do jednego z budynków, od razu gubiąc się wśród gąszczy korytarzy. Blondyn, wahając się przez chwilę. Zmarszczył brwi, zastanawiajac się, poczym skręcił w lewo. Niechętnie podążyłem za nim, nie chcąc zostać sam na pastwę naszych fanów. Niecierpliwie gryzłem wargę, próbujac powstrzymać się od pytań. Za każdym razem, kiedy otwierałem usta, Niall przecząco kręcił głową.<br />
Zatrzymaliśmy się przed drewnianymi drzwiami, kilka pięter wyżej. Nim zdążyłem unieść dłoń aby zapukać, Horan już uderzał w drzwi zacisniętą w pięść dłonią. Po drugiej stronie rozległy się zbliżające się kroki, a w drzwiach stanęła wysoka, szczupła blondynka. Alison.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl92XysGWPBuXraVizTxkN0T47HHI_ddGnVh8uHxoS5o-ETvQ1Mymh0MwYrh85WSoJ3buwcvpXzWMzdusP9sDnHu51wWx4tuM2J-BZRRyO2rT5oq_LgeJGhypDaQj_hrrRkunmVoYwVnA/s1600/tumblr_nj7vlp11hc1qj6bp2o1_500.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl92XysGWPBuXraVizTxkN0T47HHI_ddGnVh8uHxoS5o-ETvQ1Mymh0MwYrh85WSoJ3buwcvpXzWMzdusP9sDnHu51wWx4tuM2J-BZRRyO2rT5oq_LgeJGhypDaQj_hrrRkunmVoYwVnA/s200/tumblr_nj7vlp11hc1qj6bp2o1_500.png" width="166" /></a></div>
- Niall...? L-louis? - zająkała się. Wywróciłem oczami, w<br />
chodząc do środka i przepchnąłem się obok dziewczyny. Nasze ramiona na moment zetknęły się, przez co bicie mojego serca gwałtownie przyśpieszyło. Drgnąłem, zauważając niebieskie oczy wpatrujące się w moje. Kilka sekund - które dla mnie były wiecznością - wyraźnie zirytowały Nialla, przez co pchnął moje ramię, dzięki czemu nareszcie mógł wejść do pomieszczenia. - Co wy tu robicie? - usłyszałem, opadając na jedno z dwóch łóżek.<br />
Zerknąłem na Nialla. To w końcu on mnie tutaj przywiózł, wyraźnie majac jakąś sprawę do siostry, więc powinien się jako pierwszy wytłumaczyć. Blondyn stał przy oknie, wyglądając przez nie. Nieznacznie chrząknąłem ponaglająco, kiedy nie odezwał się, przez co wzrok Alison skupił się na mojej osobie. Jej źrednice powiększyły się w niedowierzaniu, jakby dopiero teraz zorientowała się, że tutaj jestem. Ostatni raz spojrzałem na Nialla, a kiedy ten nie wykazał, żadnej inicjatywy do rozmowy, niepewnie wstałem, podchodząc do dziewczyny.<br />
- Alison... - kaszlnąłem - Ja...<br />
- Nie, Louis. - przerwała mi, odsuwając się ode mnie i kręcąc głową. - Nie mam bladego pojęcia co tutaj robisz. Niall, rozumiem, to mój brat, ale ty... - zmrużyła oczy, groźnie się we mnie wpatrujac - Nic nas nie łączy, a jeżeli coś było wcześniej...sam to zakończyłeś, a teraz masz jeszcze czelność pojawić się tutaj. Byłam głupia Tomlinson. Głupia, że dałam się omamić komuś takiemu jak ty. - syknęła. Opuściłem głowę, twardo wpatrujac się w jej błyszczące oczy. Z każdym słowem, które wypowiadała Alison, wbijała coraz głębiej nóż w moje serce. Widziałem jak bardzo cierpiała patrząc teraz na mnie. Ten widok zabijał mnie od środka. - Żałuję, że cię poznałam, Louis. Żałuje, że się w tobie zakochałam. Żałuję, że nie mogę przestać...- dodała cicho.<br />
<div style="text-align: left;">
Zacisnąłem dłonie, oddychając głęboko. Jadąc tutaj psychicznie przygotowywałem się na spotkanie Al; na krzyki i wyzwiska, jednak ona nie podniosła nawet głosu.<i> </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Tak postąpiłaby Alison, którą znasz, ta przed tobą, jest kimś innym.</i></div>
- Alison, proszę pozwól mi...- zacząłem<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfe4QmWlqtx-bEIEdE_2dFwJJ0cBSXLaMu-DxUBBmSVi7gl6y0oq9yy2Z2F5RZzV_Ntlv4U6qWX_ViQYWn8r_IaCc8pFPYgT1sVLx0s_RpPSe5We89HaWvbwyFAvBkqmBa1YC43yvpoLU/s1600/Louis-tomlinson-one-direction-story-of-my-life-video-Favim.com-1176147.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="111" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfe4QmWlqtx-bEIEdE_2dFwJJ0cBSXLaMu-DxUBBmSVi7gl6y0oq9yy2Z2F5RZzV_Ntlv4U6qWX_ViQYWn8r_IaCc8pFPYgT1sVLx0s_RpPSe5We89HaWvbwyFAvBkqmBa1YC43yvpoLU/s200/Louis-tomlinson-one-direction-story-of-my-life-video-Favim.com-1176147.gif" width="200" /></a></div>
- Nie! Nie będzie żadnych wyjaśnień. Zostawiłeś... Zostawiłeś mnie mówiąc, że wrócisz, że nie zapomnisz. Kilka dni potem dowiaduje się, że wróciłeś do Eleanor. Do dziewczyny, która cię zdradzała! Zdradzała, do cholery jasnej! Nie zadzwoniłeś. Nie napisałeś. Nie zrobiłeś nic, aby mnie o tym fakcie poinformować. Zwyczajnie mnie olałeś! - wyrzuciła, ze złoscią ocierając mokre od łez policzki. Próbowałem do niej podejść, jednak za każdym razem odpychała moje ręce. - Nic dla ciebie nie znaczyłam, Louis. Tak samo jak ty, dla mnie nie znaczysz teraz. Wynoś się. Wynoście się oboje. - warknęła, patrząc wściekle w moje oczy.<br />
Gula w moim gardle nie pozwoliła mi normalnie oddychać, jednak ból w sercu był o wiele gorszy. Czułem się jakby zdzierano ze mnie żywcem skórę. Chciałem umrzeć, jednocześnie pragnąc wyjaśnić Alison całą sytuacje.<br />
- Louis, idź. - rzucił Niall, nie odwracając się. Mięśnie jego ramion były napięte. - Zaraz do ciebie dołączę.<br />
Ostatni raz spojrzałem na Alison, wychodząc z pokoju. Razem z trzaskiem zamykanych drzwi, resztki mojego serca rozpadły się na milion kawałeczków, a ja chciałem tylko jedno: umrzeć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
********</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jestem, jestem.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>W ostatnich tygodniach pracowałam, cały czas na 2 zmianę, stąd brak odcinków.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>A co do matmy: mimo moich starań i napisaniu prac na oceny na jakie kazała mi nauczelka, nie przepuściła mnie. Panie i Panowie tak nauczyciele dotrzymuje słowa. Albo lepiej: nie robią tego ;)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mimo to, dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki.</i><br />
<i>P.s. Jest po 23 :)</i></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-88263687597230529752015-07-12T20:11:00.003+02:002015-07-12T20:11:26.843+02:00Nowy odcinekOdcinek pojawi się jutro :)ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-42716044567139150642015-06-12T21:32:00.000+02:002015-06-12T21:32:11.386+02:00Chapter VII<div dir="ltr">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://m.youtube.com/watch?v=VV1XWJN3nJo" target="_blank">Torn</a></div>
<div style="text-align: center;">
*****</div>
<br />
~Alison~<br />
<br />
Szybkim krokiem wbiegłam do budynku, nerwowo poprawiając spadającą torbę z ramienia. Korytarze były puste, gdzieniegdzie przemykały osoby, które podzieliły mój los i dołączyły do grona spóźnionych już pierwszego dnia. Zagryzłam wargę, podchodząc do właściwych drzwi i cicho wchodząc do środka. Kilka osób najbliżej siedzących, spojrzało na mnie karcąco, aby po chwili ponownie skupić się na słowach profesora.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://cdn2.teen.com/wp-content/uploads/2014/06/ashley-benson-restraining-order-scared.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://cdn2.teen.com/wp-content/uploads/2014/06/ashley-benson-restraining-order-scared.gif" height="111" width="200" /></a></div>
- Kryminalistyka nie jest łatwym kierunkiem. Połowa z was, którzy tutaj siedzą, nie dotrwa do końca roku. Zostaną tylko ci najlepsi - starszy mężczyzna żwawo wymachiwał rękoma. Szybko usiadłam na <u>pierwszym</u> lepszym miejscu, wyjmujac laptop i starając się nie zwracać na siebie uwagi. Nacisnęłam srebrny przycisk, a czarny ekran zamigotał, ukazując moje zdjęcie z uśmiechniętym Louisem. Doskonale pamiętałam moment, kiedy Tomlinson je zrobił. To był nasz ostani wspólny dzień.</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<u>*<i><b>Retrospekcja</b></i>*</u></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<i> Usiadłam na masce samochodu, podciągając kolana pod brodę. Koło mnie leżał Louis wpatrując się we mnie i delikatnie gładząc moje odsłonięte ramię. Uśmiechnęłam się, leniwe spoglądając na radosną twarz chłopaka.</i><br />
<i> - Co robisz? - zapytałam, kiedy zaczął powoli zbliżać swoją twarz w moim kierunku. Przygryzłam wargę, kiedy jego usta delikanie musnęły moje. Zarzuciłam ręce na jego szyję, podnosząc się i siadajac okrakiem na kolanach chłopaka. Jego dłonie ciasno oplotły moje ciało, przybliżając mnie do rozgrzanej klatki piersiowej. Jęknęłam cicho, gdy szatyn przygryzł moją wargę, pogłębiając przy okazji pocałunek. Po kilku minutach, odsuneliśmy się od siebie ciężko dysząc.</i><br />
<i> - Nie chce cię zostawiać - mruknął, opierając głowę o moje czoło. Zamknął oczy, zastanawiając się nad czymś.- Pojedź z nami.- odezwał się nagle, szeroko uśmiechając. Spojrzałam na niego kręcąc z niedowierzaniem głową.</i><br />
<i> - Nie mogę - </i><i>westchnęłam</i><i> </i><i>powoli</i><i> </i><i>się</i><i> </i><i>podnosząc</i><i> </i><i>i</i><i> </i><i>zakładając</i><i> bluzę Tommo.-</i><i> </i><i>Niall</i><i> </i><i>się</i><i> </i><i>nie</i><i> </i><i>zgodzi</i><i>, </i><i>mam</i><i> </i><i>szkołę</i><i>, </i><i>a</i><i> </i><i>wasi</i><i> </i><i>fani</i><i> </i><i>mnie</i><i> </i><i>nienawidzą</i><i>.- mruknęłam zakładając dłonie na piersi. - To się nie uda.</i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-SdiYz5_1Zfzt-MVpq0L6W2f3p86KNn4FCLbbRVvlWkQVgwGi7NJsDxuZjYxSdyXX7BHIIUPVPvbAPaVhq_V5jS2DgFFZJK-Xa1-npUx40at7-K0I-6pHH3O3l-uAwQuylIwB7jBWW9s/s1600/tumblr_lx6wk0TCIm1r4kfic.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-SdiYz5_1Zfzt-MVpq0L6W2f3p86KNn4FCLbbRVvlWkQVgwGi7NJsDxuZjYxSdyXX7BHIIUPVPvbAPaVhq_V5jS2DgFFZJK-Xa1-npUx40at7-K0I-6pHH3O3l-uAwQuylIwB7jBWW9s/s1600/tumblr_lx6wk0TCIm1r4kfic.gif" height="98" width="200" /></a></i></div>
<br />
<i> </i><i>Szatyn</i><i> </i><i>wywrócił</i><i> </i><i>oczami</i><i>, </i><i>chwytając</i><i> </i><i>mój</i><i> </i><i>nadgarstek</i><i> </i><i>i</i><i> </i><i>ciągnąc </i><i>w</i><i> </i><i>swoją</i><i> </i><i>stronę</i><i>. Zaśmiałam</i><i> się, </i><i>kiedy</i><i> </i><i>spojrzał</i><i> </i><i>na</i><i> </i><i>mnie</i><i> </i><i>z</i><i> </i><i>miną</i><i> </i><i>małego, błagającego</i><i> </i><i>dziecka</i><i>. </i><i>Pokręciłam</i><i> </i><i>głową</i><i>, </i><i>odgarniając</i><i> </i><i>z</i><i> oczu</i><i> kosmyki </i><i>włosów</i><i> </i><i>i</i><i> </i><i>dokładnie</i><i> lustrując</i><i> </i><i>wzrokiem twarz chłopaka</i><i>. </i><i>Chciałam</i><i> </i><i>jak</i><i> </i><i>najlepiej</i><i> ją </i><i>zapamiętać - w końcu nie</i><i> wiedziałam k</i><i>iedy</i><i> </i><i>ponownie</i><i> </i><i>się</i><i> </i><i>zobaczymy</i><i>.</i><br />
<i> </i><i>Louis</i><i> </i><i>chwycił</i><i> </i><i>moją</i><i> </i><i>dłoń, przez co znalazłam się między jego nogami. Uniósł do ust moją dłoń, składając delikatne pocałunki na każdym fragmencie skóry. </i><i>Westchnęłam</i><i> </i><i>cicho</i><i>, </i><i>niechętnie</i><i> </i><i>spoglądając</i><i> na nadgarstek cicho jęcząc z zawodu.</i><i> </i><i>Musieliśmy</i><i> </i><i>wracać</i><i>.</i><br />
<i> </i><i>Szatyn</i><i> </i><i>spojrzał</i><i> </i><i>na zegarek</i><i>, zrezygnowany </i><i>zamykając</i><i> </i><i>na</i><i> </i><i>chwilę</i><i> </i><i>oczy</i><i>. </i><i>Zeskoczył</i><i> </i><i>z</i><i> </i><i>maski</i><i> </i><i>samochodu, biorąc do ręki leżący obok nas aparat. Niepewnie</i><i> obserwowałam jego ruchy,</i><i> </i><i>kiedy</i><i> </i><i>coś</i><i> </i><i>ustawiał</i><i>, </i><i>aż</i><i> </i><i>w</i><i> </i><i>końcu</i><i> </i><i>ustawił</i><i> </i><i>się</i><i> </i><i>obok</i><i> </i><i>mnie</i><i>. </i><br />
<i> - Uśmiech! - zawołał. Zamrugałam</i><i> </i><i>szybko oczami,</i><i> </i><i>automatycznie</i><i> </i><i>się</i><i> </i><i>uśmiechając</i><i>. </i><i>Migawka</i><i> </i><i>zabłysła</i><i>, </i><i>oślepiajac</i><i> </i><i>nas</i><i> </i><i>na</i><i> </i><i>kilka</i><i> kolejnych </i><i>sekund</i><i>. Zdezorientowana spojrzałam na szczerzącego się Tomlinsona, wpatrującego się w dopiero zrobione zdjęcie. Zaskoczina czekałam na jego wyjaśnienia.</i><br />
<i> - </i><i>Jeżeli</i><i> </i><i>nie</i><i> </i><i>możesz</i><i> </i><i>być</i><i> ze </i><i>mną</i><i> </i><i>w</i><i> </i><i>trasie</i><i>, </i><i>chcę</i><i> </i><i>mieć</i><i> </i><i>coś</i><i>, </i><i>w</i><i> </i><i>co</i><i> </i><i>będę</i><i> </i><i>mógł</i><i> </i><i>się wpatrywać</i><i> </i><i>bez</i><i> </i><i>końca</i><i>. - </i><i>zaśmiał</i><i> </i><i>się</i><i>, </i><i>całując</i><i> </i><i>mój</i><i> </i><i>policzek</i>.<br />
<br /></div>
<div dir="ltr">
<u>*<b><i> </i></b><b><i>Koniec</i></b><b><i> </i></b><b><i>retrospekcji</i></b> *</u><br />
<br /></div>
<div dir="ltr">
Westchnęłam cicho, wpatrując się w oczy Louisa i próbując pozbyć się uczucia pustki i żalu. Wtedy, w wesołym miasteczku, wydawał mi się szczery. Uwierzyłam mu, kiedy powiedział, że mnie kocha. Nie przypuszczałam nawet, że może to być zwykła gra z jego strony.<br />
Louis kochał Eleanor. To ona była tą szczęściarą, która była dla niego wszystkim. Ja... byłam tylko zwyczajną zabawką, którą można było odrzucić w kąt, kiedy się znudzi. Szkoda, że nikt nie podejrzewał, że ta " zabawka " może mieć również uczucia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lzi6unm8Bs1qdi1fko1_r1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lzi6unm8Bs1qdi1fko1_r1_500.gif" height="100" width="200" /></a></div>
Rozejrzałam się dookoła, a kiedy upewniłam się, że nikt mnie nie obserwuje, weszłam w ustawieniam i jednym ruchem zmieniając tapetę z Lou na systemową. Obiecałam sobie, że zapomnę o tym co się stało w Irlandii, a im szybciej zapomnę o tym co było między mną a Tomlinsonem, tym lepiej.<br />
Przynajmniej nie musiałam się obawiać jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Sam zakończył <i>to</i> ponad rok temu, zanim zdążyło się bardziej rozwinąć.<br />
Z żalem podniosłam wzrok na profesora, pokazującego nam prezentację o wybranym przez nas kierunku studiów. Oparłam głowę na dłoni, tępo wpatrując się w ścianę przede mną, i tak jak większość sali - nie interesując się wcale wykładem.<br />
<i>To będą ciężkie trzy lata...</i><br />
<i><br /></i></div>
<div dir="ltr">
~Louis~<br />
<br /></div>
<div dir="ltr">
Ze złością rzuciłem nowym telefonem w ściane naprzeciwko, nie dbając o jego stan. Usiadłem na kanapie, chwytając się za włosy i mocno ciągnąć za kosmyki. Niall ostrzegał mnie, abym po "zerwaniu" z Eleanor nie wchodził na strony plotkarskie, jednak ja - głupi i skretyniały idiota - musiałem oczywiście pokazać, że jestem mądrzejszy od wszystkich.<br />
Nie sądziłem, że Eleanor dotrzyma obietnicy, którą wykrzyczała, kiedy wyrzucałem ją z domu. Sądziłem, że chciała mnie tylko nastraszyć i zmusić do "powrotu", jednak dzisiejszy artykuł całkowicie wyprowadził mnie z błędu w jakim tkwiłem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s4.favim.com/orig/150323/1d-directioners-famous-gif-Favim.com-2588674.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://s4.favim.com/orig/150323/1d-directioners-famous-gif-Favim.com-2588674.gif" height="111" width="200" /></a></div>
Owszem, nie powinienem przejmować się bzdurami, które panna Calder wyssała sobie z palca, jednak podświadomie czułem, że tym razem ciemnowłosa uderzyła w czuły punkt. Doskonale wiedziała, że temat Alison jest dla mnie drażliwy i nie zawahała się go użyć przeciwko mnie.<br />
Nerwowo wypuściłem powietrze, próbując się uspokoić, jednak nagłówek artykułu, cały czas pojawiał się przed moimi oczami. Miałem zaledwie kilka minut, za nim zadzwonią do mnie z Modestu i karzą wszystko wytłumaczyć. Czułem, że to będzie ciężka rozmowa dla nas wszystkich.<br />
Podświadomie modliłem się o to, aby Alison nie zauważyła artykułu do czasu, aż wydamy stosowne oświadczenie. Nie miałem zamiaru zostawiać tego bez jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Nie chodziło tutaj już tylko o mnie, ale również o Ali. Wolałem, aby sytuacja z artykułem została wyjaśniona jak najszybciej. Alison nie zasłużyła na takie traktowanie.<br />
Sygnał który dobiegł z rozbitego telefonu, rozbrzmiał w całym pomieszczeniu, zmuszając mnie do wstania z kanapy i odebrania połączenia. Chwyciłem biały przedmiot, badawczo przyglądając się obudowie, chcąc ocenić strarty. Oprócz pękniętej szybki nic wielkiego się nie stało.<br />
Spojrzałem na kontakt natychmiast marszcząc brwi, rozpoznając numer Niall'a. Chwilę zwlekałem z odebraniem, bojąc się tego co może powiedzieć blondyn. Przecież na pewno widział ten cholerny artykuł, prawda?<br />
- Halo? - powiedziałem niepewnie do aparatu, podchodząc do okna.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://cdn.playbuzz.com/cdn/4b38515f-99a8-4caf-9fd7-55a76509e318/343bf551-b52d-401b-8229-7ff9f14829f7.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://cdn.playbuzz.com/cdn/4b38515f-99a8-4caf-9fd7-55a76509e318/343bf551-b52d-401b-8229-7ff9f14829f7.gif" height="117" width="200" /></a></div>
- Louis, chcesz wszystko naprawić? - zawahałem się nie rozumiąc o czym mówił blondyn. Podrapałem się po głowie, chcąc coś powiedzieć, jednak głos przyjaciela, skutecznie mi to uniemożliwił.- Bądź gotowy za 10 minut. Jedziemy do Alison.<br />
Zdezorientowany wptrywałem się panoramę Londynu, próbując zrozumieć, co przed chwilą się stało. Doskonle wiedziałem, że Alison nie chce mnie znać. Zraniłem ją. Nawet jeżeli starałem się tego nie robić.<br />
Spuściłem wzrok na telefon, chcąc ponownie wybrać numer przyjaciela, jednak zamarłem widząc nagłówek przegladanego przeze mnie wcześniej artykułu.<br />
<br /></div>
<div dir="ltr">
<i><b>" </b></i><b><i>Louis</i><i> </i><i>Tomlinson</i><i> i</i><i> </i><i>Alison</i><i> </i><i>Evans mieli gorący romans!</i><i> Eleanor </i>Calder wyznaje prawdę o idolu nastolatek! </b>"<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*********</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Witam wsystkich! </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Na początku chcę wyjaśnić, dlaczego nie było odcinka tydzień temu. W poniedziałek jechałam na wycieczkę i musiałam pozałatwiać kilka spraw. A żeby tego było mało - tato spalił mi laptop ; _ ;</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Piszę z tabletu, więc wiecie....</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>A jeżeli chodzi o matme... W PN muszę napisać jeden sprawdzian na 3 a w ŚR kolejny również na 3. Idę się zastrzelić. Jeżeli zdam - mam koniec, jeżeli nie - kampania sierpniowa O.O</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To chyba tyle...a uratowałam ten odcinek! Moja beta chyba się załamała, jak zobaczyła co jej wysłałam - nie dziwie się. Dopisałam kilka akapitów i jestem nawet zadowolona z tego odcinka </i>:)</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>20 KOMENTARZY = NEXT!</b></span></div>
<br /></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-35243159463500805622015-05-31T19:52:00.001+02:002015-05-31T20:04:28.608+02:00Chapter VI<div dir="ltr">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=jDjOrrLpdQE" target="_blank">Telephone</a></div>
<div style="text-align: center;">
******</div>
~Alison~</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Dom bractwa wyglądał jak po przejściu tornada. Kanapy leżały wywrócone na dywanie, stół, który służył jeszcze kilka godzin temu - leżał połamany w kącie. Wszędzie leżały czerwone, plastikowe kubeczki, butelki po alkoholu i resztki jedzenia. Wyminęłam jednego z przyjacieli Michaela, wchodząc na schody i kierując się w stronę pokoju chłopaka. Starałam się być cicho, nie chcąc obudzić śpiących imprezowiczów. Miałam zamiar zabrać Mię i jak najszybciej zniknąć.<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/c2f022cd77dacaba6debd05c3843081d/tumblr_mth931s5d41srzdino2_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/c2f022cd77dacaba6debd05c3843081d/tumblr_mth931s5d41srzdino2_250.gif" height="200" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Delikatnie zastukałam w drzwi, jednak kiedy po kilku minutach nikt ich nie otworzył, nacisnęłam klamkę, wchodząc do pomieszczenia.<br />
Pokój Clifforda był jedynym czystym miejscem w całym budynku. Nigdzie nie walały się puste, rozbite butelki, a w łazience nie spała jedna z tych par, które zdecydowały się na szybki numerek. Z ulgą stwierdziłam, że Mia cały czas była tutaj bezpieczna, Michael dopilnował, aby nikt nie zrobił jej krzywdy.<br />
Rozejrzałam się dookoła, uważnie studiując pomieszczenie. Niewątpliwie był największym pokojem jaki może istnieć w bractwie - przewodniczący nie może przecież mieszkać w byle jakim pokoju. Na ścianach - ku mojemu zdziwieniu - nie wisiały plakaty nagich modelek w prowokujących pozach, a notatki. Podeszłam bliżej, uważnie przyglądając się wzorom, starannie wpisanym na białym papierze. Nie miałam pojęcia co oznaczają.<br />
- Chemia organiczna - drgnęłam słysząc za sobą głos chłopaka. Odwróciłam się, zauważając uśmiechniętego Michaela, opierającego się ramieniem o framugę otwartych drzwi. Zarumieniłam się, kiedy powoli ruszył w moją stronę, ubrany tylko w niebieski ręcznik. - Martwiłaś się o Mię? - skinęłam głową, zerkając na ciągle śpiącą dziewczynę. Nic nie zapowiadało na to, że obudzi się w najbliższym czasie. Czerwonowłosy spojrzał na dziewczynę w jego łóżku, po czym cicho westchnął. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, chwytając ubrania leżące na krześle i ponownie znikając - jak sądzę - w łazience. </div>
<div dir="ltr">
Zdziwiona patrzyłam w miejsce, gdzie przed chwilą poszedł chłopak, decydując się w końcu na poczekalnię na niego. Wolałam sama nie pokazywać się w salonie bractwa; zbyt dużo pijanych osób znajdowało się w jednym pomieszczeniu. </div>
<div dir="ltr">
Policja całe szczęście nie interesowała się mną tego ranka. Po skoku do jeziora i wybuchu auta, sądzili, że zostałam rozerwana na kawałki. Dopiero za kilka tygodni mieli zostać wyprowadzeni z błędu: po dokładnym badaniu szczątków wraku samochodu, śledczy ustalą, że jednak przeżyłam i cała zabawa zacznie się na nowo.</div>
<div dir="ltr">
Do wieczora miałam dostać nowe auto, które miało mi wystarczyć na dwa tygodnie. Po tym czasie razem z chłopakami zmywamy się z Anglii do Rio. Zbyt dużo ryzykujemy, ukrywając się w samym centrum miasta odpowiedzialnego za nasze poszukiwania. Przez ten czas, miałam udawać przykład na studentkę, a potem zrezygnować ze studiów na rzecz wyjazdu do Polski, gdzie " miałam opiekować się swoją babcią". W ten sposób nikt nie połączy Alison Evans z mistrzynią nielegalnych wyścigów. </div>
<div dir="ltr">
<a href="https://38.media.tumblr.com/07e4e369e1ef5af918e2b9c3f8af8539/tumblr_n8ho30bCq71raaixso1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="100" src="https://38.media.tumblr.com/07e4e369e1ef5af918e2b9c3f8af8539/tumblr_n8ho30bCq71raaixso1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Alison. - zamrugałam zaskoczona patrząc na w pełni ubranego Clifforda. Zaśmiał się z mojej zdezorientowanej miny, chwytając moją rękę i wychodząc z pokoju. Zręcznie wymijaliśmy powoli budzących się ludzi i skierowaliśmy się do kuchni.<br />
Oboje przystanęliśmy w progu, patrząc na śpiące tam osoby. Calum i Luke leżeli na stole, pokryci bitą śmietaną, puchem i czymś kolorowym, co wyglądało jak posypka do ciasta. Ashton spał na podłodze, przytulając się do tekturowego pudełka po pizzy. Wczoraj musieli nieźle się upić.</div>
<div dir="ltr">
- Wnioskuje że jeżeli chcemy coś zjeść, musimy ich obudzić. - Mike podrapał się po brodzie, delikatnie kopiąc Asha. Chwyciłam do ręki na wpół pustą butelkę z wodą, wylewając ją na teraz śpiącego blondyna. Chłopak gwałtownie podskoczył, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu, aż zauważył moją dłoń z butelką.</div>
<div dir="ltr">
- Kurwa, jesteście nienormalni... - wybełkotał, powoli w stając i chwiejnym krokiem idąc o salonu. Pewnie gdyby nie był pijany, odegrałby się za niemiła pobudkę. Wzruszam ramionami odwracając się do Michaela, który wyprowadzał dwóch pozostałych kumpli z kuchni. Usiadłam na barowym krześle wpatrując się w swoje paznokcie. Nie miałam pojęcia, kiedy Mia wstanie, miałam nadzieję, że jak najszybciej jakoś nie uśmiechało mi się spotkanie z Ingrid. Nie widziałam rudowłosej od roku i jakoś nie specjalnie za nią tęskniłam. Za każdym razem, kiedy o niej myślałam miałam ochotę przywalić sobie za to, że tak łatwo dałam się omamić.<br />
- Czasami czuję się jak ich ojciec - mruknął Michael ponownie wchodząc do kuchni i podchodząc do lodówki. W ciszy obserwowałam jak wykłada potrzebne produkty na blat, a po chwili obok niego pojawia się młody, pryszczaty chłopak. Zmarszczyłam brwi, kiedy bez słowa wziął od chłopaka pudełko jajek i zaczął je rozbijać na patelni. To nie mógł być imprezowicz - jego ubranie aż wołało ''kujon''. Niepewnie uniosłam wzrok na Mike'a niemo żądając wyjaśnień.- To praktykujący. Chce się dostać do bractwa, a żeby to zrobić, przez rok muszą pokazać jak bardzo im zależy i są naszymi ''chłopcami na posyłki'' - uniósł dwa palce do góry robiąc cudzysłów. - Powiedz mi lepiej, dlaczego wczoraj tak szybko wybiegłaś, co? Przeraziła cię Ingrid?<br />
<a href="http://data.whicdn.com/images/39238511/tumblr_m9ffribEmQ1r7dslf_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://data.whicdn.com/images/39238511/tumblr_m9ffribEmQ1r7dslf_large.gif" height="99" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Zaśmiałam się pod nosem, znowu wpatrując się w blat stołu. Nie znałam Michaela tak dobrze, więc nie mogłam nic mu powiedzieć. Jasne, wiedział o tym, że jestem siostrą Niall'a Horana, ale nie musiałam go o tym informować - media społecznościowe zrobiły to za mnie.<br />
- Kiedyś się przyjaźniłyśmy - odparłam wymijająco, dziękując niemo praktykującemu, który postawił przede mną talerz z jajecznicą. - Potem... zachowała się nie fair w stosunku do mnie i tyle. Ja wyjechałam, ona znalazła sobie nowych przyjaciół i kontakt się nam urwał. Nie żałuje tego jakoś zbytnio, nawet się ciesze.<br />
Przez resztę posiłku, rozmawialiśmy o wczorajszej imprezie i życiu przed studiami. Jak się później okazało, Luke i Ingrid poznali się rok temu na imprezie, gdzie zaliczyli szybki numerek w łazience. Następnie Ingrid niby ''przypadkiem'' zabrała mu telefon, aby potem mieć pretekst do ponownego spotkania i od tamtego czasu, ona i Luke tworzą parę. Czy szczęśliwą? Nikt nie wie.<br />
Po śniadaniu pomogłam chłopakowi ogarnąć kuchnię i wyrzucić za drzwi powoli budzących się imprezowiczów. Na szczęście nigdzie nie zauważyłam Ingrid; nie wiedziałam czy nadal jest w tym budynku, czy wyszła jeszcze wczoraj. Po jakimś czasie po schodach zeszła Mia, dzięki czemu mogłam nareszcie opuścić dom bractwa, bez niepotrzebnej kłótni.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>******</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Końcówka tak trochę.... nijaka.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Musze Was o coś prosić. Pamiętacie, moje problemy ze szkołą w zeszłym semestrze? Mam teraz identyczne, więc czy mogę Was prosić o to, abyście pomodlili się za mnie, abym mogła zdać matematykę? Nieciekawa sytuacja, szczerze mówiąc: muszę napisać jeden sprawdzian ( który jest we wtorek ) na co najmniej 3 oraz badanie wyników na 2. Dodatkowo muszę poprawić trzy sprawdziany i to wszystko w tym miesiącu. Błagam o pomoc.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><u>Odcinek nie sprawdzany!</u></b></i><br />
<i><b><u><br /></u></b></i>
<i><b><u>Przypominam o: <a href="http://real-liars.blogspot.com/2015/05/whole-world-is-watching-niall-pusta.html" target="_blank">CONTRACT</a> i <a href="http://youre-all-i-want.blogspot.com/2015/05/chapter-six.html" target="_blank">SECRET</a></u></b></i></div>
</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-21301882747734319442015-05-24T15:22:00.002+02:002015-05-24T19:27:52.016+02:00Chapter V<div dir="ltr">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=8mGBaXPlri8" target="_blank">All The Things She Said</a></div>
<div style="text-align: center;">
***********</div>
<br />
~Louis~</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Zmęczony opadłem na kanapę, zrzucając z niej wcześniej puste butelki po alkoholu. W ręce trzymałem świeżo otwartą butelkę wódki, która po kilku sekundach dotknęła moich warg. Piekąca ciecz spływająca po moim gardle, dawała tymczasową ulgę i pozwalała nie myśleć o problemach, które z sekundy na sekundę stawały się większe i gorsze do rozwiązania. Tak właśnie rozwiązywałem problemy, a szczególnie jeden z nich, który nazywał się Alison.<br />
<a href="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBxQTEhUUEhQUFRUUFRQUFBUVFBUXFxUVFBQWFxQUFBcYHCggGBolHRQUITEhJSkrLi4uFx8zODMsNygtLisBCgoKDg0OGhAQGiwkHyYsLCwsLCwsLCwsLCwtLCwsLCwsLCwsLC0sLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLP/AABEIAOEA4QMBIgACEQEDEQH/xAAbAAEAAgMBAQAAAAAAAAAAAAAAAgQBAwUGB//EAEAQAAEEAQIEAwQHBAkFAQAAAAEAAgMRBBIhBTFBURNhgQYicZEUMlKhsdHSQmLB8AcWI1NykpPh8UNUY4LjFf/EABkBAQADAQEAAAAAAAAAAAAAAAABAgMEBf/EACgRAAICAgEEAQQCAwAAAAAAAAABAhEDIRIEEzFBYRQiMlGx8EJxof/aAAwDAQACEQMRAD8A+KIiLU2CIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAi2GNS8BCaZpRbjB5/csGLz+7/AHQnizUi2eGgj/mkIpmtFuOP/P8AJQQH+f8AdQTxZpRbHRUo6VJFMiilpWTGgogilpTSgoiilpTSgoiilpTSgoii2NYOpr0tBGO6CjWi3xQtLgHOppIt2myB1Om9/haOxjq0gh11RbZBJANA+V0oBoRdCDhtuY1zxEXucC+ZrmxNDf2tbdTjuCCA3Y151niWDExxEU4mDSWlwjcwGuTmaubT0Jo7HaqJcldEHORW8XBL9VOaC1pfTjWoCrDT33uvirmL7OzPj8XTpZtp1BwL7oN8MV71kgDpeyhyS8k0chFZnxdLtOoOrnQNDuPeANhRig1da9NgO5r8lIo0Iun/APmN/vR/kcijmgahjO06zs26Fnn8B1UNYHmsyzWKNmuXl8FpUq/Zq69ErQMKwQgcQpIMFpU2tIo7j0/BWcXM07Eahzq6PzUMzL1m9Ib0Pn5qtyuqJpVdmiQHqoKbnWFBWRUkAo0skoBaAALBS1LRsOW4J+SEEEWSFgKQERTiHVQSlbMmL5rWtxK1Ii0q9GERFJQBTZMRRBoixY2O9g7j4lQWEB1MR8knhtjL9WOx74926WNaTK5wugyre4uJJJqui5trCmx1XYB2PO9r67EclFUCzgZIYXkMa9zmFjL3EZJFvaOrgAQP8V9F1xxPJ8BmO+2soOZ479DdAsDwxJQAt3NvrsFUxuEM8Nz55fBNe6wxuLjvsXA1QO9VfdXMDByGNkaYvEYY2vBIEjGh4PhyatwzayAaJ225LDJKD/v8FXRyHtAcRbCSDRafcHI7E89r2/FRbERdEHmLadiB1F9NluixNUcv2o6eQB+yTpc478rLeXdSZxGmgFoJ1Ak+7u0fs1p26bg7Acle36JKe/coul9Jh7O+bfyROb/RFnHtLSlmlqXACwVIoFADTSgpFRUkAlZDqWY2WVufGOihssot7NLm7BA0qesBTLwQoslRRoLSstbuAskrGpSVaJ6eYvcXZHI12rotSwiEGQrDNgtDQslyNF4NLySeVrS0QhuwiwsqSoREQkUpxR6jWw7k3QHc0DsoLfiZDmO1NrkQQQHAhwohzTsR5HsEZDLGZISWtD5HRitJkrYuAvkSAPK/luunwniIx4nNDQ581XqDyWlmoNFAU4OsbWaXHgxjWoglocAWjVqN8qoV5L1TuEY7WwvZLNHTtM2qwbptljXNBaNyL9665bLlzONcWQ0cmbGeWs3ZZHvBpDdnElwfR2oNG1Hpe+y5sgAAraiPrNqzXvADcEA9TR35L3eJwHVBNIWeJOyZhj0vaQI2tf7uqwwu1NFmrAHnR8fIKeNQbqc8ukFi22aLKrarJoX6qMWRPRHgoWsq7/Z/aPzf+lFrzFnNCw1RBWAVsXskUCwVFCCZchCgpNUAt4uOT2rzNLfN4YHOz2HL/daI3uJAFLswYwawmgXdXHp8FhklxezsxxtUjzsnwpIhut2VzVdpWy2jmepFh0dHchRdDfIhQeVG0oltGC2kUi9FJWiKUshllWWQjqobotGDkVaWKXQZGO3zW+OJp5gKrnRqunb9nHpFdysbTy5KqQrqVmM8bi6ZEIsrZDCXGgpshJt0jWrPDscySBoF3zoDYd99h8VokjLTRC7fshJ4eQyQtDtLtr6Gj99EkfBUySqDaIaaOq7Gmii0OxmEPcZHSaXte57PeAjl33ALiC0V2LuZ2S8QdlsAYQ5kAoRzEOvUPrPLq1f4ue3qvYe0D5cyRpGig11M2IY12zdRaTudN8twD0NDy+H7OPjvW6CB5LdpHCnXqANaidjezW7bd15kcsZxt6Zjd7N/BMlkZ8MSQMbIx0bmwut7HEEskBDtzqDRz21dF5qVr3MP1nRxu1tJoAEuAcHgOsG/VdR2HK+3s062v90vAp2k01zXAdxYoq7FiTzYv9p9HjDpQAXOhjc8l27GuJBc0c+u5Nq0ZKLtP/ZrKVpUeW+kfuN+/wDJZXU+jjtjf6jP1ot+5ApyPI0iFF2lwhWQFhAYUmhRpWcSOz5KG6RMVbouYMP3/grudkta3T9yrg0NlmHh7ne8Vyypu5Hek0qicuVxO61Lr5GGG7uXPlA6LeM0/BzTxteTQshZDVsEPZWszUWzVSUtjtlFLJo2Y9WLV6SBjRd2Vz2iiCVYORe1Kkk29HRikkqZYglZ2VgxtItu3kqmNE4+QXQix6CynSZ0402tmvouXljddgsVJ2NbrPySEqIzQ5KkUGQk+XmujiY2m7NEq6+L+z0tAs9ew7qqyJrAb1EjqeXopeTkisMKg7KXEHXpvmvocfslE3hOJnNOsWfpOlrS7S97mU07D3X0Dd105b/NMiXUbX17+hfiDZ8TK4fM8NbqY+IktBuQ7taDzp7Gn/2KZk1jOHPO5OSPGcJhbjOMjSbDr1Gw1gpwYT3NHt1X0X2by58tjpZI4JBI17IcqWLxHReENVaXW3rdgNFiqOy5XEfZ7Fhz2RU+SUytD2SPLBI0sDgIhDGRTrItzgbBFAbqf9JMGPHHowpWY5oPdDb43NHIxxMY4A25pLg5pF2bXBKXOqdSZlOXJJUcjguBmZBEueZWYcepxe6ItfJdkHTG3WG7/WI0tGwpd32q4WyDGizbjy8drgyKLS6ENjcHNGijenVRqtxv+8vN4/FjLBj4eKMvIlLQ+WP6TqY1zRqIYHRsc4gDVoD6BFb81y8n2tMeMcUYzNLnS26f3pgHOpzLjbG5gsO2JJ357BaLDklO3XwlrXz8lEnZU/rBB/2cP+Z6LleF/wCPH/1//si6uxD+stxRzSiwsrqLGVFSBWEBkDddCBnQKiH8l2eGs6rLLKkdGBWyxFE1m7tz0FWrjskht18/4Dks48Ot/kOX8Ss5jQXV0C4XK3s74xONIXSHda3YRXoIsIKzHwwrTvpeC/YTWzzseIyqI3VlvDtvdJHx2XYlwaXPyW0qrK5eGOxFIozcOcPrUfUWqE+NpXUGSQKO4/BU5nX7t0enmt4Sl7OfJCKKZCi6Oxa2x7EghIWm6rmtbMuNl7hE4PunZ34rrGKl5iaFzDq5EL0EOZbA53ayufLH2jpwzf4y9FecblVi6luhzA9xABFd1CdiLWmS3atE4creqvsbVPPfa247ear5XNXikpFJybgc8r6b/Q/wJ8gyJBjxy2xrY/pGpkOzzrk1tBJIIqgO+7evzV4W6DiMjdmySNFFlMkc0aCdTmbbUSSa5WbWuSHONHmTXo+qs4HjjNc7imUx02lksTYjOGDcloD9RcW7UKPTnyWMTibZ5n4EGK1oyGHSZZ3yMeWNc5oD3NLo20HU0Ei+gsr5RJIy7YHDls430+0K/BdDhnHcmGUzQSubLRBcA36pAGnSQQRsOm1Lln0ratP1r4M+LZ6WT2sycc/Rg76P4bvDMIa2oze7gXAm97uzfMLynHJg+VzxVk7kCg4/arzWcnikk0j5Jz4kjv2zTaI600AWq2dlGR5cRRPMfyFrhwqDtKn7r9lkkV9SLFIuomiKyiIDCIiABeh4Pu1eeXoPZ11hw7LDqPwOjpn95eim03S1wSWUezcqnFE8GwW+t/kuaMU0z0U6Z6LHcutig0vOYuXIPrMBH7rh+BXdxuI7bCvIrmyRaNrtGc6ErgZsC7WXmkDf5LzWblNcT4jyf3W2G+p5lWwqREnxWzm5LxexWp29eS3xTajTGho7/wDKnFj26u677rycbjz2jBx3bO6Kzmx00OHTdXYIaYW86UCLjI7LDuWzdY6RXy49cd+S5uAC4+H0u11MR3uaeyoY7tE3x2WkXpozmvujI3GQNkLQOnNTLrWrIZco81ZZGodeSUm2ybYxWyo5TF09OypT+arB7LzSo5OQKVdbcmXUfLotS7Y+DycjTlowshFhSUJiQqTQtSyEoJlzX5fcEVbxT3KKtFuRAIgQKxUIrGJimR1D1PYLrtxWs5Cz36rOeRR0aRxuWziMiJ6H5Lr+zrHBzhWxCyR5K/wtoDuSwy5Li0b4sdSTNj9nDz2VLKw7sDnexXYngu+/NVwzkVzQnW0d6SemclmG8bFxryFfeujA4tob/O11I2it1Xy31s1vqpeRy0aLGoeCnxFzj1taocORw5GvJSzg6tlLh2W9gt7j6lX2o6I/ypkcnDIatGCCHbrrSSaxf4qi+RoLa6upQpNqmTNJOyz+16KLoui2uabWXLOyxz4IKJ7KpnQ3ZHMLqudVqhrFOPcraEndmU0qo5cmaQ5p7CiF1oZw4AheeyXW413UsfIcw7FdMsSktHnw6hxk78HqnkBtnbuvO8Qy9RpvLv3WnJy3v+sfToq6jFh47YzdTz0vAREW5yBESkBhFmkpSAiUiAzawsKxgw63tb3O/wAFVulZKVuj0PCcXTGPtO3PryCsOx1ciat/hryJZXdnoRVKjk/RFOOGium6JPCBCjulqIjla0uZy+Km7bZZbuFWy/Ijl0x4YSdxY7Ks55a4WRXQlWuPRaoYpOrTpPqqMElinbhaY3cbNsc78nQ0OczZrK+0XNr81xchoc4NbvR953T0C6MeGOl/ctE8enkK/FaQaT0bSWinl5JPut9fyURB7rb5g2sQfWcfNWQ7YfFaPWkc9Xtl+J1hQlNKlFO4yta3qDYVqd++loLnnkxos/LosnGmW5o1SGj6Li5ktAjurvEjPGB4kLmdif40uLPk6ui6cMPZy5s8apFcqSipBdZ5qCwVkoEJCAJSIDNIsIgCIiAIsopBBdz2WhBkcT+y3b1XEXo/ZZlaj3/gufqXWNmmFfcd9jaW4BbfCttha1412diJaVrW6PmoSjdESap47CpwvINFXgVXnhsWFeL9Mmyx9eGRnWtQ+IXn2SF25JJO5J6nqutizV94+5cfHad9jsT8ui3wqrNMcqZuGS8ciVqllJ3JtbHNWp7bodyB8yt1Ru3olK2g0dmgn4ncqAW7Nfb3Hzr5bD8FCMJ6KLwW/ZyLVklx/wCmy/Urq+zJDcmcvDddXGNtVHo0H03VP2ZFMmk+0/SPgP8AlOKx05rxsRtY5rmm7yOPxRzP7meilDpYJfpIaGgPFFoFUNuu7vX0XygYxO/Rexn4pIYXRF2trqPvcxXaq++15uSxa6eli4WUyYb/ACOY5tLIU5RuotXecTVMwAsrNIhBhEKUgFIlIgCIiAwsoikGaXqOACmjzC8sV6ngf1AfJcvVfgb4fJ6bBf0UsmDqFUxZKK67V4k/tdm70zmNSRXJcbqFTmbt6q0ZJlrNLlCB6yStNrVIWTyMeveC05OPqeeVvYHChW7easxzdCmc7T4UgP1HEH/CVMZNOiyZyCs4o/tGnb3beb5U0WrHFodD9uTveHqq+ODUjttmhm/O3nfT6BdMZXGzZyuJWcd76ndV8vI0tPforDwudLF4kzIx1cB8zv8Act4JezPNPjHR6vhrfDxoW9XAvPrv/ELbLF4kb/IbfEKOe8a9I5MaGhSxX+5p7k38F5zv8vkxicRpsKhlM3V+qcR5rVlMXdB0zpltHCmYtTVbyAqq7YvR5mRUwloisUMWiJQQgysLNIgMIsrCkBFhEBjWF2sLjTGNALX7CtgPzXBRZTgpqmI5HHweoZ7SRj9l/wAm/qXRi9tIQN2S/Jn6l4ZFhLo8UvKLd6Z7z+u0P93L8mfqWjI9sIXfsS/Jn6l4pFVdDhXr/pHdkerd7TR/Zk+Tf1LWfaOP7L/k3815hFp9LjHemem/rFH9l/yb+pSm9pIzGW6ZLNdG/qXl0T6bGT35np8r2jjfE1pbJrbW9Nr8VXi42wRlul9l+omm8g2gOfxXARWWCCVIldRkXs7h4uzs/wCQ/NauF8TjjyPFe1xAvSABdkUOZ+K5CK3ajTX7InnnLyekk9oWFzjpf7xvk381OD2jjbza/n2b+a8wip9NjqiFmmjvT8aYXEhr6PkPzUTxln2XfJv5rhordmJddTkRfyMtjuQd935qoXrWi0SozlklLybfEWPEWtFJW2bdYWNYWtEFs2aws6wtSJYtm3xFjWtaJYtmzWEWtFNi2ERFBUIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgP//Z" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBxQTEhUUEhQUFRUUFRQUFBUVFBUXFxUVFBQWFxQUFBcYHCggGBolHRQUITEhJSkrLi4uFx8zODMsNygtLisBCgoKDg0OGhAQGiwkHyYsLCwsLCwsLCwsLCwtLCwsLCwsLCwsLC0sLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLP/AABEIAOEA4QMBIgACEQEDEQH/xAAbAAEAAgMBAQAAAAAAAAAAAAAAAgQBAwUGB//EAEAQAAEEAQIEAwQHBAkFAQAAAAEAAgMRBBIhBTFBURNhgQYicZEUMlKhsdHSQmLB8AcWI1NykpPh8UNUY4LjFf/EABkBAQADAQEAAAAAAAAAAAAAAAABAgMEBf/EACgRAAICAgEEAQQCAwAAAAAAAAABAhEDIRIEEzFBYRQiMlGx8EJxof/aAAwDAQACEQMRAD8A+KIiLU2CIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAi2GNS8BCaZpRbjB5/csGLz+7/AHQnizUi2eGgj/mkIpmtFuOP/P8AJQQH+f8AdQTxZpRbHRUo6VJFMiilpWTGgogilpTSgoiilpTSgoiilpTSgoii2NYOpr0tBGO6CjWi3xQtLgHOppIt2myB1Om9/haOxjq0gh11RbZBJANA+V0oBoRdCDhtuY1zxEXucC+ZrmxNDf2tbdTjuCCA3Y151niWDExxEU4mDSWlwjcwGuTmaubT0Jo7HaqJcldEHORW8XBL9VOaC1pfTjWoCrDT33uvirmL7OzPj8XTpZtp1BwL7oN8MV71kgDpeyhyS8k0chFZnxdLtOoOrnQNDuPeANhRig1da9NgO5r8lIo0Iun/APmN/vR/kcijmgahjO06zs26Fnn8B1UNYHmsyzWKNmuXl8FpUq/Zq69ErQMKwQgcQpIMFpU2tIo7j0/BWcXM07Eahzq6PzUMzL1m9Ib0Pn5qtyuqJpVdmiQHqoKbnWFBWRUkAo0skoBaAALBS1LRsOW4J+SEEEWSFgKQERTiHVQSlbMmL5rWtxK1Ii0q9GERFJQBTZMRRBoixY2O9g7j4lQWEB1MR8knhtjL9WOx74926WNaTK5wugyre4uJJJqui5trCmx1XYB2PO9r67EclFUCzgZIYXkMa9zmFjL3EZJFvaOrgAQP8V9F1xxPJ8BmO+2soOZ479DdAsDwxJQAt3NvrsFUxuEM8Nz55fBNe6wxuLjvsXA1QO9VfdXMDByGNkaYvEYY2vBIEjGh4PhyatwzayAaJ225LDJKD/v8FXRyHtAcRbCSDRafcHI7E89r2/FRbERdEHmLadiB1F9NluixNUcv2o6eQB+yTpc478rLeXdSZxGmgFoJ1Ak+7u0fs1p26bg7Acle36JKe/coul9Jh7O+bfyROb/RFnHtLSlmlqXACwVIoFADTSgpFRUkAlZDqWY2WVufGOihssot7NLm7BA0qesBTLwQoslRRoLSstbuAskrGpSVaJ6eYvcXZHI12rotSwiEGQrDNgtDQslyNF4NLySeVrS0QhuwiwsqSoREQkUpxR6jWw7k3QHc0DsoLfiZDmO1NrkQQQHAhwohzTsR5HsEZDLGZISWtD5HRitJkrYuAvkSAPK/luunwniIx4nNDQ581XqDyWlmoNFAU4OsbWaXHgxjWoglocAWjVqN8qoV5L1TuEY7WwvZLNHTtM2qwbptljXNBaNyL9665bLlzONcWQ0cmbGeWs3ZZHvBpDdnElwfR2oNG1Hpe+y5sgAAraiPrNqzXvADcEA9TR35L3eJwHVBNIWeJOyZhj0vaQI2tf7uqwwu1NFmrAHnR8fIKeNQbqc8ukFi22aLKrarJoX6qMWRPRHgoWsq7/Z/aPzf+lFrzFnNCw1RBWAVsXskUCwVFCCZchCgpNUAt4uOT2rzNLfN4YHOz2HL/daI3uJAFLswYwawmgXdXHp8FhklxezsxxtUjzsnwpIhut2VzVdpWy2jmepFh0dHchRdDfIhQeVG0oltGC2kUi9FJWiKUshllWWQjqobotGDkVaWKXQZGO3zW+OJp5gKrnRqunb9nHpFdysbTy5KqQrqVmM8bi6ZEIsrZDCXGgpshJt0jWrPDscySBoF3zoDYd99h8VokjLTRC7fshJ4eQyQtDtLtr6Gj99EkfBUySqDaIaaOq7Gmii0OxmEPcZHSaXte57PeAjl33ALiC0V2LuZ2S8QdlsAYQ5kAoRzEOvUPrPLq1f4ue3qvYe0D5cyRpGig11M2IY12zdRaTudN8twD0NDy+H7OPjvW6CB5LdpHCnXqANaidjezW7bd15kcsZxt6Zjd7N/BMlkZ8MSQMbIx0bmwut7HEEskBDtzqDRz21dF5qVr3MP1nRxu1tJoAEuAcHgOsG/VdR2HK+3s062v90vAp2k01zXAdxYoq7FiTzYv9p9HjDpQAXOhjc8l27GuJBc0c+u5Nq0ZKLtP/ZrKVpUeW+kfuN+/wDJZXU+jjtjf6jP1ot+5ApyPI0iFF2lwhWQFhAYUmhRpWcSOz5KG6RMVbouYMP3/grudkta3T9yrg0NlmHh7ne8Vyypu5Hek0qicuVxO61Lr5GGG7uXPlA6LeM0/BzTxteTQshZDVsEPZWszUWzVSUtjtlFLJo2Y9WLV6SBjRd2Vz2iiCVYORe1Kkk29HRikkqZYglZ2VgxtItu3kqmNE4+QXQix6CynSZ0402tmvouXljddgsVJ2NbrPySEqIzQ5KkUGQk+XmujiY2m7NEq6+L+z0tAs9ew7qqyJrAb1EjqeXopeTkisMKg7KXEHXpvmvocfslE3hOJnNOsWfpOlrS7S97mU07D3X0Dd105b/NMiXUbX17+hfiDZ8TK4fM8NbqY+IktBuQ7taDzp7Gn/2KZk1jOHPO5OSPGcJhbjOMjSbDr1Gw1gpwYT3NHt1X0X2by58tjpZI4JBI17IcqWLxHReENVaXW3rdgNFiqOy5XEfZ7Fhz2RU+SUytD2SPLBI0sDgIhDGRTrItzgbBFAbqf9JMGPHHowpWY5oPdDb43NHIxxMY4A25pLg5pF2bXBKXOqdSZlOXJJUcjguBmZBEueZWYcepxe6ItfJdkHTG3WG7/WI0tGwpd32q4WyDGizbjy8drgyKLS6ENjcHNGijenVRqtxv+8vN4/FjLBj4eKMvIlLQ+WP6TqY1zRqIYHRsc4gDVoD6BFb81y8n2tMeMcUYzNLnS26f3pgHOpzLjbG5gsO2JJ357BaLDklO3XwlrXz8lEnZU/rBB/2cP+Z6LleF/wCPH/1//si6uxD+stxRzSiwsrqLGVFSBWEBkDddCBnQKiH8l2eGs6rLLKkdGBWyxFE1m7tz0FWrjskht18/4Dks48Ot/kOX8Ss5jQXV0C4XK3s74xONIXSHda3YRXoIsIKzHwwrTvpeC/YTWzzseIyqI3VlvDtvdJHx2XYlwaXPyW0qrK5eGOxFIozcOcPrUfUWqE+NpXUGSQKO4/BU5nX7t0enmt4Sl7OfJCKKZCi6Oxa2x7EghIWm6rmtbMuNl7hE4PunZ34rrGKl5iaFzDq5EL0EOZbA53ayufLH2jpwzf4y9FecblVi6luhzA9xABFd1CdiLWmS3atE4creqvsbVPPfa247ear5XNXikpFJybgc8r6b/Q/wJ8gyJBjxy2xrY/pGpkOzzrk1tBJIIqgO+7evzV4W6DiMjdmySNFFlMkc0aCdTmbbUSSa5WbWuSHONHmTXo+qs4HjjNc7imUx02lksTYjOGDcloD9RcW7UKPTnyWMTibZ5n4EGK1oyGHSZZ3yMeWNc5oD3NLo20HU0Ei+gsr5RJIy7YHDls430+0K/BdDhnHcmGUzQSubLRBcA36pAGnSQQRsOm1Lln0ratP1r4M+LZ6WT2sycc/Rg76P4bvDMIa2oze7gXAm97uzfMLynHJg+VzxVk7kCg4/arzWcnikk0j5Jz4kjv2zTaI600AWq2dlGR5cRRPMfyFrhwqDtKn7r9lkkV9SLFIuomiKyiIDCIiABeh4Pu1eeXoPZ11hw7LDqPwOjpn95eim03S1wSWUezcqnFE8GwW+t/kuaMU0z0U6Z6LHcutig0vOYuXIPrMBH7rh+BXdxuI7bCvIrmyRaNrtGc6ErgZsC7WXmkDf5LzWblNcT4jyf3W2G+p5lWwqREnxWzm5LxexWp29eS3xTajTGho7/wDKnFj26u677rycbjz2jBx3bO6Kzmx00OHTdXYIaYW86UCLjI7LDuWzdY6RXy49cd+S5uAC4+H0u11MR3uaeyoY7tE3x2WkXpozmvujI3GQNkLQOnNTLrWrIZco81ZZGodeSUm2ybYxWyo5TF09OypT+arB7LzSo5OQKVdbcmXUfLotS7Y+DycjTlowshFhSUJiQqTQtSyEoJlzX5fcEVbxT3KKtFuRAIgQKxUIrGJimR1D1PYLrtxWs5Cz36rOeRR0aRxuWziMiJ6H5Lr+zrHBzhWxCyR5K/wtoDuSwy5Li0b4sdSTNj9nDz2VLKw7sDnexXYngu+/NVwzkVzQnW0d6SemclmG8bFxryFfeujA4tob/O11I2it1Xy31s1vqpeRy0aLGoeCnxFzj1taocORw5GvJSzg6tlLh2W9gt7j6lX2o6I/ypkcnDIatGCCHbrrSSaxf4qi+RoLa6upQpNqmTNJOyz+16KLoui2uabWXLOyxz4IKJ7KpnQ3ZHMLqudVqhrFOPcraEndmU0qo5cmaQ5p7CiF1oZw4AheeyXW413UsfIcw7FdMsSktHnw6hxk78HqnkBtnbuvO8Qy9RpvLv3WnJy3v+sfToq6jFh47YzdTz0vAREW5yBESkBhFmkpSAiUiAzawsKxgw63tb3O/wAFVulZKVuj0PCcXTGPtO3PryCsOx1ciat/hryJZXdnoRVKjk/RFOOGium6JPCBCjulqIjla0uZy+Km7bZZbuFWy/Ijl0x4YSdxY7Ks55a4WRXQlWuPRaoYpOrTpPqqMElinbhaY3cbNsc78nQ0OczZrK+0XNr81xchoc4NbvR953T0C6MeGOl/ctE8enkK/FaQaT0bSWinl5JPut9fyURB7rb5g2sQfWcfNWQ7YfFaPWkc9Xtl+J1hQlNKlFO4yta3qDYVqd++loLnnkxos/LosnGmW5o1SGj6Li5ktAjurvEjPGB4kLmdif40uLPk6ui6cMPZy5s8apFcqSipBdZ5qCwVkoEJCAJSIDNIsIgCIiAIsopBBdz2WhBkcT+y3b1XEXo/ZZlaj3/gufqXWNmmFfcd9jaW4BbfCttha1412diJaVrW6PmoSjdESap47CpwvINFXgVXnhsWFeL9Mmyx9eGRnWtQ+IXn2SF25JJO5J6nqutizV94+5cfHad9jsT8ui3wqrNMcqZuGS8ciVqllJ3JtbHNWp7bodyB8yt1Ru3olK2g0dmgn4ncqAW7Nfb3Hzr5bD8FCMJ6KLwW/ZyLVklx/wCmy/Urq+zJDcmcvDddXGNtVHo0H03VP2ZFMmk+0/SPgP8AlOKx05rxsRtY5rmm7yOPxRzP7meilDpYJfpIaGgPFFoFUNuu7vX0XygYxO/Rexn4pIYXRF2trqPvcxXaq++15uSxa6eli4WUyYb/ACOY5tLIU5RuotXecTVMwAsrNIhBhEKUgFIlIgCIiAwsoikGaXqOACmjzC8sV6ngf1AfJcvVfgb4fJ6bBf0UsmDqFUxZKK67V4k/tdm70zmNSRXJcbqFTmbt6q0ZJlrNLlCB6yStNrVIWTyMeveC05OPqeeVvYHChW7easxzdCmc7T4UgP1HEH/CVMZNOiyZyCs4o/tGnb3beb5U0WrHFodD9uTveHqq+ODUjttmhm/O3nfT6BdMZXGzZyuJWcd76ndV8vI0tPforDwudLF4kzIx1cB8zv8Act4JezPNPjHR6vhrfDxoW9XAvPrv/ELbLF4kb/IbfEKOe8a9I5MaGhSxX+5p7k38F5zv8vkxicRpsKhlM3V+qcR5rVlMXdB0zpltHCmYtTVbyAqq7YvR5mRUwloisUMWiJQQgysLNIgMIsrCkBFhEBjWF2sLjTGNALX7CtgPzXBRZTgpqmI5HHweoZ7SRj9l/wAm/qXRi9tIQN2S/Jn6l4ZFhLo8UvKLd6Z7z+u0P93L8mfqWjI9sIXfsS/Jn6l4pFVdDhXr/pHdkerd7TR/Zk+Tf1LWfaOP7L/k3815hFp9LjHemem/rFH9l/yb+pSm9pIzGW6ZLNdG/qXl0T6bGT35np8r2jjfE1pbJrbW9Nr8VXi42wRlul9l+omm8g2gOfxXARWWCCVIldRkXs7h4uzs/wCQ/NauF8TjjyPFe1xAvSABdkUOZ+K5CK3ajTX7InnnLyekk9oWFzjpf7xvk381OD2jjbza/n2b+a8wip9NjqiFmmjvT8aYXEhr6PkPzUTxln2XfJv5rhordmJddTkRfyMtjuQd935qoXrWi0SozlklLybfEWPEWtFJW2bdYWNYWtEFs2aws6wtSJYtm3xFjWtaJYtmzWEWtFNi2ERFBUIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgCIiAIiIAiIgP//Z" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Podniosłem z podłogi biały prostokącik, odwracając. Z trudem skupiłem swój wzrok na postaci dziewczyny i nieco starszego chłopaka. Uśmiechnięta dziewczyna, patrzyła w dół, a chłopak szeptał jej coś na ucho. Byli zakochani.<br />
Przetarłem załzawione oczy, drżącą ręką przybliżając fotografię do twarzy. Alison na zdjęciu wyglądała przepięknie, delikatnie i kobieco. Ostrożnie pogładziłem kciukiem twarz dziewczyny, głośno szlochając. Wypuściłem z ust powietrze, przechylając butelkę z przezroczystym płynem. Zacisnąłem mocno powieki, kiedy ogień zaczął drażnić moje gardło, prawie wywołując wymioty. Opadłem na kanapę, tępo wpatrując się w ścianę przede mną, a butelka leniwie wyślizgnęła się z moich dłoni, rozbijając na kawałki przy spotkaniu z ziemią.<br />
Kochałem Alison. Była dla mnie najważniejsza, kimś kto w pełni mnie akceptował, szanował. Nie wyobrażałem sobie bez niej życia, była moim jasnym promyczkiem na końcu tunelu. Oddałbym za nią życie, gdyby dzięki temu wszytko mogłoby wrócić na swoje miejsce.<br />
Zacisnąłem dłoń, formując z fotografii, małą, białą kulkę. Uniosłem dłoń, a po chwili papier znalazł się na drugim krańcu pokoju. Zamknąłem oczy, cicho przeklinając wszystkie osoby, które doprowadziły do mojego stanu.<br />
Dźwięk dzwonka rozniósł się po mieszkaniu, wywołując okrzyk niezadowolenia. Chwyciłem poduszkę, chowając w niej twarz, nie ruszając się z miejsca. Miałem nadzieję, że osoba, która dobija się do moich drzwi odejdzie, pozwalając mi tym samym na dalsze użalanie się nad sobą.<br />
-Louis! Wiem, że tam jesteś! - jęknąłem rozpoznając głos znienawidzonej przeze mnie osoby. Ścisnąłem mocniej poduszkę, jakby mogła mnie uchronić przed nieuniknionym spotkaniem - Louis? - zamek w drzwiach zgrzytał, a po całym domu, rozniósł się odgłos zbliżających się kroków. Siłą powstrzymywałem się od zwymiotowania, kiedy do nozdrzy doszedł mnie zapach jej perfum. - Boże, Louis! Jesteś całkowicie zalany!<br />
Prychnąłem, prostując się i wstając na równe nogi. Chwiejnym krokiem, wyminąłem sylwetkę dziewczyny, wchodząc do kuchni. Otwarłem lodówkę, wyciągając kolejną butelkę alkoholu, czując jak spojrzenie szatynki wręcz pali moje plecy. Chwilę siłowałem się z otwarciem napoju, jednak kiedy w końcu mi się udało, na moich ustach pojawił się zwycięski uśmiech.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/596f453dea429b6b56caad0a0d9ce257/tumblr_nm5wdeyIak1twkavjo8_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://33.media.tumblr.com/596f453dea429b6b56caad0a0d9ce257/tumblr_nm5wdeyIak1twkavjo8_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Czego chcesz? - warknąłem kiedy odstawiłem butelkę na stół z znacznym jej brakiem. Zmarszczyłem brwi, aby po chwili wyciągnąć z kieszeni spodni papierosy i zapalniczkę. Nie kłopocząc się z podejściem do okna, usiadłem obok butelki, zapalając białą rurkę. Wyczekująco spojrzałem na dziewczynę, ciągle oczekując od niej odpowiedzi.<br />
- Mieliśmy iść na zakupy....- wydęła wargi w śmieszny sposób. Pokręciłem głową, zaciągając się dymem i skupiając swój wzrok na butelce przede mną. Prychnąłem pod nosem, kiedy dotarł do mnie sens jej słów. Zakupy... za które ja miałem zapłacić.<br />
- Sama idź na zakupy - zakpiłem, zsuwając się z miejsca i gasząc niedopałek na stole. Nie zwróciłem uwagi na ślad jaki przez to został. Jestem w końcu Louis Tomlinson. Jeżeli będę chciał nowy stół, to go kupię. Nawet dziesięć jak będę mieć taki kaprys.<br />
- Ale Louis...! - krzyknęła, kiedy ją wyminąłem. - Louis...<br />
- Tak, to moje imię - zaśmiałem się, opadając na kanapę. Nie miałem zamiaru iść z Eleanor gdziekolwiek. Za każdym razem, gdy chciała mnie gdzieś wyciągnąć, miałem wymyślone wymówki.<br />
Nigdy nie sądziłem, że Eleanor będzie mistrzynią manipulacji i szantażu. Dwa dni po naszym wyjeździe na trasę, wkradła się do mojego pokoju w hotelu, mając ze sobą przerobione zdjęcia z naszego ostatniego stosunku seksualnego. Zagroziła że pokaże je Alison, racząc ją "przyjemną" historyjką o tym, jak zaraz po odstawieniu blondynki do domu po wesołym miasteczku, przyjechałem do niej i uprawialiśmy seks.<br />
- Oszalałeś? - warknęła, kiedy przystawiłem szyjkę butelki do ust. Wywróciłem oczami, łykając gorzki napój. Miałem nadzieję, że kiedy zobaczy w jakim jestem staje, odpuści i wyjdzie z mojego domu. Za każdym razem, kiedy brunetka znajdowała się w zasięgu mojego wzroku, żołądek niebezpiecznie dawał o sobie znać. - Co z tobą nie tak? - dodała, kręcąc głową i rozglądając się po zabałaganionym salonie. Zmarszczyła czoło, podchodząc do kominka i podnosząc coś z podłogi. Zignorowałem ją, skupiając swój wzrok na etykiecie piwa. - A więc o nią chodzi?- zamrugałem, kiedy przed twarzą pojawiła się wypielęgnowana dłoń Eleanor. Trzymała wyrzuconą przeze mnie fotografię.<br />
<a href="http://static.tumblr.com/49ed0c0988e704cbac25f6d22bdf5009/9wn9asw/9Rzmk2bbt/tumblr_static_tumblr_inline_mivlkxg11m1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://static.tumblr.com/49ed0c0988e704cbac25f6d22bdf5009/9wn9asw/9Rzmk2bbt/tumblr_static_tumblr_inline_mivlkxg11m1qz4rgp.gif" height="200" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Warknąłem cicho, odsuwając się od niej i wyrzucając butelkę za siebie. Po chwili oboje usłyszeliśmy dźwięk rozbijającego się szkła.<br />
- Wyjdź. - rzuciłem nie patrząc na nią.<br />
- Ale dlaczego Louis? - zapytała, odrzucając za ramiona włosy. Zacisnąłem dłonie w pięści, starając się opanować rosnący gniew. Eleanor doskonale wiedziała, że temat Alison wyprowadza mnie z równowagi, a teraz za wszelką cenę chciała mnie wkurzyć. - Powinieneś wiedzieć, że taka... wywłoka jak ona nie jest dobra dla ciebie...<br />
Nie pamiętam, kiedy poderwałem się z kanapy, przygważdżając dziewczynę do ściany. Syknęła, kiedy mocno ścisnąłem ją za nadgarstki.<br />
- Kiedy mówię że masz wyjść, wychodzisz- syknąłem wpatrując się w jej przerażoną twarz. - Mam tego dość, Eleanor. Nie będę więcej twoim chłopcem na posyłki. Nigdy więcej nie chce cię widzieć. Wynoś się - odepchnąłem ją od siebie, odwracając się.<br />
- Pożałujesz tego - usłyszałem. Wzruszyłem ramionami, opadając na kanapę.<br />
<i>Tak bardzo mi cię brakuje Alison.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>******</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Odcinek sprawdzony :D</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Biedny Louis czy nie bardzo?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za chwilę obok pojawi się ankieta pt. 'Szczęśliwe zakończenie, czy nie?'' gdzie możecie zagłosować za szczęśliwym końcem historii, lub nie :D</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tak, mam szatański plan :P</i><br />
<i>Zapraszam na <b><span style="font-size: large;"><a href="http://real-liars.blogspot.com/" target="_blank">Contract</a> i<a href="http://youre-all-i-want.blogspot.com/" target="_blank"> Secret</a></span></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: large;"><b>15 komentarzy - next! </b></span></div>
<div style="text-align: center;">
Dacie radę, co? :)</div>
</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-80278452113324034332015-05-16T22:47:00.004+02:002015-05-16T22:47:54.330+02:00Chapter IV<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=m65jhGwtWrg" target="_blank">S.O.S.</a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*********</div>
~Alison~</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Adrenalina w moich żyłach wzrosła, kiedy minęłam kolejne
auto. Czerwono-niebieskie światła migotały w oddali, co chwilę mnie ostrzegając, jednak ani myślałam o tym,
aby się zatrzymać. Policja w danej chwili była moim najmniejszym problemem, którego chciałam się za wszelką cenę pozbyć.Wcisnęłam gaz, zmuszając auto do zwiększenia prędkości, mimo faktu, że już dawno przekroczyłam jego możliwości. </div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://d3thflcq1yqzn0.cloudfront.net/010767496_prevstill.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="112" src="http://d3thflcq1yqzn0.cloudfront.net/010767496_prevstill.jpeg" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Ryzykowałam swoim własnym życiem, aby tylko
nie widzieć parszywej mordy rudej dziewczyny. Tej samej dziewczyny przez którą
całe moje życie się spieprzyło.Warknęłam, kiedy kierowca przede mną zajechał mi
drogę, zmuszając mnie tym samym do gwałtownego hamowania. Przeklęłam pod nosem
zmieniając bieg i zjeżdżając na sąsiedni pas, skutecznie ignorując klaksony
kierowców.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Alkohol nadal płynął w moich żyłach, jednak widok Ingrid
otrzeźwił mnie na tyle, że ze spokojem mogłam siąść za kółkiem i nie wywołać
żadnego wypadku… teoretycznie. W praktyce moje zdenerwowanie sięgało tak
wysoko, że każdy, chociażby najmniejszy ruch, mógł spowodować mój nagły wybuch.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pośpiesznie spojrzałam we wsteczne lusterko, kiedy do moich
uszu dobiegły strzały. Schyliłam się, a tylna szyba prysła pod ostrzałem,
zasypując tylne miejsce pasażera drobinkami szkła. Przeklęłam głośno, jeszcze
mocniej wciskając gaz i starając się uniknąć padających ze wszystkich stron
kul. Nie dość, że zostawiłam Mię w obcym domu, z obcymi dla niej ludźmi, to za
chwilę mogę zostać zabita przez funkcjonariuszy prawa. Nie byłam głupia,
doskonale wiedziałam, że domyślili się kim jestem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Schyliłam się, kiedy jeden z pocisków przeleciał obok mojej
twarzy, dziurawiąc przednią szybę. Skręciłam kierownicą, wjeżdżając na przeciwny pas. Samochody uskakiwały
sprzed moich kół, torując mi prostą drogę do wyznaczonego przeze mnie celu. Nie
było nawet mowy o tym, że dobrowolnie oddam się w ręce policji. Gdzie byłaby
cała zabawa?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Syknęłam, kiedy przednia szyba postanowiła pójść śladem
tylnej i rozsypała się na miliony kawałków, kalecząc moją twarz, ręce i dłonie.
Nie miałam pojęcia jak wytłumaczę się z tych ran na uczelni… jeżeli mnie nie złapią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa – rzuciłam prostując się nagle i uważnie skanując
drogę przede mną. Kilka metrów dalej, drogę tarasowało kilka radiowozów, a uzbrojeni
po zęby policjanci mierzyli w mój samochód spluwami. Jedną ręką sięgnęłam do
schowka, wyciągając czarną kominiarkę, która po chwili zasłaniała moją twarz.
Wolałam, aby nikt nie skojarzył mojej osoby z Alison Evans. Ta druga dziewczyna, może mi się jeszcze przydać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pociski zaatakowały nagle. Kręciłam kierownicą na wszystkie
strony, gorączkowo rozmyślając nad próbą ucieczki, jednak jedyna możliwa droga
prowadziła prosto na rzeź. Wjechałam na most, nieudolnie obserwując jak zbliżam
się do mundurowych i rozsypanej na asfalcie kolczatki. To koniec.</div>
<div class="MsoNormal">
Ostatni raz
rozejrzałam się, szukając możliwej drogi ucieczki, aż nagle mnie oświeciło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://static.panoramio.com/photos/large/21224013.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="131" src="http://static.panoramio.com/photos/large/21224013.jpg" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a><i>Rzeka.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Gwałtownie skręciłam
kierownicą, rozbijając maską samochodu barierki bezpieczeństwa i spadając w
przepaść. Czas jakby zwolnił swój bieg, a wokół mnie zapanowała cisza. Nie
mogłam oderwać wzroku od zbliżającej się tafli wody, a w duchu liczyłam kolejne
głębokie wdechy. Jak zaczarowana patrzyłam na czerń wody, niemo przygotowując
się na najgorsze…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Śmierć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Gwałtowne zderzenie się z taflą rzeki spowodowało, że
poduszki powietrzne eksplodowały przygniatając mnie do siedzenia kierowcy.
Jęknęłam cicho, czując jak zaczyna brakować mi powietrza, poprzez ucisk na
mojej klatce piersiowej. Czułam jak samochód opada, a do środka zaczyna wlewać się woda.
Resztką sił, uderzałam w biały napompowany materiał, starając się go przebić
długimi paznokciami. Kiedy w końcu mi się to udało, woda sięgała mi do piersi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Szarpnęłam za pas bezpieczeństwa, klnąc, kiedy zatrzask się
zaciął. Coraz większa panika obejmowała moje ciało, mimo to rozpaczliwie
walczyłam o wolność. Zachłysnęłam się, kiedy słona ciecz wlała się do moich
ust. Uniosłam głowę najwyżej jak mogłam, zaczerpując ostatni, możliwy wdech,
zanim całe moje ciało znalazło się pod wodą.</div>
<div class="MsoNormal">
Szarpałam się z blokadą, kątem oka widząc jak wypuszczane przeze mnie powietrze, zamienia się w małe bąbelki. Zrozpaczona ostatni raz chwyciłam czarny pas, bezskutecznie starając się uwolnić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nie tak miała wyglądać moja śmierć.</i></div>
<div class="MsoNormal">
Zrezygnowana, wypuściłam pas z rąk, kładąc ociężałą głowę na oparciu fotela. Z sekundy na sekundę, ból w płucach narastał, a palce powoli traciły czucie. Umierałam. Uchyliłam powieki, ostatni raz spoglądając przed siebie w nadziei na jakakolwiek pomoc. Nie chciałam tak umrzeć. </div>
<div class="MsoNormal">
Zamiast kierownicy tonącego auta, zobaczyłam intensywnie niebieskie oczy, a po chwili twarz małej dziewczynki. Przerażona odsunęłam się do tyłu, a w głowie miałam tylko jedną myśl: <i>walcz.</i><br />
<a href="http://img.zszywka.pl/0/0077/thb_2758/niesforne-loczki.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://img.zszywka.pl/0/0077/thb_2758/niesforne-loczki.jpg" style="-webkit-user-select: none;" width="157" /></a> Ostatkami sił sięgnęłam do zapięcia, nareszcie się uwalniając. Otworzyłam drzwi, ciągle wpatrując się w miejsce, gdzie kilka sekund temu widziałam ową niewidzianą już w danej chwili postać. Pokręciłam głową, wypływając z samochodu i resztkami sił jakie mi pozostały, machałam nogami, aby po kilku sekundach odetchnąć świeżym powietrzem.</div>
<div class="MsoNormal">
Powoli wydostałam się na brzeg i opadłam na drżące z wysiłku kolana. Woda skapywała po moim ciele, a chłodny wiatr powodował gwałtowne dreszcze. Obejrzałam się za siebie, uważnie lustrując przestrzeń dzielącą most od tafli rzeki. Przeraziłam się widząc odległość jaka mnie dzieliła i dziękując Bogu za to że przeżyłam. </div>
<div class="MsoNormal">
Woda, gdzie zatonął mój samochód, zabulgotała, a po chwili podniosła się na kilka metrów z głośnym hukiem. Uśmiechnęłam się czując swąd benzyny, roznoszący się po wybuchu. Gwałtownie odwróciłam się, wbiegając w las, nie chcąc, aby policjanci mnie złapali. To cud, że nie zauważyli mojej wydostającej się z wody sylwetki. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
******</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie muszę mówić, że postąpiłaś idiotycznie, skoro sama to powiedziałaś - Rick wywrócił oczami, podając mi kubek z gorąca herbatą. Mocniej okryłam się kocem, wyciągając rękę po naczynie. Gorąca para uderzyła w moją zmarzniętą twarz, grzejąc ją na kilka sekund. - Skąd oni się tam wzięli?</div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://media.giphy.com/media/pm391LRlelaz6/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="105" src="http://media.giphy.com/media/pm391LRlelaz6/giphy.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Wzruszyłam ramionami, zanurzając usta w gorącym napoju. Rozkoszne ciepło, rozchodzące się po żołądku, dawało mi złudne poczucie bezpieczeństwa. Oparłam głowę na nagłówku, marszcząc brwi i przypominając sobie twarz dziewczynki, która na kilka sekund pojawiła się w moim niedotlenionym mózgu. Jej niebieskie oczka, które wpatrywały się we mnie, łudząco przypominały te o których chciałam za wszelką cenę zapomnieć. Złote loczki opadające na okrągłą i zaróżowiona twarzyczkę, rozciągniętą w wesołym uśmiechu... Byłam przekona w stu procentach, że za kilka lat, obca dziewczynka będzie wyglądała jak ta z mojej wizji. Przygryzłam wargę, czując ogromną gulę w gardle, która niebezpiecznie rosła. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nie będę płakać, nie.</i></div>
<div class="MsoNormal">
Wypuściłam z ust drżące powietrze, powoli się relaksując. Musiałam zapomnieć o tym co widziałam. </div>
<div class="MsoNormal">
- Alison... - drgnęłam, kiedy przede mną zamajaczyła sylwetka przyjaciela. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi i unosząc do ust kubek. - Wszystko w porządku?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak. - pokiwałam głową, odwracając wzrok. - Co się dzieje? - zapytałam wskazując na wyciągnięty telefon.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak westchnął, drapiąc się po karku. Pokręcił głową, chowając urządzenia do kieszeni i siadając naprzeciw mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zack przywiezie ci nowe auto i ubrania do przebrania- znacząco popatrzył na za duże ciuchy, które miałam na sobie. - Prawdopodobnie policja już wie, że jesteś w Londynie po dzisiejszym wyścigu. Musimy zapewnić ci odpowiednie bezpieczeństwo.</div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam głową dopijając zimny już napój. Oblizałam wargi, zastanawiając się nad sposobami, w jaki możemy wykiwać policję na jakiś czas. Dzisiejszy pościg, nie był zbiegiem okoliczności, ktoś kto był obecny na wyścigu musiał na mnie donieść.</div>
<div class="MsoNormal">
<a href="https://33.media.tumblr.com/2aebacfae8eb2271267463ca4d168efc/tumblr_nn5p6cUhrC1upzhm6o5_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="93" src="https://33.media.tumblr.com/2aebacfae8eb2271267463ca4d168efc/tumblr_nn5p6cUhrC1upzhm6o5_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Westchnęłam ciężko, odstawiając puste naczynie na stół. W Anglii miałam zdecydowanie więcej wrogów niż w Irlandii, dlatego każdy, chociażby najmniejszy członek nielegalnych wyścigów, był podejrzany o sabotaż. Potarłam palcami zimne czoło, nie mając siły na dalsze analizowanie dzisiejszych wydarzeń. Skok samochodem do rzeki nie był dobrym pomysłem, jednak jedynym, który mógł mi w tamtej chwili pomóc.</div>
<div class="MsoNormal">
- Będziesz chora. - parsknęłam, szczelniej okrywając się kocem. Wiedziałam o tym, kiedy przedzierałam się przez zarośla w mokrym ubraniu. - Co my z tobą zrobimy, co?</div>
<div class="MsoNormal">
Pokręciłam głową, kładąc się na kanapie. Miałam za dużo wrażeń jak na jeden dzień.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
*********</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
Odcinek powstawał w bólach.</div>
<div style="text-align: center;">
A no i wróciłam! Dziękuję wszystkim za troskę i przepraszam za zwłokę, jednak musiałam przypomnieć sobie kilka rzeczy. Dziękuję Jesice za informowanie Was o moim stanie zdrowia i Dominice. </div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was! :D</div>
</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-42998760346262498242015-04-20T06:59:00.000+02:002015-04-20T07:17:04.593+02:00Informacja Cześć wszystkim. Jestem koleżanką Charlie i mam dla Was ważne ogłoszenie. Notka pojawiła się już na blogu o Danielle ale wiem, że część z Was tam nie wchodzi więc.... Karolina miała wypadek i na dzień dzisiejszy jest w śpiączce. Lekarze mówią, że dzisiaj ma się obudzić. Nic więcej nie wiem.<br />
Proszę w imieniu Karoliny o cierpliwość, wiem jak blogi są dla niej ważne. Ona wróci, zawsze wraca.<br />
Jesica będzie Was informować o stanie zdrowia Karoliny na blogu o Danielle, więc zaglądajcie tam.<br />
To tyle.ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-66930861470545259282015-04-12T20:18:00.000+02:002015-05-28T16:33:48.020+02:00Chapter III<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=vx2u5uUu3DE" target="_blank">It's My Life</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*******</div>
<div class="MsoNormal">
~Alison~</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziewczyno, wygrałaś to!- krzyk Zack’a rozniósł się echem
w mojej głowie, kiedy wysiadłam ze zniszczonego auta z radosnym uśmiech na
twarzy. Wokół nas utworzył się wianuszek wiwatujących, którzy obserwowali
dzisiejszy wyścig. Zmierzyłam ich spojrzeniem, nic nie mówiąc. – Gratuluję młoda!</div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiałam się radośnie, kiedy silne ramiona chłopaka objęły
moją sylwetkę i uniosły kilka metrów nad ziemię. Byłam z siebie dumna. Pierwszy wyścig w Londynie, mogę uznać za udany - zajęłam pierwsze miejsce, a co za tym idzie, zdobyłam szacunek. O to od początku walczyliśmy z chłopakami - jesteśmy teraz pewni, że nikt nam nie zaszkodzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Stanęłam na ziemi i odebrałam od czekającej dziewczyny nagrodę. Uśmiechnęła się blado, kiedy podawała banknoty, co chwilę zerkając na moją twarz. Zmarszczyłam brwi, kiedy szybko odsunęła się i zniknęła z zasięgu mojego wzroku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cieszycie się, że wygrała ta mała zdzira?</div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciłam się, szukając właściciela głosu. Kilka metrów ode mnie stał wysoki chłopak, z wściekłością wymalowaną na twarzy. Gdyby wzrok mógł zabijać, już dawno leżałabym w kałuży własnej krwi. Przekrzywiłam głowę, z ciekawością obserwując każdy ruch nieznajomego. Widziałam jak bardzo jest zdenerwowany; co chwilę zaciskał pięści, a jego nogi delikatnie drżały. Powoli podszedł do mnie, jednak za nim zdążył cokolwiek powiedzieć, za jego plecami pojawił się Rick.</div>
<div class="MsoNormal">
- Na twoim miejscu odsunąłbym się - warknął. Chłopak zmrużył oczy, nadal na mnie patrząc. Uśmiechnęłam się, nie spuszczając wzroku. Nie miałam zamiaru się poddać. - Zaakceptuj fakt, że nie jesteś niepokonany. Ona była lepsza.</div>
<div class="MsoNormal">
- Lepsza? - prychnął, gwałtownie się odwracając. Chwilę później znajdowałam się za plecami Zack'a. - Suka, miała szczęście! - krzyknął.</div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam sfrustrowana, odchodząc na kilka metrów i opierając się o zniszczoną maskę mojego samochodu. Niefortunnie weszłam w jeden zakręt, czego skutkiem był zdrapany lakier, zbite światła i zniszczone zderzaki. Ze znudzoną miną obserwowałam kłótnię przyjaciół, która w końcu przeistoczyła się w bójkę. Nie próbowałam nawet im przerwać, wiedząc, że zrobią to inni. Po jakimś czasie, kilka osób rozdzieliło walczących, a nieznajomy chłopak, przeniesiony poza tłum.</div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://m.autokult.pl/chevrolet-camaro-convert-2da9d98,0,920,0,0.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://m.autokult.pl/chevrolet-camaro-convert-2da9d98,0,920,0,0.jpg" height="133" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Kutas - warknął Zack, rzucając mi kluczyki do swojego auta. - Jedź już. Kasę przelejemy ci na konto.</div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam głową, wsiadając do czarnego Chevroleta Camaro i odjeżdżając z miejsca wyścigu. Ludzie uskakiwali z mojej drogi, nie odważając się mnie zatrzymać. Za kilka minut sami będą rozchodząc się w swoją stronę, nie chcąc narazić się policji, która na bank już tutaj jedzie. Przyśpieszyłam, wyjeżdżając na główną drogę i kierując się w stronę akademika. Impreza na którą zaprosił mnie Michael, trwała już od dwóch godzin, a ja musiałam się przebrać i zgarnąć Mię. Nie miałam zamiaru pojawiać się na imprezie bez ciemnowłosej; jeżeli sama nie zechce ze mą pójść, zaciągnę ją tam siłą.</div>
<div class="MsoNormal">
Włączyłam radio, wsłuchując się w lecące piosenki i nucąc pod nosem ich tekst. Nie zwracałam uwagi na wykonawcę, dlatego zdziwiłam się, kiedy zorientowałam się, że nucę piosenkę One Direction. Prychnęłam pod nosem zaprzestając wykonywanej czynności i wsłuchując się w nieznaną mi jeszcze melodię. Przez ostatni rok zdążyłam zapoznać się z twórczością brata, a to co w tej chwili leciało, musiało być utworem z nowego albumu.</div>
<div class="MsoNormal">
-<i> To było One Direction i ''Night Changes'' - utwór, który znajdziecie na nowym albumie chłopaków ''Four''. Podzielcie się z nami opiniami na temat ich nowego krążka. - </i>powiedział speaker, potwierdzając moje przypuszczenia..</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak jak każdy poprzedni, jest do dupy - mruknęłam w odpowiedzi, zmieniając stację i przyśpieszając. Chciałam się znaleźć jak najszybciej w akademiku, a potem zalać się całkowicie. To w końcu studia, a tutaj można robić co się chce i nie patrzeć na konsekwencje.</div>
<div class="MsoNormal">
Zgasiłam silnik, kiedy zaparkowałam samochód, koło wejścia, szybko z niego wysiadając. Naciągnęłam kaptur czarnej bluzy na głowę, nie chcąc być rozpoznaną przez koczujących reporterów. Z godziny na godzinę było ich coraz mniej, miałam nadzieję, że już jutro nie zobaczę tutaj ani jednego. </div>
<div class="MsoNormal">
Pchnęłam drzwi do mojego i Mii pokoju, szukając wzrokiem dziewczyny. Siedziała na łóżku ze słuchawkami na uszach i białym notesem na kolanach. Kiwała głową w takt muzyki, wpatrując się jeden punkt przed sobą. </div>
<div class="MsoNormal">
- Co jest?!- krzyknęła kiedy zerwałam z jej uszu odtwarzacz. - Alison, co ty robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://i2.pinger.pl/pgr207/13fee8e100203d8d529b4b1f" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://i2.pinger.pl/pgr207/13fee8e100203d8d529b4b1f" height="112" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Zbieraj się. Jesteśmy spóźnione na imprezę bractwa - zaśmiałam się, odrzucając czarne kabelki na łóżko dziewczyny. Wyminęłam czarnowłosą, podchodząc do szafy i wybierając ciuchy na imprezę. Zerknęłam za siebie zauważając jak niezadowolona dziewczyna prostuje włosy. </div>
<div class="MsoNormal">
Pół godziny później byłyśmy w drodze do męskiego bractwa, oddalonego dwa budynki od naszego. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na głośną muzykę, którą można było usłyszeć nawet w naszym pokoju. Z każdym korkiem, spotykałyśmy coraz więcej pijanych i naćpanych ludzi. </div>
<div class="MsoNormal">
- Musimy tam iść? - Mia spojrzała na mnie błagalne, kiedy stanęłyśmy przed otwartymi drzwiami. Nie odpowiedziałam, tylko chwyciłam dziewczynę za rękę i weszłam do środka. Zewsząd otaczało na masa pijących, palących albo pieprzących się ludzi. Wywróciła oczami, kiedy na środku holu zauważyłam rozbierającą się parę. Ludzie tutaj na serio nie dbali o prywatność.</div>
<div class="MsoNormal">
Skierowałam się do kuchni, gdzie podałam Mii czerwony kubeczek z alkoholem. Kazałam jej go wypić duszkiem, tak samo jak następny. Jeżeli nie będzie pijana, nie pozna nowych osób i się nie zrelaksuje.</div>
<div class="MsoNormal">
- Alison! - odwróciłam się, słysząc znajomy głos. Przed oczami zamigotała mi szczęśliwa twarz Michaela. - Już myślałem,że mnie wystawiłaś!</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzież bym mogła - zaśmiałam się, uważnie lustrując chłopaka wzrokiem. Ubrany był w ciemne rurki, koszulkę i czerwoną koszulę w kartkę. jego włosy nie były już zielone, teraz pojawiła się na nich obwita czerwień. - To Mia, moja współlokatorka - dodałam widząc, jak chłopak spogląda na dziewczynę obok mnie. Spojrzałam na nią, a po chwili wybuchłam głośnym śmiechem. - Przepraszam za nią, ale to chyba jej pierwsza impreza - powiedziałam, widząc jak dziewczyna spogląda na nas zamglonym spojrzeniem - Chciałam, aby się rozluźniła, ale po dwóch kubeczkach... odleciała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Możemy ją zanieść do mojego pokoju, wygląda na to, że dla niej impreza już się zakończyła - zawołał w ostatniej chwili chwytając ciemnowłosą i chroniąc ją przed upadkiem. Skinęłam głową, biorąc jej torebkę i idąc za chłopakiem po schodach. Otwarłam wskazane przez niego drzwi, dzięki czemu bez problemu mógł wnieść Mię do pokoju i położyć na swoim łóżku. - Ile tu jesteście?</div>
<div class="MsoNormal">
Wzruszyłam ramionami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jakieś dziesięć minut? - zastanowiłam się - Gdybym wiedziała, że ma aż tak słabą głowę, nie dałabym jej tych drinków. - dodałam cicho.</div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://24.media.tumblr.com/ac275fc727c46723eb4f770551b4084f/tumblr_mvhy1kS4Ij1rmrh8go1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/ac275fc727c46723eb4f770551b4084f/tumblr_mvhy1kS4Ij1rmrh8go1_500.gif" height="100" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Zeszliśmy do salonu, gdzie impreza naprawdę się rozpoczęła. Michael wręczył mi jeden z kubeczków, prowadząc mnie w stronę kanap, gdzie siedziało kilka śmiejących się osób.</div>
<div class="MsoNormal">
- Alison, to jest Luke, Calum, Ashton, Sandra, dziewczyna Calum'a i Becky. Wszyscy, to jest Alison Evans - przedstawił nas Michael. Na kilka sekund zapadła cisza, jednak po chwili ze swojego miejsca zerwał się blondyn. - Nawet nie próbuj Luke, masz dziewczynę! - syknął czerwonowłosy, siadając na kanapie.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiałam się cicho pogrążając się w rozmowie z Cliffordem. Co jakiś czas chłopak porywał mnie do tańca, albo do jednej z gier, rozgrywanej w kuchni bądź w salonie. Czas mijał nam naprawdę szybko, więc kiedy ponownie padliśmy na kanapę - kilka godzin później - byłam wykończona. I mocno pijana.</div>
<div class="MsoNormal">
- Alison! - uśmiechnęłam się Luke'a patrząc jak gestem przywołuję jedną z dziewczyn - Poznaj moja dziewczynę. To jest Ingrid - zawołał, kiedy rudowłosa dziewczyna stanęła obok niego. Gwałtownie podniosłam się z miejsca, rozpoznając stojącą przede mną dziewczynę i momentalnie trzeźwiejąc.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ingrid - syknęłam, mierząc swoją byłą przyjaciółkę wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
********</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
NIE SPRAWDZANY!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Odcinek beznadziejny, niestety ale nie miałam na niego pomysłu - przepraszam :(</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Dziękuję wszystkim za życzenia! :)<br />
+ Przypominam o blogu o Niallu! <a href="http://real-liars.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
#Perdu <- wyraźcie swoją opinię </div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-3573117211607501222015-04-02T21:29:00.005+02:002015-04-02T21:48:19.485+02:00Chapter II<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=d4_6N-k5VS4" target="_blank">Heartbeat Song</a></div>
<div style="text-align: center;">
*******</div>
~Alison~<br />
<br />
Kopnęłam drzwi do pokoju, starając się nie pokazywać twarzy stojącym za mną reporterom. Warknęłam zdegustowana, kiedy jeden z nich ponownie chwycił mnie za koszulkę, próbując w ten sposób obrócić całe moje ciało. Nie miałam pojęcia jakim cudem przedarli się przez ochronę i teraz koczują w głównym wejściu na nic niewinnych studentów i próbując wyciągnąć od niech kilka informacji na mój temat. Na litość Boską, byłam tutaj dopiero kilka godzin!<br />
Drzwi uchyliły się, przez co nareszcie mogłam opuścić to zgromadzenie i zniknąć w bezpiecznym wnętrzu mojego tymczasowego pokoju. Pokazałam papsom środkowy palec, kiedy krzyki wzmogły się ostatecznie zamykając drzwi i zrzucając z głowy kaptur.<br />
- Nareszcie… - mruknęłam, odwracając się i nieruchomiejąc. Przede mną na środku pokoju stała drobna ciemnowłosa dziewczyna, z szeroko otwartymi oczami. W ręku trzymała wielkie pudło, które w każdej chwili groziło przerwaniem się tektury i znalezieniem się wszystkich rzeczy na podłodze. – A ty to?<br />
<a href="http://data3.whicdn.com/images/56961940/original.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://data3.whicdn.com/images/56961940/original.gif" height="92" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> -M-Mia…- zająkała się odkładając trzymaną rzecz na biurko i niepewnie do mnie podchodząc. – Mia Tonkin, jestem przydzielona do tego pokoju.<br />
Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Przez całą drogę tutaj obawiałam się, że zostałam przydzielona do starszej dziewczyny, czego chciałam za wszelką cenę uniknąć. Doskonale zdawałam sobie sprawę jak wygląda życie w collegu, a dzielenie pokoju z kimś, kto bywał tutaj dłużej niż ja, nie uśmiechało mi się.<br />
- Alison Evans. Wygląda na to, że będziemy współlokatorkami – uśmiechnęłam się podając dziewczynie rękę, którą ta po chwili niepewnie ujęła. – Ej, spokojnie, wbrew pozorom nie gryzę.<br />
Dziewczyna potrząsnęła głową, starając się ukryć nadchodzący rumieniec na jej twarzy. Zaśmiałam się w duchu widząc jaka jest nieśmiała. Przecież ją tutaj zjedzą.<br />
- Więc… - powiedziałam, próbując rozładować dziwną atmosferę między nami – na jaki kierunek poszłaś?<br />
- Psychologia.<br />
Skinęłam głową nic więcej nie mówiąc i pomagając dziewczynie się rozpakować, co przyjęła z niemą ulgą. Nieśmiałość dziewczyny była mi na rękę, nie będzie wnikać w to co robię i gdzie wychodzę wieczorami. Wolałam, aby nie dowiedziała się o moim małym sekrecie. W sumie… nie takim małym.<br />
Po kilku godzinach, kiedy wszystkie rzeczy dziewczyny znalazły się na swoim miejscu, Mia chwyciła komórkę i mrucząc pod nosem ciche wyjaśnienia, wymknęła się z pokoju. Opadłam na swoje łóżko, tępo wpatrując się w sufit i próbując nie myśleć o swoim bracie.<br />
Uczelnia w Londynie na której złożyłam papiery, znajdowała się kilka ulic od domu Niall’a. Na moje szczęście, blondyn nie wiedział do jakiej szkoły poszłam, starannie zataiłam przed nim tą informację. Nie chciałam, aby pewnego dnia przyszedł tutaj i złożył mi wizytę, szczególnie teraz, kiedy nie odzywał się przez ponad rok.<br />
Z cichym westchnięciem odwróciłam się na brzuch i wpatrywałam się w zachodzące słońce. Dzisiaj wyjątkowo nie miałam wyścigu, przez co mogłam spokojnie przespać całą noc. Albo…. Prawie spokojnie.<br />
<a href="https://31.media.tumblr.com/501975b7d3999e339e52f9503cd6dfe2/tumblr_inline_moeq9oIpzw1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://31.media.tumblr.com/501975b7d3999e339e52f9503cd6dfe2/tumblr_inline_moeq9oIpzw1qz4rgp.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Z zewnątrz ciągle dochodziły mnie odgłosy czekających tam reporterów. Podejrzewałam, że ochrona wygoniła ich z głównego korytarza; miałam również nadzieję, że zrobią coś, aby się ich pozbyć. Jeżeli w przeciągu dwóch dni nie znikną, sama będę musiała coś z tym zrobić. Nie chciałam przyciągać na siebie uwagi, wolałam być jednym z tych studentów, o którym nikt nic nie wie. Mimo tego, sam fakt, że jestem siostrą TEGO Niall’a Horana nie działał w tej chwili na moją korzyść. Byłam niemal pewna, że dzięki zbiegowisku przy budynku, już wszyscy wiedzieli, że tutaj jestem.<br />
Mimo wszystko nie żałowałam decyzji zamieszkania w akademiku. Rodzice namawiali mnie, abym kupiła, albo chociaż wynajęła mieszkanie, aby uniknąć tego typu sytuacji. W normalnych warunkach z chęcią przystałabym na tą propozycję, ale miałam dosyć bycia zamkniętą w czterech ścianach. Ostatni rok nauk w liceum odbyłam poprzez nauczanie domowe. Z początku wydawało się to fajnym pomysłem: nie trzeba było wstawać wcześniej, aby ubrać się do szkoły, ma się własne jedzenie zamiast tego śmieciowego na stołówce, jednak z biegiem czasu zdałam sobie sprawę, że brakowało mi gwaru panującego na przerwach i uczniów. Dlatego – chcąc nadrobić stracony czas – postanowiłam wynająć pokój w akademiku. Zawsze przecież miałam możliwość kupienia mieszkania, gdyby coś mi się nie spodobało.<br />
Chwyciłam telefon ustawiając budzik na godzinę dziesiątą rano. Skoro wieczorem miał się odbyć wyścig, musiałam się do niego przygotować. Niech policja dowie się, że mnie nie jest tak łatwo złapać.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Najciszej jak tylko mogłam, opuściłam pokój zostawiając ciągle pogrążoną we śnie Mię. Nie miałam pojęcia o której wczoraj wróciła, jednak wolałam jej nie budzić – zadawałaby jeszcze niewygodne pytania. Ostrożnie rozejrzałam się po holu głównym, oddychając z ulgą, kiedy nie zauważyłam przyczajonego w kącie faceta z aparatem.<br />
- Ty musisz być Alison Evans. – podskoczyłam, kiedy zza moich pleców dobiegł mnie nieznajomy męski głos. Odwróciłam się, stając twarzą w twarz z napastnikiem. – Michael Clifford –chłopak wstawił rękę, którą po chwili uścisnęłam.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/d0cd9c9317646035f75326af5e37e518/tumblr_n70kj3TNUI1s07ow9o4_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/d0cd9c9317646035f75326af5e37e518/tumblr_n70kj3TNUI1s07ow9o4_250.gif" height="195" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Mnie już znasz… - mruknęłam spuszczając wzrok na trzymane przez niego kartki. Jedyne co mogłam na nich zobaczyć to wielki napis <i>‘'Impreza bractwa’’</i>- Co robisz w akademiku dla dziewczyn?- uniosłam jedną brew zakładając ręce na piersi. Zielonowłosy zaśmiał się machając przed moją twarzą kartkami.<br />
- Robimy dzisiaj imprezę w bractwie, chciałabyś przyjść? – zapytał podając mi jedną z ulotek. Szybko przeleciałam wzrokiem po tekście zapamiętując miejsce imprezy i godzinę. O tej samej porze odbywał się wyścig.<br />
- Niestety, ale mam do załatwienia kilka spraw – uśmiechnęłam się z żalem – Ale… jeżeli uda mi się załatwić je w miarę szybko… może zdążę przyjść.<br />
Chłopak pokiwał głową, posyłając mi swój uśmiech, jednak ja wzruszyłam ramionami i skierowałam się do wyjścia z akademika.<br />
- Będę czekał, Alison! – zawołał, kiedy wsiadałam do auta. Skinęłam głową odpalając silnik i wyjeżdżając z parkingu.<br />
<b><i>Nie ma szans, abym zdążyła i na wyścig i na imprezę.</i></b><br />
<br />
~Niall~<br />
<br />
Kiedy tylko platforma dotknęła ziemi, odrzuciłem swój mikrofon jednemu z dźwiękowców. Wyciągnąłem słuchawki z uszu, odłączając je od śmiesznego czarnego urządzenia, przyczepionego do mojego pasa. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim domu i zapomnieć o wszystkim co się działo w ostatnich dniach.<br />
Ciągle byłem zły na Alison za to, że powróciła do wyścigów. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jakie to niebezpieczne; przecież wystarczył jeden głupi ruch, aby wylądowała w szpitalu z złamaną ręką, albo nogą, nie mówiąc już o gorszej wizji: kostnicy.<br />
<a href="http://24.media.tumblr.com/d5825cc1cdc615748eec8882b7aeb3e7/tumblr_mf6njalB5D1rujt6qo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/d5825cc1cdc615748eec8882b7aeb3e7/tumblr_mf6njalB5D1rujt6qo1_250.gif" height="191" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Machnąłem ręką do chłopaków, którzy kolejno wyłonili się spod sceny i nie czekając na jakiekolwiek słowa, chwyciłem swoja kurtkę opuszczając halę. Chciałem wyjechać na autostradę jeszcze za nim tłum fanek wyleje się ze stadionu i rzuci prosto pod moje koła.<br />
Pół godziny później trzasnąłem drzwiami i zamknąłem je na klucz. Zrzuciłem buty i kurtkę idąc w kierunku schodów, a następnie do swojego pokoju. Nie miałem siły, aby myśleć o tym co robi teraz Alison. Oprócz tego, że studiuje na pobliskim uniwersytecie dwa kierunki; kryminalistykę i literaturę – nie wiedziałem nic. Cudem udało mi się wydusić tą informacje z rodziców, zarzekających się, że dziewczyna zabroniła im informować mnie o tym. Nie powiem, że nie zabolało mnie to, kiedy mi o tym powiedzieli.<br />
<b><i>Czego się spodziewałeś? Nie odzywałeś się do niej rok, co innego miała zrobić?</i></b><br />
Sytuacja z Modestem, z góry była skazana na przegraną, więc nawet nie siliłem się, aby cokolwiek z tym zrobić. Bałem się, że jeżeli podejmę jakiekolwiek kroki , oni zemszczą na Alison. Za dużo wiedzieli na jej temat, nawet nie mam pojęcia skąd. Denerwowało mnie to, że miałem związane ręce i nie mogłem nic na to poradzić.<br />
Położyłem się na łóżku, nie mając nawet siły na ściągnięcie ubrań. Chciałem po prostu zasnąć i chociaż przez chwilę przestać się zamartwiać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
******</div>
<div style="text-align: center;">
W moim opowiadaniu 5SOS nie jest sławne ;)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Więc.... mamy czwartek, a odcinek pojawił się własnie dzisiaj. Dlaczego? Po pierwsze: od wtorku chciałam już opublikować odcinek :D</div>
<div style="text-align: center;">
A po drugie: jutro mam 18 urodzinki, więc silą rzeczy.. nie znalazłabym czasu na publikacje ;)<br />
+ mój piesek Was wszystkich pozdrawia i prosi o komentarze :D<br />
+ przypominam o zakładce <i>''Informowani'' </i>oraz o blogu o Niall'u - rozdział pierwszy pojawi się tam w sobotę :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Przedstawiam Wam zwiastun tej części. Niestety nie mogę go wstawić tutaj, dlatego zapraszam do zakładki <i>''zwiastun'' <a href="http://seguel-perdu.blogspot.com/p/zwiastun.html" target="_blank">KLIK</a></i><br />
<br />
<span style="color: red; font-size: large;"><b>13 komentarzy = next!</b></span></div>
</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-8472780501000574832015-03-27T16:36:00.001+01:002015-03-27T16:57:35.281+01:00Chapter I<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=tW8UXszVImg" target="_blank">Louder Than Love</a></div>
<div style="text-align: center;">
*****</div>
~Alison~<br />
<br />
Nacisnęłam łokciem zimną klamkę, przez co drewniana powłoka za mną ustąpiła, ukazując średniej wielkości pokoik akademicki. Zbliżyłam się do jednego z dwóch łóżek znajdujących się w pomieszczeniu, kładąc na nim trzymane przed chwilą pudła, bezkarnie rozglądając się po skromnie urządzonym wnętrzu. Dwa łóżka, dwa biurka, jedna duża szafa, łazienka i okno. Nic nadzwyczajnego.<br />
<a href="https://31.media.tumblr.com/5bcdbf7cc5462c9815431e1b348b358f/tumblr_mfpnzelkNh1rmnljgo2_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://31.media.tumblr.com/5bcdbf7cc5462c9815431e1b348b358f/tumblr_mfpnzelkNh1rmnljgo2_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Podeszłam do okna, wyglądając na zalaną deszczem okolicę. Ludzie pośpiesznie omijali siebie nawzajem, starając się nie zamoczyć ubrań. Westchnęłam cicho, siadając na biurku i wyciągając telefon w nadziei, że czeka na mnie jakaś wiadomość, albo nieodebrane połączenie. Niestety na ekranie komórki nie widniało, żadne powiadomienie.<br />
<b><i>Widocznie mój braciszek ma mnie w dupie.</i></b><br />
Zrezygnowana, wróciłam do leżących rzeczy, rozpakowując je i ustawiając na swoim miejscu. Kiedy skończyłam, przebrałam się w wygodniejsze ubrania, opuszczając pokój, wcześniej zamykając drzwi na klucz. Wyszłam z akademika, nakładając kaptur na głowę i mentalnie przygotowując się na nagły atak reporterów. Pchnęłam drzwi, ponownie wkraczając w szary świat, zaciskając wargi. Sekundę później oślepił mnie przeraźliwy błysk fleszy, masę pytań padało obok mnie, a przed twarzą pojawiło się kilkanaście czarnych, puchatych mikrofonów. Przeklęłam w myślach, starając się wyminąć sterczący tłum, nie odpowiadając im na żadne z zadanych pytań.<br />
<b><i>Brawo, nienawidzę cię Niall.</i></b><br />
Syknęłam, kiedy jeden z natrętów, pociągnął mnie za nadgarstek, prawie przy tym wywracając. Zacisnęłam dłonie w pięści, przeciskając się przez mokre ubrania i wsiadając do swojego samochodu. Odpaliłam silnik, wciskając gaz, mając nadzieję, że odstraszy to reporterów. Przestraszeni odskoczyli, a ja nareszcie mogłam opuścić zbiegowisko i odjechać.<br />
Ulice były puste, dlatego nie przejmowałam się ograniczeniami prędkości. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu Zacka i dowiedzieć się o postępach policji. Ostatni rok w Irlandii był jednym z najgorszych w moim życiu. Przymusowy wyjazd do innego kraju, gwałt, śmierć mojego przyjaciela były niczym w porównaniu z tym co odpieprzył mój braciszek z przyjaciółmi. Pożal się Boże słowa: <i>'' zadzwonię''</i> i <i>''kocham cię'' </i>do dzisiaj brzmią w mojej głowie, przypominając mi o kłamstwach jakie złożyli, patrząc prosto w moje oczy.<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/e2655c55e5f3958ef6d15311fdb6ca6a/tumblr_n2jupfD6f81rgbh7io1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/e2655c55e5f3958ef6d15311fdb6ca6a/tumblr_n2jupfD6f81rgbh7io1_500.gif" height="98" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Niecały tydzień po ich wyjeździe, dowiedziałam się, że chłopak, który dopiero wyznał mi swoją miłość, wrócił do byłej dziewczyny. Na dodatek ta dziewczyna zdradziła go ze swoim najlepszym przyjacielem i wodziła go za nos. Zrozumiałabym, gdyby Louis okazał choć trochę odwagi i zadzwonił, napisał, cokolwiek, ale od dnia, kiedy widziałam go ostatni raz - nie odezwał się.<br />
Rozgoryczona i wściekła do granic możliwości, poprosiłam chłopaków aby ponownie wystawili mnie na wyścigi. Nie musiałam długo czekać na osiągnięcie sukcesu - już kilka tygodni później nie byłoby nikogo, kto nie wiedziałby o moim powrocie za kółko. Oczywiście, Zack i Rick zadbali o szczegóły; całkowicie ukryli moją tożsamość, a na torze znana byłam pod pseudonimem. Dopilnowali, aby moja kartoteka była pusta, a gliny nie wpadły na mój trop. Nie chcieliśmy dopuścić do tego, aby reporterzy dowiedzieli się moim ''drugim życiu''. Na dzień dzisiejszy jest to dla mnie wręcz błogosławieństwem; nie chcę wiedzieć jak opinia publiczna przyjęłaby wiadomość, że siostra jednego z członków najpopularniejszego zespołu na świcie, poszukiwana jest listem gończym na wszystkich możliwych kontynentach.<br />
Wjechałam na podjazd domu przyjaciela, szybko chowając się pod zadaszeniem. Zapukałam do drzwi, niecierpliwe czekając, aż chłopak łaskawie mi otworzy.<br />
- Alison!- skrzywiłam się, kiedy mężczyzna stanął prze de mną z głośnym okrzykiem na ustach - Jak podoba ci się Londyn? - zachichotał.<br />
- Zamknij się. - warknęłam wchodząc do środka i kierując się w stronę salonu - Powiedz mi lepiej co ustaliła policja?<br />
Chłopak zamknął drzwi, znikając w kuchni, skąd wyłonił się z ciepłą herbatą. Postawił kubek przede mną i odwrócił leżący laptop tak, abym mogła zobaczyć co robi. Zmarszczyłam brwi, widząc plany jakiegoś miasta nic nie rozumiejąc.<br />
- Na angielski proszę - wywróciłam oczami.<br />
- Szukają Cię w Irlandii. Dokładnie w Mullingar. Ktoś ich poinformował, że tam mieszkałaś, więc teraz są tam federalni.<br />
Uniosłam zaskoczona brew do góry. Kto mógł być taki mądry i na mnie donieść? Nikt nie wiedział jak brzmiało moje prawdziwe imię i nazwisko, co likwidowało wszystkich członków wyścigów.<br />
- Mają pewność, że tam byłam?<br />
<a href="http://media.tumblr.com/c182af8f06ff3296a540250b58800515/tumblr_inline_mkk0kggwe01qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/c182af8f06ff3296a540250b58800515/tumblr_inline_mkk0kggwe01qz4rgp.gif" height="81" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Nie. Nie znajdą żadnego tropu, wszystko starannie zatarliśmy. Oni są jeszcze bardziej zażarci niż sądziliśmy. Zrobią wszystko, aby cię dopaść.<br />
Skrzywiłam się, biorąc gorący kubek i kładąc nogi na stole. Nie obawiałam się policji, ani federalnych. Byli dla mnie niewidoczni, tak samo jak ja dla nich. Nie podejrzewali, że dziewczyna, która co noc wygrywa przeklęte wyścigi codziennie ukazywana jest w prasie, telewizji czy mówi się o niej w radiu. Dzięki ich niewiedzy, byłam krok do przodu - kiedy wpadną na mój trop, ja już dawno zniknę.<br />
W salonie zapadła cisza, podczas której bawiłam się kubkiem, a mój przyjaciel ustalał położenie glin. Po śmierci Chana, staraliśmy się zabezpieczyć we wszystkich możliwych kierunkach. Fałszywe dokumenty, nowe tożsamości, niezarejestrowane auta - to tylko część tego co chłopcy przygotowali. Za każdym razem, kiedy miałam się ścigać, zawodnicy byli sprawdzani, aby uniknąć kolejnego ''wylotu w powietrze'', tak jak było z Chanem. Musieliśmy dmuchać na zimne, żaden z nas nie chciał widzieć drugiego w trumnie.<br />
- Rozmawiałaś z Niallem? - uniosłam wzrok na Zacka wybuchając śmiechem. Ściągnęłam nogi ze stolika, wstając z kanapy i krążąc po pomieszczeniu. - To twój brat.<br />
- Brat, który ma mnie w dupie - sapnęłam zatrzymując się obok biblioteki. Rozejrzałam się po okładkach, biorąc jedną do ręki - Urwał kontakt. Nie moja wina.<br />
Mężczyzna westchnął zrezygnowany, ponownie skupiając się na swojej pracy. Przerzucałam książkę z ręki do ręki, decydując się ją otworzyć.<br />
<br />
<i>''Nie umiem tego wyrazić, ale z pewnością każdy człowiek zdaje sobie sprawę, że istnieje jakaś część nas samych gdzieś całkowicie poza nami. Na cóż by się zdało moje istnienie, gdyby ograniczało się tylko do tego świata? Ilekroć cierpiałam dotąd, zawsze to były cierpienia Heathcliffa. Widziałam je i czułam od pierwszej chwili. Przewodnią myślą mojego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego. Moja miłość do Lintona jest jak liście w lesie. Wiem dobrze, że czas ją zmieni, tak jak zima zmienia wygląd lasu. Moja miłość do Heathcliffa jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami, nie przykuwa oka swoim pięknem, ale jest niezbędna do życia. Nelly, ja i Heathcliff to jedno. Jest zawsze, zawsze obecny w moich myślach – nie jako radość, bo i ja nie zawsze jestem dla siebie radością, ale jak świadomość mojej własnej istoty. Więc nie mów mi o rozstaniu z nim. To niemożliwe i…''*</i><br />
<i><br /></i>
Z trzaskiem zamknęłam książkę, patrząc na jej tytuł. Wichrowe wzgórza. Ulubiona powieść Louisa.<br />
- Pieprzenie - mruknęłam odrzucając powieść i wychodząc z domu Zacka. Skoro nic nie ustalił, nie miałam po co tam tkwić.<br />
<br />
~Niall~<br />
<br />
Ostatni raz uśmiechnąłem się w kierunku aparatu, a kiedy lampa błyskowa zniknęła, zszedłem z planu zdjęciowego. Spuściłem głowę, kiedy kierowałem się w stronę garderoby, modląc się w duchu, abym na nikogo nie wpadł. Dopiero gdy opadłem na skórzaną kanapę, odetchnąłem z ulgą.<br />
Spojrzałem na stolik przede mną pokryty fotografiami jednej dziewczyny. Chwyciłem jedną z nich, uważnie przypatrując się umieszczonej tam blondynce. Zmrużyłem oczy, dostrzegając w tle duży, drogi i sportowy samochód. Było źle.<br />
- Horan! - drgnąłem, kiedy dłoń Liama, znalazła się na moim barku. - Wymyśliłeś już coś? - zapytał znacząco patrząc na pozostałe zdjęcia.<br />
- Nie. - warknąłem wstając gwałtownie z miejsca i zakładając na plecach ręce - Ona znowu to robi, Liam. Znowu się ściga. Obiecała, że...<br />
- My też jej coś obiecaliśmy - wtrącił się.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/72ba2fd7efbe4cc2a500863e5c65e076/tumblr_nazky2qopd1td9vtgo3_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="77" src="https://33.media.tumblr.com/72ba2fd7efbe4cc2a500863e5c65e076/tumblr_nazky2qopd1td9vtgo3_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a><b><i>To było nie fair Liam.</i></b><br />
- Powinniśmy dotrzymać obietnicy.<br />
- Myślisz, że o tym nie wiem? - krzyknąłem odwracając się. - Żałuję tego, okej? Żałuję, że dałem się tak podejść Modestowi. Żałuję, że zgodziłem się na tą chorą umowę, ale zrobiłem to dla jej dobra! - wyrzuciłem ręce w powietrze, ciągnąc się za kosmyki włosów. - Nie miałem wyboru. - dodałem po chwili.<br />
Szatyn spojrzał na mnie, kręcąc głową. Nie znał całej prawdy. Nie wiedział czym Modest mi zagroził, gdybym nie zerwał kontaktu z Alison. Nie obchodziło ich, że jest moją siostrą, była zagrożeniem. Zagrożeniem, które trzeba było wyeliminować.<br />
Kariera nie jest dla mnie najważniejsza, jednak Alison już tak. Jestem jej bratem - starszym bratem - więc to mój obowiązek zapewnić jej bezpieczeństwo. Gdybym nie zgodził się na umowę z Modest, rozgłosiliby jej sekrety. Powiedzieliby o gwałcie, próbach samobójczych, wyścigach, policji... byłaby zniszczona.<br />
<b><i>Nie zrozumiesz tego Liam. Nie zrozumiesz.</i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
<b><i><br /></i></b>
<i>*- fragment Wichrowych Wzgórz.</i><br />
<div style="text-align: center;">
*******</div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że odcinek chociaż trochę Was pocieszy. Błagam powiedźcie mi, że żaden z Was nie jest w liczbie 1650 osób, które popełniły samobójstwo...</div>
<div style="text-align: center;">
Pamiętajcie jeszcze o pozostałych chłopakach - to że Zayn odszedł... mamy jeszcze ich. Ja nadal wierzę, że ON wróci. Mimo tej ogromnej pustki w sercu, nadal mam nadzieję... i chcę ją mieć.</div>
<div style="text-align: center;">
Nie wiem też czy to dobry moment... ale od dzisiaj ruszam z 'Contract'' - opowiadanie o Niallu. <a href="http://real-liars.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a></div>
<div style="text-align: center;">
Trzymajcie się cieplutko!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: large;">10 komentarzy = next!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<img src="http://33.media.tumblr.com/de66a8f9f7f73361f94a22a37b90c3c3/tumblr_nj2ehnHJDl1tejmffo1_500.gif" height="179" style="-webkit-user-select: none;" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie mówię ''żegnaj Zayn'', bo ciągle wierzę w to, że jeszcze do nas wrócisz. A my będziemy na Ciebie czekać. Kochamy Cię - pamiętaj o tym.</i></div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-83453143300253450152015-03-14T19:26:00.001+01:002015-03-14T19:26:55.233+01:00Prolog<div style="text-align: right;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=XAi3VTSdTxU" target="_blank">Earth Song</a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
******</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
Uścisnęłam kolejną już dłoń, po czym spokojnym, opanowanym krokiem zeszłam z podwyższenia, trzymając w dłoni dyplom i świadectwo ukończenia szkoły. Chwyciłam róg togi, upewniając się, że jej kraniec nie zawędruje pod mój but, a ja nie zaliczę w ten sposób bliskiego spotkania z podłogą. Kiedy bezpiecznie stanęłam na ziemi, uniosłam głowę, rozglądając się za pomarańczowymi włosami Harriet, starając się zignorować błyski fleszy. Z dniem, kiedy Niall oznajmił światu, że jestem jego siostrą, straciłam swoją anonimowość. Od tamtego czasu... dużo się zmieniło.<br />
- Alison! - poszukiwana przeze mnie dziewczyna, pomachała do mnie dłonią, a po chwili stanęłam obok niej. - Gratuluję ci, ukończenia szkoły!<br />
<a href="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lxm2l18PyO1qaw23vo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="98" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lxm2l18PyO1qaw23vo1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> - Dzięki, Harriet - uśmiechnęłam się do niej, zezując na stojący za nami tłum. Rodziców zauważyłam już w pierwszym rzędzie, zaraz obok Grega, Denise i Theo. Cała moja rodzina była tutaj, chcąc mi towarzyszyć w ostatnich chwilach w liceum. Prawie cała... brakowało kilku osób - szczególnie dla mnie ważnych.<br />
- Nie przyjechał?- Harriet poklepała mnie pocieszająco po plecach, doskonale wiedząc, kogo szukałam. Pokręciłam głową zrezygnowana, spuszczając wzrok na trzymane przeze mnie dokumenty.- Ali...<br />
- Dlaczego muszę być taka głupia? - jęknęłam - Minął już rok, a ja mam nadal tą cholerną nadzieję, że Louis się pojawi i mi to wyjaśni. Przecież mówił, że mnie kocha...<br />
Rudowłosa chrząknęła znacząco, obejmując mnie ramieniem i prowadząc w stronę wyjścia z sali. Nasz rocznik liczył koło stu osób, więc mogłyśmy na kilka minut opuścić ceremonię.<br />
Ostatni raz widziałam Louisa rok temu. Wyjechał w trasę koncertową razem z moim bratem i One Direction, a zaledwie tydzień później, dowiedziałam się, że on i Eleanor ponownie do siebie wrócili. Nadal nie mogłam zrozumieć jego decyzji: kilka dni wcześniej twierdził, że mnie kocha, a potem... wszędzie były ich zdjęcia.<br />
Świeże powietrze owiało moją twarz, dając mi natychmiastową ulgę. Przed budynkiem nie było żywej duszy, wszyscy przebywali na sali, grzecznie wspierając absolwentów.<br />
- Nie możesz się tym przejmować, ten dupek nie był ciebie wart - rzuciła dziewczyna siadając na murku i odpalając papierosa. Odkąd złapano jej brata i jego przyjaciół, a następnie zamknięto w więzieniu, zmieniła się. Zerwała z nim kontakt, zrobiła sobie kilka tatuaży i zafarbowała włosy, jednak nadal pozostała tą sama wesołą i skromną dziewczyną. - Gdzie aplikujesz?<br />
- Londyn, Nowy Jork i Los Angeles...- powiedziałam podciągając długą szatę i siadając obok przyjaciółki - Najbardziej chcę się dostać do Londynu... ale USA też nie jest złe.<br />
- Szczęściara... ja zostaję na naszym uniwerku w Dublinie.<br />
- Trzeba było się uczyć, a nie latać za każdą parą spodni w naszej szkole - zaśmiałam się, przypominając sobie wszystkie randki Harriet. - Chce o nim zapomnieć, a tutaj... to nie zadziała.<br />
Rudowłosa pokiwała głowa gasząc papierosa i zeskakując na ziemię. Musiałyśmy wracać do szkoły.<br />
- Dawaj, musimy się nacieszyć, naszymi ostatnimi chwilami jako licealistki. Potem to oblejemy!<br />
<a href="http://26.media.tumblr.com/tumblr_ljaywqeKu31qc42fxo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="90" src="http://26.media.tumblr.com/tumblr_ljaywqeKu31qc42fxo1_500.gif" style="-webkit-user-select: none;" width="200" /></a> Pokręciłam głową, posłusznie idąc w stronę szkoły. Przyśpieszyłyśmy, kiedy rozpoznałyśmy mowę końcową naszego dyrektora, ostrożnie wślizgując się na halę.<br />
-...był owocny. Wyjdziecie stąd już jako młodzi, dorośli ludzie, rozejdziecie się w różne strony, ale wasze wspomnienia pozostaną - głos dyrektora odbijał się echem od ścian - Mamy nadzieję, że spełnicie swoje marzenia i wkrótce osiągniecie to, na co zasłużyliście. - uśmiechnął się - Proszę powstańcie - wszyscy jak na zawołanie wstali z swoich miejsc, prostując się - Obróćcie swoje czapki ze strony prawej na lewą - chwyciłam wiszący sznureczek, przerzucając go na drugą stronę. - Gratulacje dla absolwentów Liceum Mullingar!<br />
Odgłos krzyków i wiwatów wstrząsną salą, a morze fioletowych czapek wzniosło się w powietrze, aby po chwili opaść na ziemię. Łzy płynęły po mojej twarzy, kiedy objęłam swoją przyjaciółkę.<br />
- Skończyłyśmy liceum! - krzyknęła do mojego ucha. Zaśmiałam się, odrywając się od niej i gratulując dziewczynie obok mnie.<br />
<i>Teraz może być tylko lepiej.</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: center;">
<i>******</i></div>
<div style="text-align: center;">
Witam na nowym blogu i w nowej części :D</div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję KIDemiLovato za sprawdzenie prologu :)</div>
<div style="text-align: center;">
Komentujcie!</div>
ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6767192398215983554.post-84097535439089189372015-03-08T22:28:00.003+01:002015-03-08T22:28:59.390+01:00Opis:<i><br /></i>
<i>Tydzień po rozpoczęciu trasy koncertowej One Direction, świat obiegła wiadomość o zejściu się Louisa i Eleanor. Alison, czując się oszukana przez chłopaka, który zaledwie kilka dni temu wyznał jej miłość, odcięła się od swojego brata i jego przyjaciół.</i><br />
<i>Rok później Alison wyjeżdża do Londynu na studia. Za dnia jest przykładną studentką literatury i kryminalistyki, a w nocy staje się jedną z najniebezpieczniejszych członkiń nielegalnych wyścigów, ściganą listem gończym w całej Europie.</i><br />
<i> Niall, uczulony na punkcie ochrony dziewczyny, zaczyna podejrzewać w jakim środowisku obraca się jego siostra, dlatego kolejny raz stara się jej pomóc. Ale czy tym razem... zdąży na czas?</i><br />
<i>Seguel ''The future starts today, not to tomorrow''</i>ChwrlieTHhttp://www.blogger.com/profile/06409111446883834806noreply@blogger.com6