niedziela, 24 maja 2015

Chapter V

***********

~Louis~

     Zmęczony opadłem na kanapę, zrzucając z niej wcześniej puste butelki po alkoholu. W ręce trzymałem świeżo otwartą butelkę wódki, która po kilku sekundach dotknęła moich warg. Piekąca ciecz spływająca po moim gardle, dawała tymczasową ulgę i pozwalała nie myśleć o problemach, które z sekundy na sekundę stawały się większe i gorsze do rozwiązania. Tak właśnie rozwiązywałem problemy, a szczególnie jeden z nich, który nazywał się Alison.
     Podniosłem z podłogi biały prostokącik, odwracając. Z trudem skupiłem swój wzrok na postaci dziewczyny i nieco starszego chłopaka. Uśmiechnięta dziewczyna, patrzyła w dół, a chłopak szeptał jej coś na ucho. Byli zakochani.
     Przetarłem załzawione oczy, drżącą ręką przybliżając fotografię do twarzy. Alison na zdjęciu wyglądała przepięknie, delikatnie i kobieco. Ostrożnie pogładziłem kciukiem twarz dziewczyny, głośno szlochając. Wypuściłem z ust powietrze, przechylając butelkę z przezroczystym płynem. Zacisnąłem mocno powieki, kiedy ogień zaczął drażnić moje gardło, prawie wywołując wymioty. Opadłem na kanapę, tępo wpatrując się w ścianę przede mną, a butelka leniwie wyślizgnęła się z moich dłoni, rozbijając na kawałki przy spotkaniu z ziemią.
     Kochałem Alison. Była dla mnie najważniejsza, kimś kto w pełni mnie akceptował, szanował. Nie wyobrażałem sobie bez niej życia, była moim jasnym promyczkiem na końcu tunelu. Oddałbym za nią życie, gdyby dzięki temu wszytko mogłoby wrócić na swoje miejsce.
     Zacisnąłem dłoń, formując z fotografii, małą, białą kulkę. Uniosłem dłoń, a po chwili papier znalazł się na drugim krańcu pokoju. Zamknąłem oczy, cicho przeklinając wszystkie osoby, które doprowadziły do mojego stanu.
     Dźwięk dzwonka rozniósł się po mieszkaniu, wywołując okrzyk niezadowolenia. Chwyciłem poduszkę, chowając w niej twarz, nie ruszając się z miejsca. Miałem nadzieję, że osoba, która dobija się do moich drzwi odejdzie, pozwalając mi tym samym na dalsze użalanie się nad sobą.
        -Louis! Wiem, że tam jesteś! - jęknąłem rozpoznając głos znienawidzonej przeze mnie osoby. Ścisnąłem mocniej poduszkę, jakby mogła mnie uchronić przed nieuniknionym spotkaniem - Louis? - zamek w drzwiach zgrzytał, a po całym domu, rozniósł się odgłos zbliżających się kroków. Siłą powstrzymywałem się od zwymiotowania, kiedy do nozdrzy doszedł mnie zapach jej perfum. - Boże, Louis! Jesteś całkowicie zalany!
     Prychnąłem, prostując się i wstając na równe nogi. Chwiejnym krokiem, wyminąłem sylwetkę dziewczyny, wchodząc do kuchni. Otwarłem lodówkę, wyciągając kolejną butelkę alkoholu, czując jak spojrzenie szatynki wręcz pali moje plecy. Chwilę siłowałem się z otwarciem napoju, jednak kiedy w końcu mi się udało, na moich ustach pojawił się zwycięski uśmiech.
        - Czego chcesz? - warknąłem kiedy odstawiłem butelkę na stół z znacznym jej brakiem. Zmarszczyłem brwi, aby po chwili wyciągnąć z kieszeni spodni papierosy i zapalniczkę. Nie kłopocząc się z podejściem do okna, usiadłem obok butelki, zapalając białą rurkę. Wyczekująco spojrzałem na dziewczynę, ciągle oczekując od niej odpowiedzi.
        - Mieliśmy iść na zakupy....- wydęła wargi w śmieszny sposób. Pokręciłem głową, zaciągając się dymem i skupiając swój wzrok na butelce przede mną. Prychnąłem pod nosem, kiedy dotarł do mnie sens jej słów. Zakupy... za które ja miałem zapłacić.
        - Sama idź na zakupy - zakpiłem, zsuwając się z miejsca i gasząc niedopałek na stole. Nie zwróciłem uwagi na ślad jaki przez to został. Jestem w końcu Louis Tomlinson. Jeżeli będę chciał nowy stół, to go kupię. Nawet dziesięć jak będę mieć taki kaprys.
        - Ale Louis...! - krzyknęła, kiedy ją wyminąłem. - Louis...
        - Tak, to moje imię - zaśmiałem się, opadając na kanapę. Nie miałem zamiaru iść z Eleanor gdziekolwiek. Za każdym razem, gdy chciała mnie gdzieś wyciągnąć, miałem wymyślone wymówki.
     Nigdy nie sądziłem, że Eleanor będzie mistrzynią manipulacji i szantażu. Dwa dni po naszym wyjeździe na trasę, wkradła się do mojego pokoju w hotelu, mając ze sobą przerobione zdjęcia z naszego ostatniego stosunku seksualnego. Zagroziła że pokaże je Alison, racząc ją "przyjemną" historyjką o tym, jak zaraz po odstawieniu blondynki do domu po wesołym miasteczku, przyjechałem do niej i uprawialiśmy seks.
        - Oszalałeś? - warknęła, kiedy przystawiłem szyjkę butelki do ust. Wywróciłem oczami, łykając gorzki napój. Miałem nadzieję, że kiedy zobaczy w jakim jestem staje, odpuści i wyjdzie z mojego domu. Za każdym razem, kiedy brunetka znajdowała się w zasięgu mojego wzroku, żołądek niebezpiecznie dawał o sobie znać. - Co z tobą nie tak? - dodała, kręcąc głową i rozglądając się po zabałaganionym salonie. Zmarszczyła czoło, podchodząc do kominka i podnosząc coś z podłogi. Zignorowałem ją, skupiając swój wzrok na etykiecie piwa. - A więc o nią chodzi?- zamrugałem, kiedy przed twarzą pojawiła się wypielęgnowana dłoń Eleanor. Trzymała wyrzuconą przeze mnie fotografię.
     Warknąłem cicho, odsuwając się od niej i wyrzucając butelkę za siebie. Po chwili oboje usłyszeliśmy dźwięk rozbijającego się szkła.
        - Wyjdź. - rzuciłem nie patrząc na nią.
        - Ale dlaczego Louis? - zapytała, odrzucając za ramiona włosy. Zacisnąłem dłonie w pięści, starając się opanować rosnący gniew. Eleanor doskonale wiedziała, że temat Alison wyprowadza mnie z równowagi, a teraz za wszelką cenę chciała mnie wkurzyć. - Powinieneś wiedzieć, że taka... wywłoka jak ona nie jest dobra dla ciebie...
     Nie pamiętam, kiedy poderwałem się z kanapy, przygważdżając dziewczynę do ściany. Syknęła, kiedy mocno ścisnąłem ją za nadgarstki.
        - Kiedy mówię że masz wyjść, wychodzisz- syknąłem wpatrując się w jej przerażoną twarz. - Mam tego dość, Eleanor. Nie będę więcej twoim chłopcem na posyłki. Nigdy więcej nie chce cię widzieć. Wynoś się - odepchnąłem ją od siebie, odwracając się.
        - Pożałujesz tego - usłyszałem. Wzruszyłem ramionami, opadając na kanapę.
Tak bardzo mi cię brakuje Alison.


******
Odcinek sprawdzony :D
Biedny Louis czy nie bardzo?
Za chwilę obok pojawi się ankieta pt. 'Szczęśliwe zakończenie, czy nie?'' gdzie możecie zagłosować za szczęśliwym końcem historii, lub nie :D
Tak, mam szatański plan :P
Zapraszam na Contract i Secret

15 komentarzy - next! 
Dacie radę, co? :)

15 komentarzy:

  1. Hej,
    dziękuje że dałaś już next, cieszę się że wracasz do zdrowia. Jestem ci wdzięczna za to ze jesteś i dziękuje ze piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział :) cieszę się ze juz piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty.! Chorutka.! Dawaj nexta bo zastrzele. ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeez, no niezła sztuka z tej Eleanor xd
    ciesze się że poznaliśmy kulisy sprawy związku Louisa i El
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział krótki, więc tylko połechtałaś mój apetyt! Dawaj dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny!!!!
    Juz się nie mogę doczekać next'a!!!
    Claudia xxx.

    OdpowiedzUsuń
  7. super :) czekam na koleina część :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki Louis'owy ^^ i dobrze jej powiedział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Taaak! Zachowanie Lou gdy kazał Eleanor się wynosić bardzo mi się podobało =D Lubiłam ich związek w rzeczywistości ale w tym opowiadaniu zdecydowanie wolę Alison :)
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny <3 yeah na reszcie koniec Eleanor xD czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  11. Super! :) Lou bardzo dobrze się zachował wywalając ją :D czekam na next ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko.... Znalazlam pierwsza czesc Twojego opowiadania wczoraj na spisie zakonczonych, gdyby nie to ze mam szkole a do tego wczoraj bierzmowanie przeczytala bym wszystko w jeden dzien. Piszesz cudownie, wszystko jest super opisane czytajac mozna wyobrazic sobie sceny niczym z filmu (swoja droga mam nadzieje ze kiedys powstanie film na podstawie tego opowiadania), dialogi nie sa sztuczne jak w niektorych opowiadaniach co daje ogromny plus. Wszystko czyta sie lekko i powinnas sie powaznie zastanowic nad wydaniem ksiazki. Na poczatku bylo pare niespujnosci typu rodzice zabrali jej telefon ale zaraz dzwonila do Niall'a, ale to nie wazne bo wiem jak trudno jest pisac opowiadanie zeby kolejne watki nie wykluczaly poprzednich.
    Kiedy zaczynalam czytac historie Alison nie mialam pojecia ze jest druga czesc i myslalam ze wszystko skonczy sie na pierwszej a tu taka mila niespodzianka. Chociaz jak mam byc szczera staram sie czytac tylko opowiadania zakonczone, zeby nie musiec zyc niepewnosci czekajac na rozdzial. No ale dla tego opowiadania zdecydowanie warto sie poswiecic i czekac na kolejne losy bohaterow.
    Co do rozdzialu- jest super jak zawsze, mam nadzieje ze chlopacy w koncu sie ogarna i ponownie pojawia sie w zyciu Al. Swoja droga to jestem strasznie wkurwiona na tego ciula Modesta czy jak mu tam ze zabronil Niall'owi kontaktow z siostra! No jakim trzeba byc potworem i jeszcze ten glupi szatarz! Uhhhh. Mam jednak ogromna nadzieje ze chlopaki w koncu mu sie postawia i beda sie starac zeby Al znow im zaufala. Licze na szczesliwe zakonczenie. Chce widziec szczesliwa Alison przy boku Lou z gromadka dzieci i w ogole, bo nie ma watpliwosci ze oni sa dla siebie stworzeni i musza byc razem.
    Na tym koncze moj wywod, zycze ogromnej weny czasu i checi do pisania bo z wlasnego doswiadczenia wiem ze sa mega potrzebne no i z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial.
    Caluje i pozdrawiam :*
    Zniecierpliwiona nowa czytelniczka R.
    Ps. Aktualnie pisze z tel wiec przepraszam za bledy
    Ps2. Jak tylko wejde na blogspota to dodam bloga do obserwowanych
    Do nastepnego <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to <333 czekam na next :3 i wgl nie wiem dlaczego, ale mam wielką ochotę na nieszczęśliwe zakończenie :D ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jupi 15 next dawaj !!, proszę.

    OdpowiedzUsuń