poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Informacja

Cześć wszystkim. Jestem koleżanką Charlie i mam dla Was ważne ogłoszenie.  Notka pojawiła się już na blogu o Danielle ale wiem, że część z Was tam nie wchodzi więc.... Karolina miała wypadek i na dzień dzisiejszy jest w śpiączce. Lekarze mówią, że dzisiaj ma się obudzić. Nic więcej nie wiem.
Proszę w imieniu Karoliny o cierpliwość, wiem jak blogi są dla niej ważne. Ona wróci, zawsze wraca.
Jesica będzie Was informować o stanie zdrowia Karoliny na blogu o Danielle, więc zaglądajcie tam.
To tyle.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Chapter III

*******
~Alison~

        - Dziewczyno, wygrałaś to!- krzyk Zack’a rozniósł się echem w mojej głowie, kiedy wysiadłam ze zniszczonego auta z radosnym uśmiech na twarzy. Wokół nas utworzył się wianuszek wiwatujących, którzy obserwowali dzisiejszy wyścig. Zmierzyłam ich spojrzeniem, nic nie mówiąc. – Gratuluję młoda!
     Zaśmiałam się radośnie, kiedy silne ramiona chłopaka objęły moją sylwetkę i uniosły kilka metrów nad ziemię. Byłam z siebie dumna. Pierwszy wyścig w Londynie, mogę uznać za udany - zajęłam pierwsze miejsce, a co za tym idzie, zdobyłam szacunek. O to od początku walczyliśmy z chłopakami - jesteśmy teraz pewni, że nikt nam nie zaszkodzi.
     Stanęłam na ziemi i odebrałam od czekającej dziewczyny nagrodę. Uśmiechnęła się blado, kiedy podawała banknoty, co chwilę zerkając na moją twarz. Zmarszczyłam brwi, kiedy szybko odsunęła się i zniknęła z zasięgu mojego wzroku.
        - Cieszycie się, że wygrała ta mała zdzira?
     Odwróciłam się, szukając właściciela głosu. Kilka metrów ode mnie stał wysoki chłopak, z wściekłością wymalowaną na twarzy. Gdyby wzrok mógł zabijać, już dawno leżałabym w kałuży własnej krwi. Przekrzywiłam głowę, z ciekawością obserwując każdy ruch nieznajomego. Widziałam jak bardzo jest zdenerwowany; co chwilę zaciskał pięści, a jego nogi delikatnie drżały. Powoli podszedł do mnie, jednak za nim zdążył cokolwiek powiedzieć, za jego plecami pojawił się Rick.
        - Na twoim miejscu odsunąłbym się - warknął. Chłopak zmrużył oczy, nadal na mnie patrząc. Uśmiechnęłam się, nie spuszczając wzroku. Nie miałam zamiaru się poddać. - Zaakceptuj fakt, że nie jesteś niepokonany. Ona była lepsza.
        - Lepsza? - prychnął, gwałtownie się odwracając. Chwilę później znajdowałam się za plecami Zack'a. - Suka, miała szczęście! - krzyknął.
     Westchnęłam sfrustrowana, odchodząc na kilka metrów i opierając się o zniszczoną maskę mojego samochodu. Niefortunnie weszłam w jeden zakręt, czego skutkiem był zdrapany lakier, zbite światła i zniszczone zderzaki. Ze znudzoną miną obserwowałam kłótnię przyjaciół, która w końcu przeistoczyła się w bójkę. Nie próbowałam nawet im przerwać, wiedząc, że zrobią to inni. Po jakimś czasie, kilka osób rozdzieliło walczących, a nieznajomy chłopak, przeniesiony poza tłum.
        - Kutas - warknął Zack, rzucając mi kluczyki do swojego auta. - Jedź już. Kasę przelejemy ci na konto.
     Skinęłam głową, wsiadając do czarnego Chevroleta Camaro i odjeżdżając z miejsca wyścigu. Ludzie uskakiwali z mojej drogi, nie odważając się mnie zatrzymać. Za kilka minut sami będą rozchodząc się w swoją stronę, nie chcąc narazić się policji, która na bank już tutaj jedzie. Przyśpieszyłam, wyjeżdżając na główną drogę i kierując się w stronę akademika. Impreza na którą zaprosił mnie Michael, trwała już od dwóch godzin, a ja musiałam się przebrać i zgarnąć Mię. Nie miałam zamiaru pojawiać się na imprezie bez ciemnowłosej; jeżeli sama nie zechce ze mą pójść, zaciągnę ją tam siłą.
     Włączyłam radio, wsłuchując się w lecące piosenki i nucąc pod nosem ich tekst. Nie zwracałam uwagi na wykonawcę, dlatego zdziwiłam się, kiedy zorientowałam się, że nucę piosenkę One Direction. Prychnęłam pod nosem zaprzestając wykonywanej czynności i wsłuchując się w nieznaną mi jeszcze melodię. Przez ostatni rok zdążyłam zapoznać się z twórczością brata, a to co w tej chwili leciało, musiało być utworem z nowego albumu.
        - To było One Direction i ''Night Changes'' - utwór, który znajdziecie na nowym albumie chłopaków ''Four''. Podzielcie się z nami opiniami na temat ich nowego krążka. - powiedział speaker, potwierdzając moje przypuszczenia..
       - Tak jak każdy poprzedni, jest do dupy - mruknęłam w odpowiedzi, zmieniając stację i przyśpieszając. Chciałam się znaleźć jak najszybciej w akademiku, a potem zalać się całkowicie. To w końcu studia, a tutaj można robić co się chce i nie patrzeć na konsekwencje.
    Zgasiłam silnik, kiedy zaparkowałam samochód, koło wejścia, szybko z niego wysiadając. Naciągnęłam kaptur czarnej bluzy na głowę, nie chcąc być rozpoznaną przez koczujących reporterów. Z godziny na godzinę było ich coraz mniej, miałam nadzieję, że już jutro nie zobaczę tutaj ani jednego. 
     Pchnęłam drzwi do mojego i Mii pokoju, szukając wzrokiem dziewczyny. Siedziała na łóżku ze słuchawkami na uszach i białym notesem na kolanach. Kiwała głową w takt muzyki, wpatrując się jeden punkt przed sobą. 
        - Co jest?!- krzyknęła kiedy zerwałam z jej uszu odtwarzacz. - Alison, co ty robisz?
        - Zbieraj się. Jesteśmy spóźnione na imprezę bractwa - zaśmiałam się, odrzucając czarne kabelki na łóżko dziewczyny. Wyminęłam czarnowłosą, podchodząc do szafy i wybierając ciuchy na imprezę. Zerknęłam za siebie zauważając jak niezadowolona dziewczyna prostuje włosy. 
     Pół godziny później byłyśmy w drodze do męskiego bractwa, oddalonego dwa budynki od naszego. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na głośną muzykę, którą można było usłyszeć nawet w naszym pokoju. Z każdym korkiem, spotykałyśmy coraz więcej pijanych i naćpanych ludzi. 
        - Musimy tam iść? - Mia spojrzała na mnie błagalne, kiedy stanęłyśmy przed otwartymi drzwiami. Nie odpowiedziałam, tylko chwyciłam dziewczynę za rękę i weszłam do środka. Zewsząd otaczało na masa pijących, palących albo pieprzących się ludzi. Wywróciła oczami, kiedy na środku holu zauważyłam rozbierającą się parę. Ludzie tutaj na serio nie dbali o prywatność.
     Skierowałam się do kuchni, gdzie podałam Mii czerwony kubeczek z alkoholem. Kazałam jej go wypić duszkiem, tak samo jak następny. Jeżeli nie będzie pijana, nie pozna nowych osób i się nie zrelaksuje.
        - Alison! - odwróciłam się, słysząc znajomy głos. Przed oczami zamigotała mi szczęśliwa twarz Michaela. - Już myślałem,że mnie wystawiłaś!
        - Gdzież bym mogła - zaśmiałam się, uważnie lustrując chłopaka wzrokiem. Ubrany był w ciemne rurki, koszulkę i czerwoną koszulę w kartkę. jego włosy nie były już zielone, teraz pojawiła się na nich obwita czerwień. - To Mia, moja współlokatorka - dodałam widząc, jak chłopak spogląda na dziewczynę obok mnie. Spojrzałam na nią, a po chwili wybuchłam głośnym śmiechem. - Przepraszam za nią, ale to chyba jej pierwsza impreza - powiedziałam, widząc jak dziewczyna spogląda na nas zamglonym spojrzeniem - Chciałam, aby się rozluźniła, ale po dwóch kubeczkach... odleciała.
        - Możemy ją zanieść do mojego pokoju, wygląda na to, że dla niej impreza już się zakończyła - zawołał w ostatniej chwili chwytając ciemnowłosą i chroniąc ją przed upadkiem. Skinęłam głową, biorąc jej torebkę i idąc za chłopakiem po schodach. Otwarłam wskazane przez niego drzwi, dzięki czemu bez problemu mógł wnieść Mię do pokoju i położyć na swoim łóżku. - Ile tu jesteście?
     Wzruszyłam ramionami.
        - Jakieś dziesięć minut? - zastanowiłam się - Gdybym wiedziała, że ma aż tak słabą głowę, nie dałabym jej tych drinków. - dodałam cicho.
     Zeszliśmy do salonu, gdzie impreza naprawdę się rozpoczęła. Michael wręczył mi jeden z kubeczków, prowadząc mnie w stronę kanap, gdzie siedziało kilka śmiejących się osób.
        - Alison, to jest Luke, Calum, Ashton, Sandra, dziewczyna Calum'a i Becky. Wszyscy, to jest Alison Evans - przedstawił nas Michael. Na kilka sekund zapadła cisza, jednak po chwili ze swojego miejsca zerwał się blondyn. - Nawet nie próbuj Luke, masz dziewczynę! - syknął czerwonowłosy, siadając na kanapie.
     Zaśmiałam się cicho pogrążając się w rozmowie z Cliffordem. Co jakiś czas chłopak porywał mnie do tańca, albo do jednej z gier, rozgrywanej w kuchni bądź w salonie. Czas mijał nam naprawdę szybko, więc kiedy ponownie padliśmy na kanapę - kilka godzin później - byłam wykończona. I mocno pijana.
        - Alison! - uśmiechnęłam się Luke'a patrząc jak gestem przywołuję jedną z dziewczyn - Poznaj moja dziewczynę. To jest Ingrid - zawołał, kiedy rudowłosa dziewczyna stanęła obok niego. Gwałtownie podniosłam się z miejsca, rozpoznając stojącą przede mną dziewczynę i momentalnie trzeźwiejąc.
        - Ingrid - syknęłam, mierząc swoją byłą przyjaciółkę wzrokiem.

********

NIE SPRAWDZANY!

 Odcinek beznadziejny, niestety ale nie miałam na niego pomysłu - przepraszam :(
Dziękuję wszystkim za życzenia! :)
+ Przypominam o blogu o Niallu!  KLIK
#Perdu  <- wyraźcie swoją opinię 

czwartek, 2 kwietnia 2015

Chapter II

*******
~Alison~

    Kopnęłam drzwi do pokoju, starając się nie pokazywać twarzy stojącym za mną reporterom. Warknęłam zdegustowana, kiedy jeden z nich ponownie chwycił mnie za koszulkę, próbując w ten sposób obrócić całe moje ciało. Nie miałam pojęcia jakim cudem przedarli się przez ochronę i teraz koczują w głównym wejściu na nic niewinnych studentów i próbując wyciągnąć od niech kilka informacji na mój temat.  Na litość Boską, byłam tutaj dopiero kilka godzin!
     Drzwi uchyliły się, przez co nareszcie mogłam opuścić to zgromadzenie i zniknąć w bezpiecznym wnętrzu mojego tymczasowego pokoju. Pokazałam papsom środkowy palec, kiedy krzyki wzmogły się ostatecznie zamykając drzwi i zrzucając z głowy kaptur.
        - Nareszcie… - mruknęłam, odwracając się i nieruchomiejąc. Przede mną na środku pokoju stała drobna ciemnowłosa dziewczyna, z szeroko otwartymi oczami. W ręku trzymała wielkie pudło, które w każdej chwili groziło przerwaniem się tektury i znalezieniem się wszystkich rzeczy na podłodze. – A ty to?
        -M-Mia…- zająkała się odkładając trzymaną rzecz na biurko i niepewnie do mnie podchodząc. – Mia Tonkin, jestem przydzielona do tego pokoju.
     Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Przez całą drogę tutaj obawiałam się, że zostałam przydzielona do starszej dziewczyny, czego chciałam za wszelką cenę uniknąć. Doskonale zdawałam sobie sprawę jak wygląda życie w collegu, a dzielenie pokoju z kimś, kto bywał tutaj dłużej niż ja, nie uśmiechało mi się.
        - Alison Evans. Wygląda na to, że będziemy współlokatorkami – uśmiechnęłam się podając dziewczynie rękę, którą ta po chwili niepewnie ujęła. – Ej, spokojnie, wbrew pozorom nie gryzę.
Dziewczyna potrząsnęła głową, starając się ukryć nadchodzący rumieniec na jej twarzy. Zaśmiałam się w duchu widząc jaka jest nieśmiała. Przecież ją tutaj zjedzą.
        - Więc… - powiedziałam, próbując rozładować dziwną atmosferę między nami – na jaki kierunek poszłaś?
        - Psychologia.
     Skinęłam głową nic więcej nie mówiąc i pomagając dziewczynie się rozpakować, co przyjęła z niemą ulgą. Nieśmiałość dziewczyny była mi na rękę, nie będzie wnikać w to co robię i gdzie wychodzę wieczorami. Wolałam, aby nie dowiedziała się o moim małym sekrecie. W sumie… nie takim małym.
    Po kilku godzinach, kiedy wszystkie rzeczy dziewczyny znalazły się na swoim miejscu, Mia chwyciła komórkę i mrucząc pod nosem ciche wyjaśnienia, wymknęła się z pokoju. Opadłam na swoje łóżko, tępo wpatrując się w sufit i próbując nie myśleć o swoim bracie.
     Uczelnia w Londynie na której złożyłam papiery, znajdowała się kilka ulic od domu Niall’a. Na moje szczęście, blondyn nie wiedział do jakiej szkoły poszłam, starannie zataiłam przed nim tą informację. Nie chciałam, aby pewnego dnia przyszedł tutaj i złożył mi wizytę, szczególnie teraz, kiedy nie odzywał się przez ponad rok.
    Z cichym westchnięciem odwróciłam się na brzuch i wpatrywałam się w zachodzące słońce. Dzisiaj wyjątkowo nie miałam wyścigu, przez co mogłam spokojnie przespać całą noc. Albo…. Prawie spokojnie.
     Z zewnątrz ciągle dochodziły mnie odgłosy czekających tam reporterów. Podejrzewałam, że ochrona wygoniła ich z głównego korytarza; miałam również nadzieję, że zrobią coś, aby się ich pozbyć. Jeżeli w przeciągu dwóch dni nie znikną, sama będę musiała coś z tym zrobić. Nie chciałam przyciągać na siebie uwagi, wolałam być jednym z tych studentów, o którym nikt nic nie wie. Mimo tego, sam fakt, że jestem siostrą TEGO Niall’a Horana nie działał w tej chwili na moją korzyść. Byłam niemal pewna, że dzięki zbiegowisku przy budynku, już wszyscy wiedzieli, że tutaj jestem.
Mimo wszystko nie żałowałam decyzji zamieszkania w akademiku. Rodzice namawiali mnie, abym kupiła, albo chociaż wynajęła mieszkanie, aby uniknąć tego typu sytuacji. W normalnych warunkach z chęcią przystałabym na tą propozycję, ale miałam dosyć bycia zamkniętą w czterech ścianach. Ostatni rok nauk w liceum odbyłam poprzez nauczanie domowe. Z początku wydawało się to fajnym pomysłem: nie trzeba było wstawać wcześniej, aby ubrać się do szkoły, ma się własne jedzenie zamiast tego śmieciowego na stołówce, jednak z biegiem czasu zdałam sobie sprawę, że brakowało mi gwaru panującego na przerwach i uczniów. Dlatego – chcąc nadrobić stracony czas – postanowiłam wynająć pokój w akademiku. Zawsze przecież miałam możliwość kupienia mieszkania, gdyby coś mi się nie spodobało.
    Chwyciłam telefon ustawiając budzik na godzinę dziesiątą rano. Skoro wieczorem miał się odbyć wyścig, musiałam się do niego przygotować. Niech policja dowie się, że mnie nie jest tak łatwo złapać.

~*~

     Najciszej jak tylko mogłam, opuściłam pokój zostawiając ciągle pogrążoną we śnie Mię. Nie miałam pojęcia o której wczoraj wróciła, jednak wolałam jej nie budzić – zadawałaby jeszcze niewygodne pytania. Ostrożnie rozejrzałam się po holu głównym, oddychając z ulgą, kiedy nie zauważyłam przyczajonego w kącie faceta z aparatem.
        - Ty musisz być Alison Evans. – podskoczyłam, kiedy zza moich pleców dobiegł mnie nieznajomy męski głos. Odwróciłam się, stając twarzą w twarz z napastnikiem. – Michael Clifford –chłopak wstawił rękę, którą po chwili uścisnęłam.
       - Mnie już znasz… - mruknęłam spuszczając wzrok na trzymane przez niego kartki. Jedyne co mogłam na nich zobaczyć to wielki napis ‘'Impreza bractwa’’- Co robisz w akademiku dla dziewczyn?- uniosłam jedną brew zakładając ręce na piersi. Zielonowłosy zaśmiał się machając przed moją twarzą kartkami.
       - Robimy dzisiaj imprezę w bractwie, chciałabyś przyjść? – zapytał podając mi jedną z ulotek. Szybko przeleciałam wzrokiem po tekście zapamiętując miejsce imprezy i godzinę. O tej samej porze odbywał się wyścig.
        - Niestety, ale mam do załatwienia kilka spraw – uśmiechnęłam się z żalem – Ale… jeżeli uda mi się załatwić je w miarę szybko… może zdążę przyjść.
     Chłopak pokiwał głową, posyłając mi swój uśmiech, jednak ja wzruszyłam ramionami i skierowałam się do wyjścia z akademika.
        - Będę czekał, Alison! – zawołał, kiedy wsiadałam do auta. Skinęłam głową odpalając silnik i wyjeżdżając z parkingu.
Nie ma szans, abym zdążyła i na wyścig i na imprezę.

~Niall~

     Kiedy tylko platforma dotknęła ziemi, odrzuciłem swój mikrofon jednemu z dźwiękowców. Wyciągnąłem słuchawki z uszu, odłączając je od śmiesznego czarnego urządzenia, przyczepionego do mojego pasa. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim domu i zapomnieć o wszystkim co się działo w ostatnich dniach.
     Ciągle byłem zły na Alison za to, że powróciła do wyścigów. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jakie to niebezpieczne; przecież wystarczył jeden głupi ruch, aby wylądowała w szpitalu z złamaną ręką, albo nogą, nie mówiąc już o gorszej wizji: kostnicy.
     Machnąłem ręką do chłopaków, którzy kolejno wyłonili się spod sceny i nie czekając na jakiekolwiek słowa, chwyciłem swoja kurtkę opuszczając halę. Chciałem wyjechać na autostradę jeszcze za nim tłum fanek wyleje się ze stadionu i rzuci prosto pod moje koła.
     Pół godziny później trzasnąłem drzwiami i zamknąłem je na klucz. Zrzuciłem buty i kurtkę idąc w kierunku schodów, a następnie do swojego pokoju. Nie miałem siły, aby myśleć o tym co robi teraz Alison. Oprócz tego, że studiuje na pobliskim uniwersytecie dwa kierunki; kryminalistykę i literaturę – nie wiedziałem nic. Cudem udało mi się wydusić tą informacje z rodziców, zarzekających się, że dziewczyna zabroniła im informować mnie o tym. Nie powiem, że nie zabolało mnie to, kiedy mi o tym powiedzieli.
Czego się spodziewałeś? Nie odzywałeś się do niej rok, co innego miała zrobić?
    Sytuacja z Modestem, z góry była skazana na przegraną, więc nawet nie siliłem się, aby cokolwiek z tym zrobić. Bałem się, że jeżeli podejmę jakiekolwiek kroki , oni zemszczą na Alison. Za dużo wiedzieli na jej temat, nawet nie mam pojęcia skąd. Denerwowało mnie to, że miałem związane ręce i nie mogłem nic na to poradzić.
     Położyłem się na łóżku, nie mając nawet siły na ściągnięcie ubrań. Chciałem po prostu zasnąć i chociaż przez chwilę przestać się zamartwiać.

******
W moim opowiadaniu 5SOS nie jest sławne ;)

Więc.... mamy czwartek, a odcinek pojawił się własnie dzisiaj. Dlaczego? Po pierwsze: od wtorku chciałam już opublikować odcinek :D
A po drugie: jutro mam 18 urodzinki, więc silą rzeczy.. nie znalazłabym czasu na publikacje ;)
+ mój piesek Was wszystkich pozdrawia i prosi o komentarze :D
+ przypominam o zakładce ''Informowani'' oraz o blogu o Niall'u - rozdział pierwszy pojawi się tam w sobotę :D

Przedstawiam Wam zwiastun tej części. Niestety nie mogę go wstawić tutaj, dlatego zapraszam do zakładki ''zwiastun'' KLIK

13 komentarzy = next!