******
~Alison~
Dom bractwa wyglądał jak po przejściu tornada. Kanapy leżały wywrócone na dywanie, stół, który służył jeszcze kilka godzin temu - leżał połamany w kącie. Wszędzie leżały czerwone, plastikowe kubeczki, butelki po alkoholu i resztki jedzenia. Wyminęłam jednego z przyjacieli Michaela, wchodząc na schody i kierując się w stronę pokoju chłopaka. Starałam się być cicho, nie chcąc obudzić śpiących imprezowiczów. Miałam zamiar zabrać Mię i jak najszybciej zniknąć.
Delikatnie zastukałam w drzwi, jednak kiedy po kilku minutach nikt ich nie otworzył, nacisnęłam klamkę, wchodząc do pomieszczenia.
Pokój Clifforda był jedynym czystym miejscem w całym budynku. Nigdzie nie walały się puste, rozbite butelki, a w łazience nie spała jedna z tych par, które zdecydowały się na szybki numerek. Z ulgą stwierdziłam, że Mia cały czas była tutaj bezpieczna, Michael dopilnował, aby nikt nie zrobił jej krzywdy.
Rozejrzałam się dookoła, uważnie studiując pomieszczenie. Niewątpliwie był największym pokojem jaki może istnieć w bractwie - przewodniczący nie może przecież mieszkać w byle jakim pokoju. Na ścianach - ku mojemu zdziwieniu - nie wisiały plakaty nagich modelek w prowokujących pozach, a notatki. Podeszłam bliżej, uważnie przyglądając się wzorom, starannie wpisanym na białym papierze. Nie miałam pojęcia co oznaczają.
- Chemia organiczna - drgnęłam słysząc za sobą głos chłopaka. Odwróciłam się, zauważając uśmiechniętego Michaela, opierającego się ramieniem o framugę otwartych drzwi. Zarumieniłam się, kiedy powoli ruszył w moją stronę, ubrany tylko w niebieski ręcznik. - Martwiłaś się o Mię? - skinęłam głową, zerkając na ciągle śpiącą dziewczynę. Nic nie zapowiadało na to, że obudzi się w najbliższym czasie. Czerwonowłosy spojrzał na dziewczynę w jego łóżku, po czym cicho westchnął. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, chwytając ubrania leżące na krześle i ponownie znikając - jak sądzę - w łazience.
Delikatnie zastukałam w drzwi, jednak kiedy po kilku minutach nikt ich nie otworzył, nacisnęłam klamkę, wchodząc do pomieszczenia.
Pokój Clifforda był jedynym czystym miejscem w całym budynku. Nigdzie nie walały się puste, rozbite butelki, a w łazience nie spała jedna z tych par, które zdecydowały się na szybki numerek. Z ulgą stwierdziłam, że Mia cały czas była tutaj bezpieczna, Michael dopilnował, aby nikt nie zrobił jej krzywdy.
Rozejrzałam się dookoła, uważnie studiując pomieszczenie. Niewątpliwie był największym pokojem jaki może istnieć w bractwie - przewodniczący nie może przecież mieszkać w byle jakim pokoju. Na ścianach - ku mojemu zdziwieniu - nie wisiały plakaty nagich modelek w prowokujących pozach, a notatki. Podeszłam bliżej, uważnie przyglądając się wzorom, starannie wpisanym na białym papierze. Nie miałam pojęcia co oznaczają.
- Chemia organiczna - drgnęłam słysząc za sobą głos chłopaka. Odwróciłam się, zauważając uśmiechniętego Michaela, opierającego się ramieniem o framugę otwartych drzwi. Zarumieniłam się, kiedy powoli ruszył w moją stronę, ubrany tylko w niebieski ręcznik. - Martwiłaś się o Mię? - skinęłam głową, zerkając na ciągle śpiącą dziewczynę. Nic nie zapowiadało na to, że obudzi się w najbliższym czasie. Czerwonowłosy spojrzał na dziewczynę w jego łóżku, po czym cicho westchnął. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, chwytając ubrania leżące na krześle i ponownie znikając - jak sądzę - w łazience.
Zdziwiona patrzyłam w miejsce, gdzie przed chwilą poszedł chłopak, decydując się w końcu na poczekalnię na niego. Wolałam sama nie pokazywać się w salonie bractwa; zbyt dużo pijanych osób znajdowało się w jednym pomieszczeniu.
Policja całe szczęście nie interesowała się mną tego ranka. Po skoku do jeziora i wybuchu auta, sądzili, że zostałam rozerwana na kawałki. Dopiero za kilka tygodni mieli zostać wyprowadzeni z błędu: po dokładnym badaniu szczątków wraku samochodu, śledczy ustalą, że jednak przeżyłam i cała zabawa zacznie się na nowo.
Do wieczora miałam dostać nowe auto, które miało mi wystarczyć na dwa tygodnie. Po tym czasie razem z chłopakami zmywamy się z Anglii do Rio. Zbyt dużo ryzykujemy, ukrywając się w samym centrum miasta odpowiedzialnego za nasze poszukiwania. Przez ten czas, miałam udawać przykład na studentkę, a potem zrezygnować ze studiów na rzecz wyjazdu do Polski, gdzie " miałam opiekować się swoją babcią". W ten sposób nikt nie połączy Alison Evans z mistrzynią nielegalnych wyścigów.
- Alison. - zamrugałam zaskoczona patrząc na w pełni ubranego Clifforda. Zaśmiał się z mojej zdezorientowanej miny, chwytając moją rękę i wychodząc z pokoju. Zręcznie wymijaliśmy powoli budzących się ludzi i skierowaliśmy się do kuchni.
Oboje przystanęliśmy w progu, patrząc na śpiące tam osoby. Calum i Luke leżeli na stole, pokryci bitą śmietaną, puchem i czymś kolorowym, co wyglądało jak posypka do ciasta. Ashton spał na podłodze, przytulając się do tekturowego pudełka po pizzy. Wczoraj musieli nieźle się upić.
Oboje przystanęliśmy w progu, patrząc na śpiące tam osoby. Calum i Luke leżeli na stole, pokryci bitą śmietaną, puchem i czymś kolorowym, co wyglądało jak posypka do ciasta. Ashton spał na podłodze, przytulając się do tekturowego pudełka po pizzy. Wczoraj musieli nieźle się upić.
- Wnioskuje że jeżeli chcemy coś zjeść, musimy ich obudzić. - Mike podrapał się po brodzie, delikatnie kopiąc Asha. Chwyciłam do ręki na wpół pustą butelkę z wodą, wylewając ją na teraz śpiącego blondyna. Chłopak gwałtownie podskoczył, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu, aż zauważył moją dłoń z butelką.
- Kurwa, jesteście nienormalni... - wybełkotał, powoli w stając i chwiejnym krokiem idąc o salonu. Pewnie gdyby nie był pijany, odegrałby się za niemiła pobudkę. Wzruszam ramionami odwracając się do Michaela, który wyprowadzał dwóch pozostałych kumpli z kuchni. Usiadłam na barowym krześle wpatrując się w swoje paznokcie. Nie miałam pojęcia, kiedy Mia wstanie, miałam nadzieję, że jak najszybciej jakoś nie uśmiechało mi się spotkanie z Ingrid. Nie widziałam rudowłosej od roku i jakoś nie specjalnie za nią tęskniłam. Za każdym razem, kiedy o niej myślałam miałam ochotę przywalić sobie za to, że tak łatwo dałam się omamić.
- Czasami czuję się jak ich ojciec - mruknął Michael ponownie wchodząc do kuchni i podchodząc do lodówki. W ciszy obserwowałam jak wykłada potrzebne produkty na blat, a po chwili obok niego pojawia się młody, pryszczaty chłopak. Zmarszczyłam brwi, kiedy bez słowa wziął od chłopaka pudełko jajek i zaczął je rozbijać na patelni. To nie mógł być imprezowicz - jego ubranie aż wołało ''kujon''. Niepewnie uniosłam wzrok na Mike'a niemo żądając wyjaśnień.- To praktykujący. Chce się dostać do bractwa, a żeby to zrobić, przez rok muszą pokazać jak bardzo im zależy i są naszymi ''chłopcami na posyłki'' - uniósł dwa palce do góry robiąc cudzysłów. - Powiedz mi lepiej, dlaczego wczoraj tak szybko wybiegłaś, co? Przeraziła cię Ingrid?
Zaśmiałam się pod nosem, znowu wpatrując się w blat stołu. Nie znałam Michaela tak dobrze, więc nie mogłam nic mu powiedzieć. Jasne, wiedział o tym, że jestem siostrą Niall'a Horana, ale nie musiałam go o tym informować - media społecznościowe zrobiły to za mnie.
- Kiedyś się przyjaźniłyśmy - odparłam wymijająco, dziękując niemo praktykującemu, który postawił przede mną talerz z jajecznicą. - Potem... zachowała się nie fair w stosunku do mnie i tyle. Ja wyjechałam, ona znalazła sobie nowych przyjaciół i kontakt się nam urwał. Nie żałuje tego jakoś zbytnio, nawet się ciesze.
Przez resztę posiłku, rozmawialiśmy o wczorajszej imprezie i życiu przed studiami. Jak się później okazało, Luke i Ingrid poznali się rok temu na imprezie, gdzie zaliczyli szybki numerek w łazience. Następnie Ingrid niby ''przypadkiem'' zabrała mu telefon, aby potem mieć pretekst do ponownego spotkania i od tamtego czasu, ona i Luke tworzą parę. Czy szczęśliwą? Nikt nie wie.
Po śniadaniu pomogłam chłopakowi ogarnąć kuchnię i wyrzucić za drzwi powoli budzących się imprezowiczów. Na szczęście nigdzie nie zauważyłam Ingrid; nie wiedziałam czy nadal jest w tym budynku, czy wyszła jeszcze wczoraj. Po jakimś czasie po schodach zeszła Mia, dzięki czemu mogłam nareszcie opuścić dom bractwa, bez niepotrzebnej kłótni.
- Czasami czuję się jak ich ojciec - mruknął Michael ponownie wchodząc do kuchni i podchodząc do lodówki. W ciszy obserwowałam jak wykłada potrzebne produkty na blat, a po chwili obok niego pojawia się młody, pryszczaty chłopak. Zmarszczyłam brwi, kiedy bez słowa wziął od chłopaka pudełko jajek i zaczął je rozbijać na patelni. To nie mógł być imprezowicz - jego ubranie aż wołało ''kujon''. Niepewnie uniosłam wzrok na Mike'a niemo żądając wyjaśnień.- To praktykujący. Chce się dostać do bractwa, a żeby to zrobić, przez rok muszą pokazać jak bardzo im zależy i są naszymi ''chłopcami na posyłki'' - uniósł dwa palce do góry robiąc cudzysłów. - Powiedz mi lepiej, dlaczego wczoraj tak szybko wybiegłaś, co? Przeraziła cię Ingrid?
Zaśmiałam się pod nosem, znowu wpatrując się w blat stołu. Nie znałam Michaela tak dobrze, więc nie mogłam nic mu powiedzieć. Jasne, wiedział o tym, że jestem siostrą Niall'a Horana, ale nie musiałam go o tym informować - media społecznościowe zrobiły to za mnie.
- Kiedyś się przyjaźniłyśmy - odparłam wymijająco, dziękując niemo praktykującemu, który postawił przede mną talerz z jajecznicą. - Potem... zachowała się nie fair w stosunku do mnie i tyle. Ja wyjechałam, ona znalazła sobie nowych przyjaciół i kontakt się nam urwał. Nie żałuje tego jakoś zbytnio, nawet się ciesze.
Przez resztę posiłku, rozmawialiśmy o wczorajszej imprezie i życiu przed studiami. Jak się później okazało, Luke i Ingrid poznali się rok temu na imprezie, gdzie zaliczyli szybki numerek w łazience. Następnie Ingrid niby ''przypadkiem'' zabrała mu telefon, aby potem mieć pretekst do ponownego spotkania i od tamtego czasu, ona i Luke tworzą parę. Czy szczęśliwą? Nikt nie wie.
Po śniadaniu pomogłam chłopakowi ogarnąć kuchnię i wyrzucić za drzwi powoli budzących się imprezowiczów. Na szczęście nigdzie nie zauważyłam Ingrid; nie wiedziałam czy nadal jest w tym budynku, czy wyszła jeszcze wczoraj. Po jakimś czasie po schodach zeszła Mia, dzięki czemu mogłam nareszcie opuścić dom bractwa, bez niepotrzebnej kłótni.
******
Końcówka tak trochę.... nijaka.
Musze Was o coś prosić. Pamiętacie, moje problemy ze szkołą w zeszłym semestrze? Mam teraz identyczne, więc czy mogę Was prosić o to, abyście pomodlili się za mnie, abym mogła zdać matematykę? Nieciekawa sytuacja, szczerze mówiąc: muszę napisać jeden sprawdzian ( który jest we wtorek ) na co najmniej 3 oraz badanie wyników na 2. Dodatkowo muszę poprawić trzy sprawdziany i to wszystko w tym miesiącu. Błagam o pomoc.