*******
~Alison ~
- Co to jest?
Niechętnie otworzyłam oczy, spoglądając na chłopaka który jeszcze kilka chwil temu bawił się moimi włosami. Spuściłam wzrok na ramię, szukając rzeczy, która wytrąciła szatyna z równowagi, czując jak krew momentalnie odpływa z mojej twarzy. Cholera, cholera, cholera...!
- To...nic takiego - mruknęłam, odsuwając się. Louis zmrużył oczy, chwytając mnie za rękę i przysuwając z powrotem do siebie. Odgarnął włosy, wpatrując się w niewielkiego siniaka, znajdującego się na mojej szyi. - Louis...!
- Kto ci to zrobił? - zapytał po chwili ciszy. Z jego oczu zniknęły radosne iskierki, a on sam zmarkotniał. Pokręciłam głową, wyrywając się z uścisku chłopaka i podchodząc do okna. Nie miałam zamiaru tłumaczyć się z tego co robiłam. Rozumiem, gdyby zapytał o to Niall, a Louis jest dla mnie nikim. Kiedyś, być może, był dla mnie ważny, ale teraz... to się już nie liczy. - Alison, skąd masz tą cholerną malinkę na ciele?!
Drgnęłam, nieprzygotowana na jego wybuch. Westchnęłam cicho, odwracając się twarzą do szatyna, zaglądając w jego niebieskie oczy.
- Michael ją zrobił, kilka dni temu.
Czy widziałam kiedyś osobę, która na moich oczach, traciła chęć do życia? Raz. I tą osobą był Louis. Dosłownie czułam, jak jego ciało wypełnił oszałamiający ból, wypowiedzianymi słowami. Widziałam jak kolory odpływały z jego twarzy, a na ich miejsce wpływa fala żalu i smutku. To był najgorszy widok na świecie.
Chłopak jęknął żałośnie kryjąc twarz w dłoniach. Niepewnie wpatrywałam się w jego pochyloną sylwetkę, nie rozumiejąc co właściwie się dzieje. Nagły smutek chłopaka wyprowadził mnie z równowagi; nie wiedziałam dlaczego tak bardzo się tym wszystkim przejął.
Kilka sekund później, Tomlinson poderwał się na równe nogi i bez słowa pożegnania wybiegł z pokoju, potrącając w progu Mię. Zaskoczona cofnęła się o kilka kroków, spoglądając na mnie z niemym pytaniem w oczach. Machnęłam ręką w geście rezygnacji, siadając na łóżku, decydując się na przerobienie notatek na jutrzejszy egzamin.
Zachowanie Louisa, nie dawało mi jednak spokoju. Nie byłam głupia - wiedziałam, że poczuł się urażony informacją o Michaelu, jednak nie miał podstaw aby zachowywać się w ten sposób. Nie byliśmy w związku, a co za tym idzie, mogliśmy robić co chcemy, bez obawy o konsekwencje ze strony drugiego.
- Przespałam się z Michaelem. - wypaliłam.
Dziewczyna znieruchomiała, powoli unosząc wzrok i spoglądając na moją poważną twarz. Opadła na łóżko, nie spuszczając ze mnie wzroku, powoli analizując to co powiedziałam. Uniosła brwi w zaskoczeniu, ponaglając mnie gestem.
- Całowałam się z Louisem - jęknęłam żałośnie, zasłaniając poduszką twarz.
- Zauważył malinkę... - stwierdziła, karcąco spoglądając na powoli znikający ślad. Skinęłam głową, mając nadzieję, że zauważyła ruch mimo białego materiału. - Nie dziwię się, że stąd wybiegł. To był jak policzek.
Tak, cholera.
Odsunęłam puch od twarzy, spoglądając na Mię. Dziewczyna westchnęła ciężko, prostując się i zakładając nogę na nogę. Oho, będzie wykład.
- Mówiłaś, że rok temu powiedział ci, że cię kocha. Potem wyjechał i wrócił do swojej byłej - zaczęła wyliczać zginając powoli palce - Nie odzywał się, nie pisał, potem NAGLE pojawił się tutaj, wlepiając w ciebie oczy i prawie dostając erekcji na twój widok - skrzywiłam się nieznacznie słysząc jej porównanie. Tonkin nie zrażona tym, ciągnęła dalej - Troszczy się o ciebie, lata za tobą jak idiota, daje sobą pomiatać. Nic ci to nie mówi?
Pokręciłam głową, uderzając głową w ścianę za mną. Byłam w czarnej dupie.
- On cię nadal kocha, Alison! - zachłysnęłam się śliną, plując nią we wszystkie strony. - Nie mów, że tego nie zauważyłaś! - dziewczyna warknęła w moją stronę.
- Czuł się upokorzony. - dodała po chwili, odpowiadając na moje niezadane pytanie. - On cię kocha Alison, Całowaliście się, przez co miał nadzieję, na to, że znowu będziecie razem. Nagle dowiaduje się, że inny chłopak cię dotykał, że oddałaś się innemu. Louis nie jest głupi: wiedział, że ta malinka jest skutkiem czegoś większego. Miał tylko nadzieję... że zaprzeczysz. A ty potwierdziłaś jego obawy.
~*~
Kolejne dni, zlewały się ze sobą tworząc jeden wielki bałagan w mojej głowie. Od czasu incydentu w moim pokoju, Louis nie odezwał się ani nie pokazał. Powoli słowa Mii zaczynały do mnie docierać, jednak nadal trudno było mi w nie uwierzyć. Miałam wiele pytań, na które odpowiedzi mógł udzielić mi tylko Tomlinson, jednak ten postanowił mnie ignorować.
Koniec tygodnia zbliżał się wielkimi krokami, a z tym wiązała się kolejna impreza w bractwie. Tym razem miałam zamiar iść na nią razem z Mią - miałam nadzieję, że dziewczyna uchroni mnie przed głupstwami jakie wpadną nam do głowy.
Równo o dziewiątej wieczorem, obydwie wyszłyśmy z akademika, kierując się w stronę bractwa. Już kilka metrów dalej można było usłyszeć głośno grającą muzykę. Uśmiechnęłam się, wchodząc po schodach i nurkując w tłumie spoconych ciał.
Pierwsza osoba, która rzuciła mi się w oczy, był Ashton, tańczący na stole do piosenki Nicki Minaj. Chłopak pozbył się górnej części garderoby, ukazując swoje tatuaże i umięśnioną klatkę piersiową. Ludzie (głównie dziewczyny) wydali z siebie radosny krzyk, kiedy blondyn powoli ściągał spodnie. Zaśmiałam się obserwując dziki taniec jaki przy tym wykonywał. Bez wątpienia był pijany.
Ominęłam zbiorowisko, kątem oka widząc jak Mia rozmawia ze swoją koleżanką z wydziału. Odetchnęłam z ulgą, wchodząc do kuchni i chwytając jedną z ostatnich butelek piwa. Zdecydowanie byłam zbyt trzeźwa.
Jakiś czas później, kiedy przetańczyłam kilka kolejnych piosenek, poczułam jak ktoś chwyta mnie za biodra i przyciąga do swojego ciała. Jęknęłam czując na plecach rosnąca erekcję chłopaka. Obróciłam się, lekko unosząc głowę do góry, od razu uśmiechając się na widok znajomej twarzy.
- Czujesz jak na mnie działasz? - szepnął do mojego ucha, lekko je przygryzając. Jęknęłam w odpowiedzi, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. - Może coś z tym zrobimy?- Zmrużyłam oczy, chwytając rękę Clifforda, ciągnąc go w stronę korytarza. Nie zwracałam uwagi na mijanych przez nas ludzi, jedyne co się dla mnie liczyło to pomieszczenie na samym jego końcu. W końcu nacisnęłam metalową klamkę, i wepchnęłam do środka chłopaka.
Sekundę po zamknięciu drzwi, zostałam do nich przyciśnięta, zaś chłopak wpił się w moje usta. Zarzuciłam ręce na jego szyję, przyciągając go bliżej siebie. Jęknęłam cicho, kiedy dłonie blondyna znalazły się na moich pośladkach ściskając je. Podskoczyłam, owijając nogi wokół pasa, wiercąc się, chcąc jeszcze bardziej go pobudzić.
Zsunęłam się, powoli zjeżdżając ręką do rozporka spodni, rozsuwając go i ściągając spodnie razem z bokserkami ze szczupłych ud. Powoli uklękłam i wpatrując się w rozszerzone źrenice blondyna, chwyciłam jego penisa. Nie musiałam długo czekać na reakcję, już po chwili z jego gardła wydobył się przeciągły jęk. Uśmiechnęłam się, składając delikatny pocałunek na samym czubku i szybko wkładając go do ust. Zassałam policzki, czując jak chłopak chwyta moje włosy, ciągnąc za nie. Jęknęłam cicho, wysuwając pulsującego penisa ze swoich ust, przejeżdżając dłonią wzdłuż całej długości. Uniosłam głowę, krzyżując spojrzenie z szarymi tęczówkami, ostatni raz biorąc biorąc go do ust i zlizując kilka słonych kropelek, aż w końcu poczułam jak chłopak spuszcza się do mojego gardła. Oblizałam usta, podnosząc się z kolan i składając krótki pocałunek na spuchniętych od pocałunków wargach.
- Byłaś taka dobra, kochanie...- jęknął, przygryzając moje usta. Uśmiechnęłam się, wychodząc z łazienki i poprawiając roztrzepane włosy.
Louis...
- Alison, oszalałaś. - powiedział, trzymając moje nadgarstki w mocnym uścisku - Przestań! - krzyknął, kiedy ponownie zaczęłam całować jego szyję.
- Nie podobam ci się? - zapytałam, czując jak kąciki moich ust zaczynają szczypać - Mike nie narzekał, kiedy mu obciągałam... - zaszlochałam.
Szatyn westchnął cicho, ścierając łzy z mojego policzka.
- Nie mogę tego zrobić Ali - powiedział, gładząc mój policzek. Był zdenerwowany.
- Dlaczego?!
- Ponieważ cię kocham do cholery!
********
I jak? Nie poprawione, gify i muzykę dodam jutro.
Zabijecie mnie, doskonale o tym wiem xd
15 komentarzy - next