niedziela, 27 września 2015

Chapter XII


**********

Alison P.O.V.

     Kilka dni po kłótni z Louisem, mogłam nareszcie wyjść ze szpitala. Od tamtego czasu chłopak nie raczył się pokazać nawet na minutę. Czy byłam zła? Nie, zawiedziona... już prędzej. Rozumiałam, że martwił się, ba! Bał się, że coś mi się stanie, jednak decyzja jaką podjął razem z Niallem, przekraczała ich granice. Nie mogli mi zabronić brania udziału w wyścigach - w końcu to ja o tym decydowałam.
      Przeczesałam ręką włosy, wstając z łóżka i pakując ostatnie rzeczy do czarnej torby, którą dostarczył mi Zayn. Zasunęłam zamek, podnosząc wzrok i wbijając spojrzenie w postać Liama. Chłopak odwrócił się od okna, i bez słowa chwycił rączki torby, unosząc ją.
     Kilka minut później staliśmy przy wyjściu z budynku, czekając na ochroniarzy, dzięki czemu mogliśmy bezpiecznie przejść przez dziedziniec. Informacja o moim wypadku bardzo szybko rozeszła się wśród mediów, a ja sama stałam się głównym celem tysięcy dziennikarzy, którzy wręcz zabijali się o jedno zdjęcie. Mimo, że upłynął już rok od kiedy ludzie na całym świecie dowiedzieli się o mnie - w dalszym ciągu nie byłam do tego przyzwyczajona.
        - Możemy iść. - podniosłam głowę, zerkając na obcego mężczyznę idąc powoli za Liamem. Payne szedł pierwszy, skupiając na sobie większą uwagę mediów za co w duchu mu dziękowałam. Nie byłam gotowa na bezpośrednią konfrontację z ludźmi. W końcu bezpiecznie dotarliśmy do czarnego auta, a ja zostałam wepchnięta do środka. - Ruszamy!
     Auto z piskiem opon ruszyło z parkingu, zostawiając za sobą migoczące aparaty. Odetchnęłam z ulgą, wygodniej opierając się na siedzeniu. Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, ale na pewno nie była to droga do mojego akademika.
     Dźwięk przychodzącej wiadomości, wybudził mnie z lekkiego snu. Niezadowolona wyciągnęłam z kieszeni telefon, przecierając zaspane oczy. Mrugnęłam, odganiając mgłę i skupiając się na komórce.
''Wszystko z nią okej. Dziewczynka jest bardzo spokojna, jeszcze nie mówi, dopiero nauczyła się siadać.''
     Ścisnęłam gwałtowniej telefon, kiedy na ekranie pojawiła się twarzyczka małej. Zamknęłam oczy, czując że lada chwila mogą polecieć z nich łzy. To była ostatnia rzecz jaką chciałam w tej chwili.
     Świadomość, że nic jej nie jest zdjęła niewidzialny ciężar z mojego serca. Mogłam wreszcie odetchnąć z ulgą i spokojnie iść spać. Nareszcie.
        - Alison? - drgnęłam przestraszona. Całkowicie zapomniałam, że obok mnie jest Liam, który dokładnie widzi to co robię. Cholera - Wszystko okej?
        - Tak, tak, nie martw się. - rzuciłam blokując telefon i ponownie go chowając. - Gdzie jedziemy? - zapytałam chcąc jak najszybciej zmienić temat.
        - Do Nialla. Chce z tobą porozmawiać.
     Skinęłam głową, odwracając się twarzą do okna. Miałam cichą nadzieję, że szatyn nie będzie ciągnął tej rozmowy. To nie był odpowiedni czas.
     Koła samochodu zatrzymały się przed imponująco wielkim domem. Rozejrzałam się dookoła, uważnie lustrując wzrokiem przestrzeń wokół willi. Zwyczajny ogród z chodnikiem... i fontanną. Z niedowierzaniem pokręciłam głową cicho się śmiejąc. Niall i fontanna w ogrodzie... to tak bardzo do niego nie pasowało.
     Liam bez pukania wszedł do domu, zostawiając drzwi otwarte. Wsunęłam się do środka kierując się za podniesionymi głosami. Podejrzewałam, że całe towarzystwo przebywało w salonie.
- ...komentarza. Nie wiemy jakie obrażenia odniosła sama Alison - nikt nie poinformował nas o jej stanie zdrowia. Wiemy jednak, że dziewczyna opuściła dzisiaj szpital razem z Liamem Payne. - na ekranie telewizora pokazano nasze wyjście z budynku. Zmrużyłam oczy, widząc ile ludzi tam było. Kiedy szłam środkiem, nie zdawałam sobie z tego sprawy. - Śledczy nie złapali winnego wypadku dziewczyny. Będziemy państwa informować o tej sprawie na bieżąco.
     Cisza jaka zaległa po oświadczeniu, nieco wytrąciła mnie z równowagi. Oderwałam wzrok od telewizora patrząc na chłopaków. Nie trudno było zauważyć, że byli zdenerwowani.
        - Ali! - Niall poderwał się z fotela podbiegając do mnie i zamykając w mocnym uścisku. Jęknęłam cicho, czując jak jego ramiona zaczynają mnie powoli miażdżyć. Czy on przypakował ostatnio? - Jak się czujesz? Wszystko gra?
     Skinęłam głową odwracając się twarzą do salonu. Mój wzrok skrzyżował się z Lou, który jak najszybciej wyszedł z pokoju. Zaraz za nim podążył Zayn, wkładając ręce do spodni i coś z nich wyciągając. Przygryzłam wargę, czując jak oblewa mnie poczucie winy. Tomlinson nadal był zły z powodu naszej kłótni.
        - Musimy pogadać - głos blondyna był stanowczy. Westchnęłam zrezygnowana siadając na najbliższym krześle, doskonale wiedząc jak temat zaraz zostanie poruszony. Przgryzłam wnętrze policzka, w myślach odliczając do dziesięciu. - Kończysz z wyścigami. Bez dyskusji.
     Znudzona wywróciłam oczami, czując jak na usta wpływa mi bezczelny uśmieszek. Wracamy do tego samego co było rok temu: w Irlandii Niall też próbował wpłynąć na moją decyzję.
        - Jasne... - prychnęłam, odrzucając włosy na plecy. Powinnam je ściąć - To samo mówił Louis więc powtórzę to co jemu: nie mam zamiaru.
     Harry przeklął głośno, podnosząc się z kanapy i wybiegając z salonu. Nikt za bardzo nie zwrócił na niego uwagi, dlatego, kiedy po domu rozniósł się głośny trzask drzwi - drgnęłam. Horan uniósł brew, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zmarszczyłam brwi, nerwowo pocierając ręce. oś mi tutaj nie grało...
        - Dobrze. - rzucił wstając. spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Nie sadziłam, że tak łatwo się podda. - Ale... zaraz zadzwonię na policję - mówiąc to, wskazał na trzymany telefon z wybranym już numerem.- I powiem kim naprawdę jesteś. Słyszałem, że policja szuka cię na każdym kontynencie...Więc jak?
     Kutas.

*******
Witam wszystkich :)
Odcinek nudny, nic się w nim nie dzieje - jednak od kolejnego będzie już inaczej :D
To co? Pomysły kim jest tajemnicza dziewczynka?
Zostało tylko 8 odcinków... :(
Niesprawdzony!

5 komentarzy - next! 

niedziela, 20 września 2015

Chapter XI


****

~Louis~

         - Nie obchodzi mnie to, Alison. Masz to skończyć!- rzuciłem trzaskając drzwiami i wychodząc na szpitalny korytarz. Chwilę później moja pięść zderzyła się ze ścianą znajdującą się naprzeciwko, a z moich ust uleciało kilka przekleństw. Oparłem czoło o zimną powierzchnię, mając nadzieje, że uda mi się w pewien sposób ochłonąć.
     Alison odzyskała przytomność dwa dni temu, a ja od tamtego czasu starałem się przemówić jej do rozsądku. Kredowobiała twarz Nialla, kiedy zobaczył ciało Al na noszach, śni mi się co noc. Ja sam byłem przerażony tym co stało się zaledwie kilka dni temu, a co dopiero Horan. Obiecał rodzicom, że będzie miał pod opieką dziewczynę, a póki co znajdujemy się w szpitalu.
     Ścisnąłem nasadę nosa wydychając tlen i kierując się w stronę wyjścia. Czułem, że musiałem opuścić placówkę, aby niczego nie rozwalić. Alison potrafi być irytująca - nawet, kiedy leży przykuta i unieruchomiona. Minimalnie skinąłem głową pielęgniarce w dyżurce, przyspieszając kroku. Powoli liczyłem wdechy, chcąc się na czymś skupić.
     Kiedy drzwi windy rozsunęły się z cichym - irytującym - dźwiękiem, wybiegłem z nich, schylając głowę jak najbardziej. Flesze aparatów i odgłosy krzyków uniemożliwiały mi swobodne przejście, mimo to nadal parłem w zaparte. Po poniżająco długim czasie - i kilkaset zrobionych zdjęciach - siedziałem w swoim samochodzie, starając się nie rozjechać żadnego z dziennikarzyny. Dopiero na głównej drodze odetchnąłem z ulgą.
     Media dowiedziały się o wypadku Alison - a jakże. Na szczęście, lub nie, znali tylko część historii. Fragment opowiadający o wyścigach został solidnie zatuszowany. Przez kogo? Podejrzewam Ricka. Cel został osiągnięty, a Ali w żaden sposób nie miała być związana z rzeczywistą sprawą. Nie miałem pojęcia jak to osiągnęli - w sumie wolałem tego nawet nie wiedzieć.
     Nie spuszczając wzroku z drogi, odblokowałem telefon, wybierając numer, który zdecydowanie zbyt często pojawiał się w moich kontaktach, ostatnimi czasy. Zawahałem się przez chwilę, w końcu przykładając urządzenie do ucha.
        - Tak? - drgnąłem. Nie spodziewałem się, że odbierze tak szybko.- Za ile?
        - Pięć minut...- mruknąłem nie dziwiąc się pytaniem przyjaciela. Znał mnie tyle lat i doskonale wiedział co potrzebuje w danej chwili.
        - Dobra. Czekam - zawołał rozłączając się.
     To co robiłem nie było dobre. Gdyby management dowiedział się o tym, byłbym skończony, jednak wizja wyrzucenia z zespołu nie była na tyle realna abym zmienił swoje zdanie. Potrzebowałem odskoczni. Czegoś, dzięki czemu mogłem na nowo myśleć, uspokoić się. A jeżeli nie było innego sposobu... to nie była moja wina.
     Skręciłem kierownicą, wjeżdżając na podjazd domu Malika. Nie musiałem się wysilać - chłopak jakby wyczuł, że już jestem i otworzył bramę. Albo zobaczył przez kamerkę. Zignorowałem uczucie winy, które odezwało się z chwilą, kiedy wysiadłem z auta. Nie mogłem cały czas myśleć o Alison - nie ważne było to co ona chce. W tej chwili liczyłem się tylko JA.
        -Tommo! - wywróciłem oczami, podchodząc do kumpla i przybijając z nim piątkę. - Dobrze, że jesteś, już wszystko przygotowane.
     Wszedłem do środka, zrzucając buty przy progu i od razu kierując się w stronę salonu. Kącki moich ust uniosły się kiedy zauważyłem przygotowane już skręty, leżące na stole. Zabawę czas zacząć.

~*~

         - I jak z nią?
     Przechyliłem głowę, wpatrując się w biały sufit, próbując zebrać myśli. Dopiero po dłuższej chwili byłem wstanie coś powiedzieć.
        - A jak ma być? Leży w szpitalu i myśli, że wszyscy robią jej na złość.- zaśmiałem się, zaciągając się kolejnym skrętem. Zayn pokiwał głową, przykładając do ust szklaneczkę z alkoholem i upijając sporą część - Nie wytłumaczysz jej, że chcesz dla niej dobrze. Nie widzi żadnego jebanego zagrożenia, a przecież niedawno prawie się przekręciła! - wykrzyknąłem zdenerwowany. Chciałem dać do zrozumienia Alison, że to co robi jest złe, jednak nic nie mogło do niej dotrzeć. Nawet nie przejęła się swoim wypadkiem!
        - Jest jeszcze szczeniakiem...- mruknął opierając się o fotel - Nie wie co się stanie, kiedy się rozjedzie. Ma w dupie to, że ktoś się o nią martwi. Taka prawda.
     W milczeniu pokiwałem głową zaciągając się. Narkotyk już dawno przejął nade mną kontrolę, a głowa robiła się coraz ''lżejsza''. Nie liczyło się dla mnie nic oprócz uczucia spokoju, które – chcąc, nie chcąc - osiągnąłem zupełnie inaczej, niż mogłem to zrobić jeszcze rok temu.
        - Stary... powiedz mi jedno - pochyliłem się opierając łokcie o kolana. Mętnym wzrokiem spojrzałem na ledwo siedzącego przyjaciela - Dlaczego tak bardzo mi na niej zależy? Przecież dała mi jasno do zrozumienia, że ma mnie w dupie. Czemu tak mnie do niej ciągnie? - nie musiałem się tłumaczyć. Zayn doskonale wiedział o kogo mi chodziło.
     Powoli wypuścił dym ze skręta i gasząc go na własnej skórze. Następnie podniósł się, wyciągając ze spodni biały woreczek i rzucając go na sam środek stolika. Czułem rosnące podekscytowanie, nie mogłem oderwać oczu od proszku. Ręka Mulata, wysypała jego zawartość, aby po kilku sekundach oddzielić dziesięć równych, podłużnych kresek. Bez słowa zsunąłem się z fotela, kucając obok sylwetki, pochylającego się chłopaka. Długo nie musiałem czekać - kiedy tylko się odsunął, chwyciłem zwinięty w rulon banknot, wciągając biały proszek.
     Przymknąłem z ekscytacji oczy, a kiedy ponownie je uchyliłem zobaczyłem roześmianego Zayna. Jego źrenice były nienaturalnie rozszerzone.  Podświadomie wiedziałem, że wyglądam tak samo: jak naćpany.
     Malik przybliżył się do mnie, wieszając na moim ramieniu. Nieprzygotowany na taki ciężar, obaj upadliśmy na podłogę, śmiejąc się. Oparłem głowę na piersi przyjaciela, wzdychając głęboko. Czułem się... wolny. Nareszcie wolny.
        - Kochasz ją. - mruknął do mojego ucha. Zamrugałem zdezorientowany, nie rozumiejąc o co mu chodziło. Kogo ja kochałem? - Kochasz Alison, głupku. Nadal ją kochasz.
Alison...


*******
Tabum tsss! Zayn nareszcie jest w opowiadaniu, kto zanim tęsknił? :') 
Odcinek XI dodany jest na nowo i w lepszym stanie :D 
Jak mija wam rok szkolny? Bo ja nie mam gdzie ręce włożyć - tyle roboty. 
Zapraszam na dwa pozostałe blogi: wczoraj dodane zostały nowe odcinki!
Smaczego!
+ MAM NARESZCIE LAPTOP! KONIEC Z PISANIEM NA TABLECIE!
Nawet nie macie pojęcia jak szybko się pisze na laptopie... Na tablecie miałabym dopiero połowę :P