sobota, 28 listopada 2015

Epilog

Gone

ZANIM PRZECZYTASZ EPILOG ZAPOZNAJ SIĘ Z POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM! ODCINKI DODAWANE BYŁY W TEN SAM DZIEŃ I CZASIE!!!

- Tatusiu, patrz tutaj!
    Odwróciłem głowę, słysząc nawoływania mojej córeczki. Zmarszczyłem brwi, zauważając dziewczynkę przy jednej z klatek, wpatrującą się w szczeniaka. Westchnąłem cicho, podchodząc do niej i kucając.
- Jesteś pewna, że chcesz tego? - zapytałem, patrząc na malutkiego pieska, który wzbudził w Lili zainteresowanie. Dziewczynka pokiwała główką, a ja chwyciłem ją podnosząc i kierując się do jednego z pracowników. Po kilku minutach, nie można było odciągnąć małej od zwierzaka. Wpłaciłem odpowiednią sumę pieniędzy, podpisałem kilka dokumentów i odebrałem smycz, po czym cała nasz trójka opuściła schronisko. - Jak go nazwiesz?
- Zula - powiedziała, obejmując szyję psa. Widząc szczęście na jej twarzy, nie odważyłem się powiedzieć, że imię bardziej pasowało do suczki, niż do psa. - Myślisz, że mamie by się spodobał?
     Poczułem ukłucie w sercu,  przypominając sobie Alison. Kiedy pięć lat temu uciekała przed policją, nie mieliśmy szans, aby normalnie porozmawiać. Odezwała się półtora roku później, a pierwszy raz zobaczyła Lili zaledwie kilka tygodni temu. Nie mówiła gdzie mieszka: jedyne co wiedziałem, to to, że była bezpieczna i policja nie może jej schwytać tam gdzie jest. Żałowała, że nie mogła być z nami, jednak wiedziała, że tak będzie lepiej. I bezpieczniej.
     Pięć lat temu miałem nadzieję, że zmieni zdanie. Że przyzna się do wszystkich zarzutów, istniała szansa, że uniknęłaby wysokiej kary. Jednak, kiedy ostatecznie zamknęła za sobą drzwi wypowiadając tylko kocham cię Louis wiedziałem, że było to nasze pożegnanie. Nigdy więcej mieliśmy się nie zobaczyć.
- Na pewno - powiedziałem, obserwując dziecko w lusterku. Była identyczna jak Alison. - Wujkowie dzisiaj przyjdą. - dodałem przypominając sobie wiadomość od Nialla. Mieliśmy się w końcu spotkać jak za starych czasów, kiedy jeszcze pracowaliśmy razem.
     One Direction rozpadło się, kiedy Zayn zdecydował się opuścić zespół. Wytrzymaliśmy kilka miesięcy, a potem... nie mieliśmy sił, by wrócić. Ja skupiłem się na wychowaniu Lili i rozwinięciu własnej wytwórni. W końcu nazwisko Tomlinson coś znaczy.
- Tatusiu... wiesz, że cię kocham?
     Uśmiechnąłem się, kiwając głową. Mimo, że Ali nie było obok mnie, byłem szczęśliwy. W końcu... wychowywałem naszą córkę.
- Ja ciebie też, słoneczko.
******
A więc dotrwaliśmy do końca historii o Alison. 
Pamiętacie ankietę ''szczęśliwe zakończenie''? Podjęliście decyzję o uciecze Alison. Alternatywą było zatrzymanie przez policję.
Jutro opublikuję podsumowanie. 
I znajdziecie mnie na innych blogach, więc.... jeszcze się nie żegnam.
x
Ch.

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE NIE WIERZE ŻE TO JUŻ KONIEC <333 KOCHAM <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko nie to! Przez Ciebie ryczę jak głupia z tabletem w dłoniach. Nie nawidzę smutnych zakończeń. Ogólnie zakończeń. Do ostatniego rozdziału miałam nadzieję, że to była córka Louisa , a tu takie zaskoczenie. Będę tęsknić za tym opowiadaniem . Pozdrawiam i czekam na kolejne twoje dzieło.:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę, że to się tak potoczyło..... Alison wolała uciec niż się przyznać..... Louis wychowuje Lili sam.... Liczyłam na szczęśliwe zakończenie, że sobie będą żyli długo i szczęśliwie :(
    W każdym razie dziękuję Ci za to opowiadanie. Miło było je czytać :) Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń